Obserwatorzy

wtorek, 30 października 2012

Włosowy TAG :)

Zostałam oTAGowana przez Lilianę Kim :) Baredzo Ci dziękuję :*

Zasady:
* odpowiedzieć na 13 pytań.
* oTAGować 5 osób (oczywiście poinformować je o tym)
* podziękować nominującemu blogerowi na jego blogu.

1. Twój naturalny kolor włosów:
Szaro-brązowy :)

2.Twój obecny kolor włosów:
Czekoladowy brąz (Szamponetka Joanna)

3. Aktualna długość Twoich włosów:
W skręcie w najdłyższym miejscu sięgają mi za łopatki

4. Długość na jaką chciałabyś zapuścić włosy:
Do pasa <3 Może trochę krócej :)

5. Jak często podcinasz końcówki:
2 razy w roku, czasami raz :O

6. Twoje włosy są proste, kręcone czy falowane:
Kręcone :)

7. Jaką porowatość mają Twoje włosy:
Ogólnie średnią. Wydaje mi się, że niską przy nasadzie i wysoką na końcach.

8. Jakie są Twoje włosy (np. normalne, przetłuszczające się, suche itp.)
Normalne z tendencją to przesuszeń, szczególnie na końcach.

9. Jak wygląda Twój codzienny włosowy rytuał pielęgnacyjny:
Przed każdym myciem nakładam na włosy olej, na 2 godz pod czepek lub całą noc. Jeśli mi się chce to dodatkowo ogrzewam go kilka min suszarką. Po myciu zabezpieczam końce również olejem. Po godzinie, kiedy włosy już podeschną, szuszę je suszarką z dyfuzorem. I to w sumie tyle :) Niedługo zacznę używać dodatkowo toniku z Novoxidylu.

10. Czego nie lubią Twoje włosy (np. wiatru, silikonów itd.):
Najbardziej to przesuszonego i wilgotnego powietrza :( Albo się prostują, albo wyglądają jak wełna.

11. Co lubią Twoje włosy (nawilżanie, olejowanie, itp.):
Kochają olejowanie. Tak właśnie przywróciłam im błyszczący skręt po latach katowania prostownicą :)

12. Jaka jest Twoja ulubiona fryzura:
Obecnie lubię upinać włosy do tyłu i tam puszczać je luzem. Irytują mnie ostatnio majtające mi się przy twarzy kosmyki, a nie chce chować loków w koku, więc stworzyłam taki kompromis :)

13. Gdyby Twoje włosy umiały mówić to co by powiedziały:
Przeprowadź się w miejsce o jakimś korzystniejszym klimacie :D

+ Od kiedy stosujesz świadomą pielęgnację włosów? (pytanie opcjonalne)
Od jakichś 5 lat :) Przez przypadek odkryłam olejek Dabur na Alledrogo i zaczęłam przygodę z olejowaniem, nie wiedząc nawet, że ma to swoją nazwę i rzesze zwolenniczek. Dowiedziałam sie dopiero, kiedy założyłam bloga, teraz świadoma pielęgnacja poszła pełną parą :D

Nie taguję nikogo konkretnie, jeśli macie ochotę, to się przyłączajcie ;)





poniedziałek, 29 października 2012

Mydełko z Makiem od Soap Bakery :)

Dzisiaj przedstawiam Wam mydełko, jedne z tych, o których mogłyście przeczytać TU :)

Pierwsze co rzuca się w oczy to niesamowity, przeuroczy wygląd :3 No gdzie w zwykłym sklepie znajdziecie coś, co tak wygląda? :) Aż szkoda było mi używać, chciałam postawić gdzieś na widoku i podziwiać, wąchając czasami, bo i zapach jest cudowny :) No ale zobowiązałam się do recenzji, to z bólem serca, ale dzielnie, namydlałam się codziennie patrząc jak kosteczka maleje :(

wygląd: No co tu dużo mówić, same widzicie, mini cudo :) Świetne na prezent i jako ciekawa ozdoba łazienki. Mi się kojarzy z jagodowym sernikiem na zimno z masą na wierzchu :] Mniam

zapach: śliczny, delikatny, mydlany. Nie wiem do czego go porównać.. Niestety (dla mojego nosa) podczas procesu spieniania przestawał się wydzielać. Wracał dopiero na skórze po spłukaniu i osuszeniu, ale na krótko.

działanie: Mydełko jest naturalne i robione ręcznie w domowym zaciszu. Nie zawiera zbędnych śmieci. Bardzo dokładnie zmywa brud, wytwarzając przy okazji gęstą, kremową pianę. Gęstszą i cięższą niż zwykłe drogeryjne "mydła". Jakbym myła się spienioną śmietanką, niezwykle przyjemne.. :]

Po myciu czuć, że skóra jest dobrze oczyszczona, ale nie wysuszona. Zrobiłam eksperyment i odstawiłam na tydzień balsam do ciała. Normalnie już po pierwszym myciu miałabym białe łydki od przesuszonej skóry. Po tym mydełku, mimo że skóra była delikatnie ściągnięta prze kilkanaście minut (to naturaly efekt po myciu i z reguły przechodzi po 15 min, jeśli trwa dłużej dopiero wtedy możemy ocenić środek myjący jako wysuszający), pozostała nawilżona. Zero biełych, przesuszonych śladów. Dopiero po tym tygodniu mycia i nie używania nawilżaczy skóra zrobiła się tylko trochę sucha. To ogromy wyczyn. Tak więc, zużycie kremów i balsamów do ciała znacznie się u mnie zmniejszyło ostatnimi czasy :)

Serdecznie polecam :) Jeśli macie ochotę kupić coś naturalnego dla ciała lub tylko podejrzeć inne wytwory autorki to zapraszam na jej Bloga :)





A to zdjęcie z bloga wykonawczyni :) Mydło jeszcze nie podzielone na kawałki 



piątek, 26 października 2012

Nowe współprace

Pierwsza z nich dotyczy firmy Novoxidyl. Dokładnie miesiąc temu odezwała się do mnie ich Pani od PR z propozycją współpracy. Do testów miałam otrzymać szampon i tonik do włosów przeciw wypadaniu i stymulujący ich porost. Wysyłka trochę się przeciągnęła, bo podobno preparaty cieszą się takim zainteresowaniem, że zabrakło ich w magazynie :> Uhm. Wczoraj jednak dostałam informację, że paczka już nadana, a dzisiaj powitałam kuriera :)

Z nadmiernym wypadaniem nie mam większych problemów, ale bardzo po drodze jest mi stymulacja porostu. Miajscami mam bardzo przerzedzone włosy, szczególnie przy skroniach, aż przykro na to patrzeć a to takie miejsce, które ciężko zasłonić. Chyba damskie zakola :) Mam nadzieję, że po kuracji pojawi mi się chociaż trochę baby hair. Liczę również na ogólne przyspieszenie wzrostu włosów, dlatego z rozpoczęciem kuracji poczekam do 10.11 żeby minał równy misiąc od mojego pomiaru kosmyka kontrolnego :)

Spodziewałam się niedbałego upchania w bąbelkowej kopercie, jednak miło się zaskoczyłam :) No cóż, niby drobnostka, ale człowiek jakoś od razu czuje, że biorą go na poważnie a nie rzucają ochłapy na odczepnego.
A tu zawartość. Również niespodzianka, spodziewałam się po 1 sztuce każdego z produktów, dostałam po 2 :)

No i na koniec przedłużenie współpracy z BingoSpa. Niestety tutaj odbyło się już o wiele mniej profesjonalnie, o czym już chyba wszyscy wiedzą. Wybrano prawie 200 testerek, a dano do wyboru 2 produkty z listy całych 5. Dziewczyny pytały na ich stronie, czy maile dobrze im się wyświetlają, bo nie wierzyły :P Zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam, że nie odmówiłam, ale już trudno. Poprzednie produkty uważam za świetne jakościowo i to przeważyło. Najwyżej do mnie nie wejdziecie na dane recenzje, jeśli już znudziecie się setką takich samych ;)

A oto co dostałam, raczej nic czego jeszcze nie widziałyście ;)

czwartek, 25 października 2012

Podstawowe informacje o kosmetykach do włosów :)

SZAMPONY
Szamponami możemy się cieszyć od  1930r., w którym to na rynek wyszedł pierwszy z nich. Wcześniej kobiety używały do mycia włosów mydła lub mieszanki ługu z tłuszczem. Jak łatwo się domyśleć efektem były trudne do ułożenia matowe i szorstkie włosy.

Obecnie mamy do wyboru cały arsenał różnych szamponów. Warto wiedzieć czym się różnią:

-  do włosów farbowanych, po trwałej lub po chemicznym prostowaniu:
zabiegi te niszczą strukturę włosa i powodują odchylenie łusek, tak więc ten rodzaj szamponów posiada niski stopień zasadowości, gdyż kwasowe pH przyczynia się do domknięcia łusek przywracając im blask i elastyczność. (Z tego tez powodu stosuje się po myciu płukanki z sokiem z cytryny albo octem jabłkowym)

- nadające puszystość i gęstość:
 często zawierają zwiększoną ilość detergentów przy zmniejszonej ilości środków nawilżających.  Ma to na celu dokładne usunięcie z włosa wszystkich obciążających je substancji i nie dociążanie ich dodatkowo składnikami nawilżającymi. Mogą również zawierać proteiny i polimery powlekające włosy i nadające im optycznie większą objętość.

- nawilżające:
Odwrotnie niż poprzednia grupa, zawierają mniejszą ilość detergentu przy zwiększonej ilości substancji nawilżających

- lecznicze (np. Przeciwłupieżowe):
Oprócz podstawowych składników, zawierają dodatkowo składniki „aktywne” dobrae specjalnie do danego problemu

- do codziennego użytku:
podobnie jak nawilżające zawierają mniej detergentów i więcej nawilżaczy

- 2w1, szampony z odżywką:
zawierają dodatkowo najczęściej silikony (oblepiające włos co daje złudzenie odżywienia i gładkości, prawdziwe substancje odżywcze nie miałyby szans zadziałać będąc jednosześnie nakładane i zmywane) , nadają sie raczej dla włosów w dobrym stanie, nie przetłuszczających się. Przez zawartość „odżywki” myją słabiej, a i jakość odżywienia nie jest powalająca. Opcjonalnie nadają się na krótkie wyjazdy, kiedy zależy nam na małej ilości bagażu.

źródło
ODŻYWKI I MASKI

Działanie odżywek polega na ich dodatnich ładunkach, które są przyciągane przez ładunki ujemne na powierzchni włosów.  Szampony z SLS dodatkowo ładują powierzchnię włosa ujemnie, tak więc jeśli chcemy aby pozostawiona na włosach maska lepiej zadziałała, należy wcześniej umyć głowę szamponem właśnie z SLS. Co ciekawe, im włosy są silniej uszkodzone, tym mają silniejszy ładunek ujemny i również silniej przyciąga odżywkę.  Jest to bardzo korzystne, np w sytuacji gdzie mamy zniszczoną tylko pewną część włosów, np. ich końce. Włosy same się dostosują i pochłoną więcej odżywki tylko tam gdzie potrzebują. Zmniejsza to ryzyko przetłuszczenia góry przy zbyt słabym odżywieniu dołu :)

Różnica między maskami a odżywkami polega na tym, że maski zawierają składniki o większej koncentracji i mniejszym ciężarze cząsteczkowym, dzięki czemu są w stanie dotrzeć do trzonu włosa podczas np. 30 min okładu. Odżywki natomiast nakłada się tylko na krótką chwilę i zaraz spłukuje. Mają za zadanie głównie ułatwić rozczesywanie po myciu, dlatego nie muszą przenikać do rdzenia włosów.

ŚRODKI STYLIZUJĄCE

Musiałam to wstawić :)
(źródło)
Preparaty te produkuje się na bazie polimerów, które rozpuszczają się w wodzie lub alkoholu. Polimery służące trwalszej stylizacji rozpuszczają się głównie tylko w alkoholach, dlatego musimy liczyć się z tym, że wybierając „Sper Mocny” lakier, mocniej niszczymy nasze włosy. Alkohol szybko wyparowując z powierzchni włosa pociąga za sobą wodę, wysuszając przy tym nadmiernie włosy. Dodatkowo oblepione, sztywne pasma stają się podatniejsze na uszkodzenia i złamania.
Najlepiej byłoby więc unikać stylizatorów, jednak jeśli już musimy używać czegoś do ujarzmienia fryzury, po prostu starajmy się nakładać minimalną ilość danego środka, aby zmniejszyć „spustoszenie”  :)

Mam nadzieję, że post będzie przydatny i ktoś go przeczyta :) Po raz drugi zapraszam Was również do iPerfumy.pl , a żeby było tematycznie, tym razem do działu z kosmetykami do włosów 
:)

niedziela, 21 października 2012

Błyszczyki Air Flow BELL

Pamiętacie biedronkowe szaleństwo? :P Ja też poszalałam i bardzo się z tego cieszę, te blyszczyki to jeden z moich lepszych zakupów. Praktycznie nie widzę w nich minusów :)




opakowanie: wydaje się być dość porządne, napisy się nie zdzierają, a kanciasty krój umożliwia łatwe otwieranie. Ja przeważnie najpierw kremuję przed wyjściem ręce a dopiero później smaruję błyszczykiem, więc w moim przypadku to istotne ;) Podoba  mi się również nietypowy, bardzo duży otwór. Dzięki niemu żadne resztki nie osadzają się po bokach jeśli nabierzemy dużo błyszczyku, a użyjemy tylko odrobinę.

zapach: jest świetny :D Jak winogronowy napój, ale nie chemiczny. Nie jest intensywny.

konsystencja: no i tutaj skradły moje serce. Konsystencja wydaje się być bardziej żelowo-aksamitna niż błyszczykowa. Gładko sunie po ustach, nie tworzy zacieków, absolutnie się nie lepi, łatwo można stopniować intensywność koloru. W sumie to jakbym smarowała się kremem, sama przyjemność :]

trwałość: zwyczajna, nie są super trwałe, ale utrzymują się przyzwoicie. Schodzą rownomiernie.

inne: nie wysuszają ust, nie wchodzą w załamania, nie eksponują suchych skórek :)




Bardzo fajne błyszczyki, przyjemne w używaniu i co ważne: uniwersalne. Przy nałożeniu cienkiej warstwy nadają się idelanie na dzień, pzy grubszej wyczarowują neonowe kolory w sam raz na wyjścia :)

Cena: normalnie chyba 12zł, w promocji w Biedronce 8zł /5 ml, później nawet 5zł :)

środa, 17 października 2012

Sól do stóp CCS Foot Proffesional - o zapachu morza i mężczyzn :]

Firma CCS Foot Proffesional jest firmą szwedzką i działa już od 30 lat. Obecnie możemy dostać ich produkty również w Polsce, jednak wyłącznie w aptekach. TUTAJ lista aptek :)

Producent mówi:

Zmiękczająco-relaksująca sól do kąpieli stóp
- Głęboko zmiękcza stwardnienia stóp
- Przynosi przyjemne odprężenie zmęczonym i ciężkim nogom
- Likwiduje opuchliznę stóp
- Wyjątkowo przyjemny, świeży zapach przynosi ukojenie zmysłom
- Tworzy bogatą pianę

No cóż. Ze wszystkim się zgadzam. Cieszę się, że producent nie wciska kitu i nie zapewnia np o niesamowitym nawilżaniu, albo regeneracji. To sól do stóp a nie cudowne ziarenka i zostały podane realne efekty jej używania. Lubię taką uczciwość.


Opakowanie: Tak bardzo mi się spodobało, że wyjątkowo nie trzymam go schowanego w łazience, ale postawiłam na szafce :P Naprawdę ładnie się prezentuje. Jest minimalistyczne i eleganckie. Podoba mi się aluminiowa zakrętka i piękny niebieski kolor samej soli. Napisy na buteleczce są ograniczone do minimum. No i są po szwedzku :) Wszystko to sprawia, że czuję się jakbym używałam czegoś ekskluzywnego i w moim odczuciu sama jestem  jakoś bardziej elegencka z tymi nogami w misce ;) A dla tych, którzy ni w ząb nie rozumieją szwedzkiego (są tacy?:P), bez obaw, z tyłu jest naklejka po polsku ;)


wydajność: Na jedno moczenie zużywam 1 nakrętkę. Mieści się w niej 15 g soli, a opakowanie zawiera jej 470, więc wydajność jest bardzo dobra. Obliczyłam, że soli wystarczy mi na 30 użyć :)


Wygląda jak żel, ale to przez lampę :)
Zapach: To wg mnie 70% sukcesu każdej soli. Bo głównie o to chodzi, żeby się zrelaksować podczas moczenia. Ten jest świetny, tak jak napisałam pachnie mi morzem i facetem, tzn bardziej męskimi perfumami niż samym facetem, bo to już mogłoby nie być takie przyjemne.. :P Ogólnie chciałam przekazać, że zapach jest świeży i bardzo przyjemny. Nie chemiczny, dość intensywny, ale też nie nachalny. Unosi się w powietrzu podczas zabiegu i sprawia, że relaksuję się również ja, a nie tylko moje stopy. Można więc wsypać sól do torebeczek i umieścić je w szufladach, żeby również one pięknie pachniały. 


Użytkowanie: Sól rozpuszcza się dość szybko i barwi wodę na błękitny kolor :) W mojej bąblującej misce wytwarza dużo piany, przy największych obrotach piana sięgała mi aż do kolan :) 


Działanie: Moje stopy po moczeniu były zrelaksowane nie mniej ode mnie, a skóra rozmiękczona. Traktowałam ją wtedy pumeksem i peelingiem, a na koniec smarowałam kremem i właśnie świętuję, bo po kilku sesjach pozbyłam się szorstkości na piętach, zrogowaceń.i suchej skóry na palcach. Moje stopy są gotowe do wystawiania na widok publiczny, szkoda tylko, że idzie zima :)


Robiłam również moczenia testowe bez peelingu i kremu, żeby sprawdzić czy sól nie wysusza skóry, tak jak zdarzało mi się to już z niektórymi. No nie wysusza, ale też nie nawilża, jak to sól. Sama w sobie jest w sumie neutralna jeśli chodzi o pielęgnację. Można więc jej używać wyłącznie do relaksu, albo jako wstęp do głębszej pielęgnacji, tak jak właśnie zaleca producent. Na opakowaniu jest wskazówka, aby po wszystkim przeprowadzić peeling i smarowanie kremem. 


Bardzo przyjemny produkt, polecam :)

Cena: ok 20zł / 470g. Dostępny wyłącznie w aptekach, link do listy na górze postu :)

Zapraszam również na Facebook i Stronę Producenta

wtorek, 16 października 2012

Współpraca z eZebra.pl :)

I do mnie też dotarła paczuszka od eZebra.pl :) Zawartość była niespodzianką, ale na szczęście trafioną :)


Znalazłam tu kilka nowości, z którymi jeszcze się nie spotkałam. Jestem bardzo ciekawa jak się sprawdzą, mam nadzieję, że Wy też ;) 

A tymczasem zapraszam Was do drogerii :)


 

poniedziałek, 15 października 2012

Kawowiec w Kubku z Lidla :D

Od dzisiaj w Lidlu można kupić sobie Kawowca w kubeczku za 11.99 zł. Wyglądają świetnie :] Ja już mam jednego i chyba dokupię jeszcze w wersji z brązowym kubkiem, bo prezentuje się przeuroczo :3 Niby prosty pomysł a jaki oryginalny :)




piątek, 12 października 2012

Ciekawostki o perfumach :)


Pani Martyna z drogerii iPerfumy.pl poprosiła mnie o przygotowanie artykułu n.t. perfum. Zastanowiłam się nad tematem i postanowiłam ugryźć go z trochę innej strony. Bo zapewne większość z nas wie, że 1 perfumy będą pachnieć inaczej na różnych osobach, a po perfumowe zakupy lepiej wybrać się rano, kiedy zmysł węchu nie jest jeszcze przeciążony, w dzień wybieramy lżejsze zapachy, a wieczorem możemy sobie pozwolić na cięższe itd. 

Ale czy wiecie np. , że słowo „perfumy” pochodzi od łacińskiego zwrotu „ pro fumer”, czyli „ przez dym”? Termin ten wywodzi się z rytuału składania bogom aromatycznych ofiar z ziół i żywic, które miały ich obłaskawić i odsunąć nieszczęścia od ludu.

Ludzie zatem już od najdawniejszych czasów wykorzystywali moc zapachu. Jednak w różnych celach:


  • Tak więc Egipcjanie używali wonnych olejków do codziennej pielęgnacji ciała, a także przy rytuale balsamowania zwłok.
  •  W Rzymie kobiety kąpały się z dodatkiem kwiatowych płatków, a mężczyźni korzystali z aromatycznych masaży.
  • Natomiast Chińczycy wkładali do pościeli zapachowe woreczki, a do brudnej bielizny – pachnącą korę drzew.
  • Jednak nie tylko oni używali wonności do maskowania przykrych zapachów. Podczas renesansu i oświecenia w Europie uznawano wodę za skażoną bakteriami. Sądzono, że to wilgoć powoduje wszelkie choroby dostając się przez pory w skórze do wnętrza ciała. Naturalną reakcją było unikanie jej. Zeby więc zamaskować smród używano pachnących wód z dodatkiem piżma oraz ambry.

A wiecie co kryje się za tymi tajemniczymi nazwami? :) Wydzieliny z gruczołów zwierząt :) I tak np.:
  • piżmo – jest to esencja pochodząca z wydzieliny gruczołów okołoodbytniczych piżmowca, czyli pewnej odmiany jelenia żyjącego w górskich lasach Azji
  • ambra – pochodzi z przewodu pokarmowego kaszalota i unosi się na powierzchni wody w postaci brył o konsystencji wosku, rozmiaru pięści lub piłki do nogi

Brzmi dość strasznie, jednak okazuje się, że te zwierzęce nuty są idealnymi afrodyzjakami :) Tak więc odpowiednio dobrany zapach może mieć dużą siłę i działać na naszą korzyść. W zależności od tego, czy chcemy np. uwieść mężczyznę albo sprawić, aby postrzegał nas jako świeże i pełne energii, a może podkreślić naszą silną osobowość w pracy wybieramy różne zapachy, które nam w tym pomogą. 

Przydatne jest również rozróżnianie poszczególnych nośników:
  • Perfumy - 15-40 % olejków zapachowych rozpuszczonych w 90-96 % alkoholu,
  • Woda perfumowana - 8-15 % stężenia olejków w 90 % alkoholu,
  • Woda toaletowa - 4-10 % olejków rozcieńczonych w 60-85% alkoholu,
  • Woda kolońska - 3-5 % zawartości olejków w 70-80 % alkoholu, 
A na koniec mam dla Was kilka zapachowych propozycji :)


Te podobają mi się najbardziej ze względu na piękne buteleczki :) No nic nie poradzę, jestem wzrokowcem i trochę dzieckiem, co to mu się oczy świecą jak coś ładne :]





Kupiłabym je nawet tylko po to, żeby postawić na półce i się patrzeć :P

A taki prezent mogłabym dostać pod choinkę :]

No i na koniec mały gadżet, na który mam chrapkę :) 

Bierzemy ulubione perfumy, napełniamy 5 ml Travalo, odstawiamy perfumy na półkę a jego wrzucamy do torebki :) Flakon perfum pozostaje bezpieczny, a my nie musimy go dźwigać, żeby móc dokonywać perfumowych poprawek poza domem :)


 Mam nadzieję, że to co napisałam było choć trochę ciekawe :) No i zapraszam Was do drogerii KLIK :)

czwartek, 11 października 2012

Odżywka Color Protect SYOSS

Ogólnie to odżywka, która nie robi z włosami nic specjalnego, a już na pewno nie chroni koloru.

zapach: bardzo ładny, świeży, trochę jakby migdałowy, nie utrzymuje się na włosach zbyt długo

konsystencja: jak typowa odżywka, może trochę rzadsza

wydajność: no to jest dopiero hit nad hitami :/ Żeby czuć, że pokryłam nią od ucha w dół moje włosy średniej długości muszę wylać uwaga: tyle ile da radę maksymalnie zmieścić mi się w dłoni. Można zapomnieć o standardowej ilości rozmiaru orzecha włoskiego. Bardziej pasuje tu dorodna brzoskwinia :/ Nie wiem, czy włosy tak ją piją, czy po prostu tajemniczym sposobem się rozpływa. Taka ilość to przesada.

działanie: zwyklak, tak tylko żeby użyć na odczepnego co by się włosy nie plątały. Nie przedłuża trwałości koloru, właściwie nie różni się niczym od innych odżywek tej firmy. Przynajmniej jednak, nie obciąża moich włosów pomimo wylanych na nie z przymusu hektolitrów.

Ogólnie nie ma w nim nic odżywczego. Zawiera quaterinium-87 (oblepiacz podobny do silikonu) i dimethicone (silikon łatwy do usunięcia łagodnym szamponem), czyli jedyne kiedy może się przydać to wtedy, kiedy specjalnie poszukujemy odżywki z silikonem np do okresowej ochrony włosów.

Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Quaternium-87, Dimethicone,  Propylene Glycol , Isopropyl Myristate, Distearoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate,  Parfum, Citric Acid, Phenoxyethanol, Stearamidopropyl Dimethylamine,  Sodium Methylparaben,Polyquaterinium 37, Dimethiconol, Prunus Armeniaca Kernel Oil,  Niacinamide, Panthenol, Propylene GlycolDicaprylate\Dicaprate, PPG-1 Trideceth-6,  Hexyl Cinnamal ,  Butylphenyl Methylpropional, Benzyl Salicylate, Linalool, Benzyn Alcohol, Limonene.  

Cena 15-10zł / 500 ml 

Niby mało jak na taką pojemność, jednak biorąc pod uwagę ile trzeba go wylać to już nie.

poniedziałek, 8 października 2012

WYNIKI konkursu :)

Bardzo dziękuję Wam wszystkim za udział i za to, że Wam się CHCIAŁO :) Strasznie się cieszę, że odpowiedzi były tak rozwinięte, naprawdę świetnie podeszłyście do tematu :)

Dokładnie przeczytałam każdą z nich i tu objawiła mi się Wielka Prawda: O wiele łatwiej jest organizować losowania, zwala się wszystko na maszynę losującą i nie trzeba później borykać się z bólem serca :(  Chciałabym nagrodzić Was wszystkie, niestety finanse mi na to nie pozwalają :(

Wybrałam kilka swoich ulubionych odpowiedzi i chciałabym chociaż w ten sposób Was za nie nagrodzić: Postanowiłam je tutaj wymienić. Tzn autorki, bo ich prace zajęłyby za dużo miejsca :) Ciekawi mogą zajrzeć do posta z konkursem, widać go po prawej :) Tak więc:

byjean Bardzo poprawiłaś mi humor swoją odpowiedzią i komentarzem pod przyponieniem o konkursie :) I w pełni zgadzam się z opinią o pocałunkach ukochanej osoby :*

Kamila Ziel Utożsamianm się z Toba i łączę w bólu :> Też kiedyś na własne życzenie zrobiłam swojej skórze jesień średniowiecza, z którą walczę do dziś. No i gratuluję Ukochanego i zazdroszczę masażu :] Może uda mi się do tego namówić mojego :P

Kamila Mam nadzieję, że nie porzucisz swojego postanowienia :)

xkeylimex To co napisałaś zakrawa na poradnik, napisałaś dokładnie co i dlaczego i jako jedna z nielicznych podkreśliłaś wagę oczyszczania i odżywiania od środka. Do tego bardzo zaciekawił mnie olejek pichtowy, mam zamiar go dzięki Tobie nabyć :)

Anna Twoja odpowiedź zdecydowanie wyróżnia się na tle innych, zupełnie inaczej podeszłą do tematu i bardzo mi się to podobało :) A porównanie dbania o cerę do dbania o brykę było bezbłędne, muszę to gdzieś zapisać jeśli pozwolisz :D

No i na koniec zwyciężczyni:


Jeśli przeczytacie jej odpowiedź myślę, że zgodzicie się ze mną :) Zdecydowanie zasłużyła na wygraną, doceniam to ile pracy włożyłaś w napisanie tego wszystkoego. Wpis tak wyczerpujący i przemyślany, że chyba nie można nic więcej dodać :) 

Gratuluję i mam nadzieję, że mój skromny zestawik dobrze się u Ciebie spisze.. A ja już wysyłam do Ciebie maila, proszę Cię o podesłanie adresu do piątku :)


piątek, 5 października 2012

Oliwkowy balsam do ust VERONA

Dzisiaj drugi produkt, który miałam okazję przetestować dzięki drogerii eKobieca.pl


Nie mogę się powstrzymać żeby nie napisać, że Verona jest naszą rodzimą, polską firmą :) Może nie wszyscy zwracają uwagę na takie szczegóły, ale we mnie tkwi taki mały kosmetyczny patriotyzm i cieszę się, kiedy trafię na dobry produkt polskiego producenta. No ale ja nie o tym :)


opakowanie: tu duży minus. Opakowanie wydaje się być bardzo kruche, aż strach wrzucić je do torebki. Część ruchoma jest rozklekotana i rusza się gw górę i w dół, a powinna tylko na boki. Do tego sztyft jest zbyt płytko osadzony, musiałam go docisnąć w głąb nasadki żeby po prostu mi nie wypadł. I tak przechyla mi się czasami na boki i muszę go poprawiać paluchami, żeby nie szorował po bokach i się nie zdzierał.

konsystencja: i tu ciekawostka, naprawdę bardzo gęsta, twarda, wręcz toporna. Praktycznie nie rozpuszcza się pod wpływem ciepła skóry i żeby ją nałożyć trzeba się trochę wysilić. ALE! Równie ciężko ją zetrzeć, czy "zjeść" :) W takim wypadku, utrzymuje się na ustach bardzo długo. Nawet kiedy wycieram ją z warg np. przed jedzeniem, schodzi tłusta warstewka, ale usta nadal są pokryte gładkim filmem. Nakładam ją również na noc i spokojnie wytrzymuje do rana i to prawie nie naruszona mimo, że wycieram się twarzą o poduszkę.

zapach: roślinno-mydlany, wg mnie świeży i przyjemny, lekki, utrzymuje się średnio długo. Smakuje też trochę jak mydło :)


działanie: na 6 :) Pomadki np z Nivei mogą się przy niej schować. Mam okropnie suche usta, wystarczy dosłownie 5 min na zimniejszym powietrzu bez "ochraniacza" i skóra z warg schodzi mi wielkimi płatami :/ Przy słabej pomadce tylko pęka :) No przy tej nie mam już z tym problemów. Doskonale chroni przed pierzchnięciem i faktycznie odżywia.A używałam jej tak:
  • pod pomadki: niwelowała suche skórki, więc spokojnie mogłam używać każdej pomadki, nawet tych, które je wcześniej uwydatniały. Zmniejszała jednak ich trwałość,  ale nie jakoś mocno. Wiadomo, nakładając coś na tłustą warstwę, ciężko spodziewać się identycznej trwałości jak bez.
  • na noc: po ok tygodniu stan skóry na ustach znacznie mi się poprawił, stała się bardziej nawilżona, suche skórki znacznie zmalały, po kolejnym tygodniu zniknęły. No extra :) Trzeba tylko pamiętać, żeby nie przerywać stosowania, kilka dni bez i wracają do poprzedniego stanu.
  • w dzień: kiedy potrzebowałam nawilżenia i zmniejszenia poczucia ściągnięcia. 
  • wychodząc z domu: świetnie chroni, nawet po jeździe na rowere w dużym wietrze, albo przy niskich temperaturach usta pozostały nienaruszone, żadnego wysuszenia. Nie wiem jak sprawdzi się podczas morzów, ale myślę, że równie dobrze :)
wydajność: wyryłam sobie na niej kreskę kontrolną i muszę przyznać, że prawie się do niej nie zbliżyła, a używam jej codziennie od ponad miesiąca.

Skład: Petrolatum, Ricinus Communis Seed Oil Olej Rycynowy, Cera Alba Wosk pszczeli, Lanolin, Copermicia Cerifera Wax woskownica brazylijska, Eupforbia Cerifera Wax Wosk z wilczomlecza, Parrafin, Butyrospermum Parkii Butter Masło Shea, Ozokerite, Olea Europea Oliwa z oliwek, Parfum, Tocopheryl Acetate, Phenoxyetanol, Methylparaben, Propylparaben, Ethylparaben, Butylparaben, +/- Butylphentyl Methylpropinal, Benzyl Salicylate, Linalool, Hydroxycitronelial, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexane Carboxaldehyde, Citronellol.

Skład ma bardzo fajny, potwierdza pielęgnujące działanie :) Mogę mu więc wybaczyć tandetne opakowanie, chociaż gdyby je poprawili, byłby idealny :]


Cena: 5zł / 4,5 g

I oczywiście kod rabatowy (5%): 5PROCXYZ

wtorek, 2 października 2012

Wydłużający Tusz: Lash Extension Effect MAX FACTOR

Jak wiecie ponad miesiąc temu otrzymałam do testowania kosmetyki z drogerii eKobieca.pl : tusz i pomadkę ochronną. Mogę się już w ich sprawie nieco wypowiedzieć :) Na pierwszy ogień idzie :



opakowanie: niby dośc mało ważna rzecz w tuszu, ale w tym wypadku warto zwrócić na nie uwagę. Moim zdaniem jest bardzo poręczne, nie przepadam za modnymi ostatnio pękatymi. Te jest dość wąskie, szersze u góry na zakrętce i zwężające się do dołu, pasuje do tuszu, który ma wydłużać :)


szczoteczka: różowa :D bardzo elastyczna, z mięciutkimi i krótkimi silikonowymi włoskami. Zwęża się ku dołowi, dzięki czemu nie ma problemu w dotarciu do trudno dostępnych miejsc i z wytuszowaniem rzęs na całej długości.

działanie: To pierwszy tusz, który dał u mnie tak naturalny efekt. Rzęsy wcale nie wyglądają jak pomalowane, nie są nawet sztywne. Pozostają elastyczne jak bez makijażu, co jest ciekawe. Faktycznie są mocno wydłużone i podkreślone i słowo PODKREŚLONE jest tutaj kluczowe. Do tego ładnie się wywijają i wszystko wygląda bardzo dziewczęco.

Tusz absolutnie nie zostawia żadych grudek i nawet po 3 warstwach nie skleja rzęs. Każda rzęska pozostaje osobno jak przed malowaniem, jest tylko o wiele dłuższa i ciemniejsza. Ceną za to jest absolutny brak pogrubienia. Sprawdzi się więc idealnie dla młodych dziewczyn, które dopiero zaczynają swoją przygodę z makijażem, nie ma szans zrobić sobie nim krzywdy, a także paniom preferującym lekki makijaż. Warto wiedzieć to przed zakupem, bo efekt jest tak delikatny, że nie wszystkim będzie odpowiadał. Tusz jest wydłużający i to robi doskonale, ale o pogrubieniu możemy zapomnieć. Nie warto meczyć się nakładając kolejną warstwę oczekując wyczarowania rzęsowej kurtyny. Należy po prostu wybrać inny tusz.

trwałość: tusz nie ściera się, nie kruszy ani nie odbija. Zasycha na rzęsach umiarkowanie szybko, tak żebyśmy spokojnie zdążyły nałożyć kolejną warstwę, ale i nie odkalkowały go sobie na powiece.

Jeśli więc chcemy mocnego efektu, niestety Lash Extension nie jest dla nas, jeśli jednak potrzeba nam delikatnego tuszu na dzień, który jest tak bezpieczny, że możemy pomalować się nim nawet bez lusterka, to strzał w 10 :P Albo słyszeć od innych, że mamy przepiękne, naturalne rzęsy :D Ogólnie: trzeba wiedzieć co się kupuje, żeby nie było zawodu.

Cena: 35zł na eKobieca.pl

Przypominam też o kodzie rabatowym (5%) na asortyment drogerii:  5PROCXYZ

 

poniedziałek, 1 października 2012

Przypomnienie o Konkursie :)

Przypominam o trwającym na moim blogu konkursie :) Do końca zostały jeszcze 4 dni. Zgłosiło się mało osób, więc szanse na wygraną są dość duże. Zachęcam :)

KLIK!


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...