Obserwatorzy

sobota, 29 września 2012

DIY półeczka na lakiery z pudełka po butach

Ostatnio przybyło mi sporo lakierów, do tej pory upychałam je wszystkie w jednej kupie w zagłębieniu szafki, przez co musiałam się za każdym razem nieźle naszukać, żeby znaleźć odpowiedni kolor. Zamarzyło mi się więc ustawić je w jednym rządku, ale nie chciałam żeby tak po prostu stały na brzegu biurka, czy przed książkami na półce. Wyglądało to jakby nie miały swojego miejsca, a ustawienie było przypadkowe.

Zrobiłam więc coś takiego:

Teraz moje lakiery prezentują się elegancko w wyściełanej loży VIPów :D Loża jest przenośna i mogę ją sobie ustawiać gdzie mi wygodniej, albo tam gdzie chcę coś zasłonić. W moim przypadku to drugie, loża zasłoni mi bałagan w jednej z szafkowych wnęk, mam więc 2 w 1 :)

 Przecięłam wąskie pudełko po balerinach na pół

 Posmarowałam klejem, a później roztarłam go kartonikiem. Biurowy w sztyfcie również świetnie się sprawdzi.
  Okleiłam pomarszczoną bibułką. Użyłam akurat tej, która była wcześniej w pudełku, ale tu już kwestia gustu :)

 Przykleiłam większą ilość bibuły przy górnej krawędzi, gdyż kartonik w tym miejscu jest zgięty i prześwitywał.

 A mniej więcej tak prezentuje się całość na szafce:



Mam nadzieję, że komuś się przyda :)




piątek, 28 września 2012

Współpraca z Mariza :)

Niedawno nawiązałam kontakt mailowy z przemiłą Panią Bożeną, konsultantką firmy, a oto co dotałam do testów:


Sama wybrałam 3 rzeczy: błyszczyk, zestaw do frencza i antyperspirant męski :] Swoją karierę na moim blogu rozpocznie mój tatuś :) Jestem ciekawa co będzie miał do powiedzenia :P

Od Pani Bożeny otrzymałam dodatkowo matowy róż i smerfny lakier. Wszystko już obmacane i wstępnie użyte, testowanie oficjalnie rozpoczęte ;)

A tutaj link do strony P. Bożeny: Klik i facebook Klik





czwartek, 27 września 2012

Nietypowa współpraca z CCS Foot Professional

Nietypowa, bo w formie konkursu :) Blogerki, które otrzymyały produkty do testowania ( a raczej po 1 produkcie ), mają za zadanie napisać jak najciekawszą recenzję. Liczy się stylistyka z jaką napiszemy recenzję, jej wielowymiarowość a także miłe dla oka zdjęcia produktu :) Ważne jest także to, czy pod daną recenzją pojawią się ciekawe komentarze i liczba osób, które komentują.Nagrodą są wybrane przez siebie perfumy.

Zaznaczam, że piszę to wszystko nie po to, aby prosić Was o pomoc w wygraniu. Ważne jest dla mnie żeby było jasne na jakich zasadach akcja się odbywa. 

Dodatkowo uczulam, że zadanie polega na napisaniu jak NAJCIEKAWSZEJ recenzji a nie najbardziej pochlebnej i tego jak zawsze będę się trzymać. Nigdy nie doszukuję się samych dobrych stron produktu przesłanego do recenzji przemilczając wady. Mam nadzieję, że o tym wiecie, ale wolałam to napisać.  

A do testów otrzymałam sól do stóp :) CCS Foot jest firmą szwedzką i jak nazwa wskazuje zajmuje się stopami :) a ich produkty dostępne są jedynie w aptekach. Nie powiem, jestem ciekawa. 



( fanpage )


środa, 26 września 2012

Mega Krzem opinia po 2 miesiącach

Moja krzemowa kuracja dobiegła końca, czas więc na podsumowanie. Głównego bohatera przedstawiałam już TUTAJ , teraz zajmę się samą opinią :)

opakowanie: co takiego można skomentować w zwykłym opakowaniu po tabletkach? Ano można, bo trochę mnie rozbawiło :) Samo niczym się nie wyróżnia, ale już szata graficzna tak. Mianowicie na pierwszym planie ukazują nam się piękne, błyszczące niczym klejnociki kanciate tableteczki. Przezroczyste. Myciałam więc, że w środku znajdę coś o konsystencji przynajmniej landrynek, w rzeczywistości jednak tabletki wyglądają tak:

Ze środka przebija się kolorek brązowy otoczony zieloną powłoczką, która lubi sobie pękać :) Jak typowe tabletki ziołowe. Rozbieżność z obrazkiem na opakowaniu tłumaczę jedynie tym, że ten blask i diementowy wygląd mają symbolizować przyszły wygląd naszych włosóww i paznokci. Nie mniej zmyłka znaczna i to mi się nie podobało.

użytkowanie: tabletki są spore, co z resztą widać na powyższym zdjęciu porównując np z palcami, ale nie miałam kłopotów z ich połykaniem. I mówię to ja, a uwierzcie mam z tym spory problem :) Poza tym łyka się je tylko raz dziennie, więc to też plus. 

Zapach jest dziwny, wg mnie pachną jak coś wędzonego, ale łykałam już gorsze śmierdziuchy. Do tego naprawdę trzeba się wwąchiwać żeby go poczuć, więc nie ma co narzekać, bez przesady.

Smak pasuje do zapachu, dla mnie smakowały jak coś spalonego. Podobno zostaje na języku po połknięciu, u mnie nic takiego się nie działo, wystarczyło popijać je np. herbatą a nie samą wodą.


działanie: Tabletki zaczęły działać w połowie stosowania, czyli po miesiącu. Cery nie opisuję, bo nawet producent nic o niej nie wspomina, tak czy siak nic się w niej nie zmieniło. Tabletki są zalecane tylko na włosy i paznokcie, więc:
  • włosy: ogólny stan włosów specjalnie się nie zmienił, nie zauważyłam szybszego wzrostu, albo super gładkości z resztą nie mogłabym, to co urosło to urosło i jest martwą tkanką, w lepszej kondycji może być jedynie to co rośnie w trakcie suplementacji, czyli jakieś 2cm od skóry możliwe, że mam zdrowsze włosy ;) Musiałabym łykać tabletki o wiele dłużej, żeby rzeczywiście coś zauważyć, ale!Znacznie zmniejszyło się ich wypadanie. Wiem to po oględzinach kłębu włosów wyciąganych z odpływu po ich umyciu. Kłąb zmniejszył się o połowę : D Jeszcze nigdy nie osiągnęłam takiego wyniku :) Pojawiło się też troszkę baby hair, ale nie jakoś spektakularnie dużo.
  • paznokcie: na tym polu też sukces. W czasie łykania, nie używałam żadnych odżywek, a paznokcie traktowałam tak jak zawsze, czyli co 5 dni inny lakier i acetonowy zmywacz "z kwiatkiem". Wprawdzie nie rosną szybciej, ale rosną twarde jak łopaty :P O rozdwajającej się płytce już dawno zapomniałam. Ogólnie paznokcie lubię mieć dość długie, wcześniej mogłam je wyginać do woli teraz je naciskam i ani drgną :) Do tego każde udeżenie nimi o coś twardego kończyło się złamaniem, obecnie jedynie boli mnie paluch, ani jeden paznokieć do tej pory mi się nie złamał.

Polecam, u mnie się sprawdził :)

Cena: od 6 do 15 zł (zależy jaka apteka)


niedziela, 23 września 2012

HIT! Maseczka Bionawilżająca (Nagietkowa) - JADWIGA

To jedyna maseczka, która wywołała u mnie prawdziwy i natychmiastowy efekt WOW. Reszta na prawdę się do niej nie umywa.

"DZIAŁANIE: żelowa maseczka relaksująco - nawilżająca do każdego typu cery i wieku; działa przeciwzapalnie, antybakteryjnie, dezynfekująco; łagodzi podrażnienia; ma doskonałe działanie regenerujące; zapobiega wysuszaniu skóry i nadmiernemu złuszczaniu się naskórka; otacza skórę opieką aktywnych biosubstancji; przeciwdziała utracie wody w skórze; pozostawia skórę miękką i delikatną; nadaje skórze atrakcyjny, młody wygląd."

Wszystko prawda :) Ale po kolei:


  • konsystencja: gęsty, przezroczysty żel; po kontakcie ze skórą trochę się rozpuszcza co ułatwia smarowanie, a następnie zastyga i wysycha lekko ściągając skórę, Duża część się wchłania. Producent pisze, aby po 20 min tylko zetrzeć nadmiar chusteczką, ja ją jednak zmywałam samą wodą.
  • zapach: słabo wyczuwalny, ale dość dziwny, niezbyt przyjemny. Bardzo szybko się ulatnia.
  • wydajność: 8 ml saszetka wystarczyła mi na 3 obfite aplikacje:
  • podczas pobytu na twarzy, rozgrzewa skórę, twarz robi się lekko zaczerwieniona i wyrażnie czuć ciepło.
  • działanie: efekt jest niesamowity! I natychmiastowy. Jeszcze nigdy nie miałam tak nawilżonej i gładkiej twarzy. Ciąglę się po niej przez to dotykam, bo nie wierzę, że jest moja :P I to nie jest jakieś tam lekkie wygładzenie. To na prawdę bardzo wyraźna, ogromna poprawa stanu skóry. Efekt utrzymuje się 2-3 dni.
Skład bardzo króciuki:  Aqua, Glycerin, Propylene Glycol, Calendula Officinalis Extract, Polyacrylic Acid, Sodium Hydroxide, Propylparaben, Methylparaben.

Zdecydowanie polecam. Nie wiem czy można kupić produkty Jadwigi gdzieś indziej niż na ich stronie internetowej. Pełnowymiarowe opakowanie - słoiczek 50ml kosztuje 25 zł. Z wysyłką wychodzi niecałe 40. Trochę sporo jak na 1 maseczkę, ale jest tak wydajna i dobra, że zastanawiam się nad zakupem pełnej wersji. 



czwartek, 20 września 2012

Ręcznie robione mydełka od Magdy z Soap Bakery :)

Wiele dziewczyn kręci sobie kremy, czy toniki ale zrobić w domu prawdziwie naturalne mydło to dopiero coś :D

Z tej przesyłki cieszę się jak głupia :) Odkąd stosuję OCM i ogólnie rezygnuję z chemii gdzie się da, zaczęłam szukać czegoś naturalnego do mycia i tak trafiłam na dziewczynę z pasją :) Tzn najpierw na jej bloga: SOAP BAKERY ( nazwa trafiona jak nic ) Sprawdźcie koniecznie co tam się wyrabia w domowym zaciszu :) A tu jeszcze Facebook

Od maila do maila Magda zaproponowała mi wysłanie kilku mydełek do wypróbowania. Trochę się naczekałam na przesyłkę, gdyż mydła były w trakcie wyrabiania i dojrzewania :) Ale już są u mnie i wypróbowywać będę od dziś, zazdrośćcie :]

Każde mydło jest inspiracją i powstało z inspiracji, są piękne i wszystkie mają swoją oddzielną historię. Do tego używanie czegoś co powstało z rąk człowieka, który uwielbia to co robi i wkłada w to tyle serca, to prawdziwa przyjemność.. Ja się czuję zaszczycona :)

Widzicie tę babeczkę z kawałkiem czekolady i srebrnymi perełkami? :D


poniedziałek, 17 września 2012

Biedronkowe Masło do Ciała BE BEAUTY kompletny bubel

Jest to masło do ciała z olejkiem z pestek winogron - zapach LEMON. Masełko jest hm.. odkładką od Pauli, dlatego nie posiada oryginalnego opakowania, a różowy słoiczek :) Nasze wrażenia chyba nie będą się zbytnio różniły. Tutaj możecie zobaczyć recenzję Pauli: klik

konsystencja: STAŁA, grudkowata. Rozsmarowywanie tego to męczarnia, coś jakby rozsmarowywać masło na mokrej skórze, ślizga się, mazia ale nie łapie. Ba, samo wydobycie z opakowania to sztuka, musiałam wspomagać się szpatułką po kremie do depilacji i kopać w słoiczku :P Z tego co czytałam jednym dziewczynom trafiały się właśnie takie stalaki, a innym już o normalnej, kremowej konsystencji. Może po prostu wyszła jakaś felerna partia, bo trafienie na tą dobrą było jak ruletka.

zapach: faktycznie cytrynowy, coś jak cytrynowe landrynki: sztuczny i cukrowy :) Ale nie wali nachalnie po nosie i nie utrzymuje się długo. Mi osobiście nii przeszkadzał, ale i nie zachwycał. Neutralnie.

działanie: z racji topornego rozsmarowywania po kilku próbach zakończonych moją utratą nerwów przeznaczyłam masło na noc na stopy i dłonie. Z mniejszą powierzchnią do działania łatwiej było sobie z nim poradzić :) Ale nadal było nieprzyjemnie, masło pozostawia tłusty film, którego nie znoszę. Specjalnego nawilżenia też brak, ciągle miałam wrażenie suchej i ściągniętej skóry pod tłustą warstewką, mimo że masło nakładałam na rozmiękczoną skórę zaraz po myciu.

Ogólnie, dawno nic tak bardzo mnie nie zawiodło i cieszyłam się, kiedy go wykończyłam.

Skład: 
Aqua,  Butyrospermium Parkii Butter, Theobroma Cacao Seed Butter, Glycine Soja Oil, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Glyceryl Stearate, Pentaerythrityl Distearate, Vitis Vinifera Seed Oil, Dimethicone, Phenoxyethanol, Sodium Polyacryalate, Parfum, Sodium Stearoyl Glutamate, Tocopherol, Methylparaben, Citric Acid, Xanthan Gum, Ethylparaben, Limonene, Linalool, Hexyl Cinnamal, Propylparaben, Isobutylparaben, Butylparaben, Citral, Caramel, CI 47005


Cena: ok 5 - 6 zł / 200 ml


Widzicie to? Wygląda jak ubite ze śmietany masło :P





piątek, 14 września 2012

Szampon Hipoalergiczny NIVEA BABY

Kupiłam ten szampon, bo szukałam czegoś łagodnego bez SLS i SLES, a niestety Rossmana u mnie niet. Jednak to jeszcze nie do końca to, bo zawiera Sodium MYRETH Sulfate. Podobno tylko trochę łagodniejszy detergent, no ale jednak to już jakiś krok na przód :)

Co tu się rozpisywać, opakowanie tu akurat jest mało ważne chociaż fajnie, że przezroczyste i widać ile jeszcze zostało do końca :)

Zapach typowo dziecięcy, łagodny, nienachalny.

Konsystencja: bardzo gęsta, tępa, w pierwszej chwili ciężko się rozprowadza. Myję włosy 2 razy, przy pierwszym myciu praktycznie się nie pieni, ale już za drugim razem owszem, piana jest i nie ustępuję mocno zwykłym szamponom :) Osoby, które mnie mogą się bez niej obejść mogłyby przeżyć z tym szamponem ;)

Wydajność: Nie jest najgorsza w porównaniu z innymi szamponamia dla dzieci. Może dlatego, że jednak przy drugim myciu się już pieni, nie wylewam go na włosy tak dużo.

Działanie: Oczyszcza bardzo fajnie, zmywam nim nawet oleje i nie ma problemu. Po myciu włosy są miękkie, puszyste i lekko uniesione, nie ma mowy o przyklapnięciu z niedomycia czy coś :) Zaczęła swędzieć mnie skóa głowy, nie jestem jednak pewna czy to on może być powodem, ale to możliwe, bo niektóre dziewczyny też się na to skarżyły. Więc minus pod znakiem zapytania.

Skład: Aqua, Decyl Glucoside, Sodium Myreth Sulfate, PEG-200 Hydrogenated Glyceryl Palmate, PEG-80 Sorbitan Laurate, PEG-90 Glyceryl Isosterate, Disodium PEG-5 Laurylcitare Sulfosuccinate, Sodium Benzoate, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Laureth-2, Citric Acid, Polyquaternium-10, Sodium Laureth Sulfate, Niacinamide, Hydrolyzed Silk, Parfum

 Cena: 10 - 12 zł / 200ml


wtorek, 11 września 2012

Baza pod cienie URBAN DECAY

Jest to ta nowsza wersja, wyciskana z tubki. Z poprzednią z aplikatorem podobno był problem z wydobyciem końcówki i dużo się marnowało. Tą podobno można zużyć do ostatniej kropelki :) Nie wiem, bo jeszcze sporo mi brakuje do końca :)

opakowanie: wg mnie ciężko się ją wyciska, muszę użyć sporo siły. Tubka jest dość gruba i twarda, jednak to jej jedyny minus. Dziubek jest długi i cienki, można precyzyjnie kontrolwać wyciskaną ilość. Jeszcze nigdy nie wycisnęło mi się zbyt dużo. Nakrętka jest spora, dość długa i fikuśna - przez co nie tylko ciekawie wygląda, ale i nie ślizga się i nie wypada z ręki. Pustą przestrzeń w okół dziurki na dziubek wypełniono plastikiem, dzięki czemu nie sposób w niego odrazu nie trafić i zakręcić w sekundę. Może niektórzy zawsze potrafią odrazu wszystko zakręcić, ja niestety nie, więc to dla mnie ogromna wygoda :) Wiecie, to celowanie 10 razy nakrętką, koszmar :)

aplikacja: nakłada się bardzo wygodnie, jak podkład do twarzy. Nie trzeba długo rozsmarowywać i wklepywać, chociaż mogłoby to trwać jeszcze krócej. Rozleniwiłam się  chyba po podkładzie w słoiczku, gdzie wystarczy 2 razy przejechać palcem po powiece :) Nie wiem tylko czy wszystkie takie są, czy tylko mój egzemplarz, ale wygląda jakby była zwarzona. Konsystencja jest kaszkowata, jednak przy rozsmarowywaniu zachowuje się kremowo i w niczym nie przeszkadza.


działanie: to jest właśnie ciakawe. Kolor podbija porównywalnie, może troszkę słabiej od dużo tańszej bazy z Bell, jednak trwałość jest ogromnie większa. To jest jej główny atut. Ogólnie nie ma problemu z demakijażem, ale np zeswatchowaną na ręku z pierwszym lepszym cieniem trudno zmyć wodą i mydłem, kiedy Bell znikała już od samej wody. Tak więc cienie trzymają się u mnie nawet kilkanaście godzin i wyglądają jak świeżo nałożone, mimo upałów czy dużej aktywności fizycznej. Niegdy nie weszły mi jeszcze w załamania powieki ani się nie zrolowały, nawet te najtańsze trzymają się dzielnie. Wszystko ładnie się na niej rozprowadza i blenduje. Maskuje żyłki i zaczerwienienia.



 W takich tubkach mamy 4 rodzaje, różniące się kolorami: (źródło) 




Cena: $20.00 / 11 ml

Polecam raczej osobom, które mają naprawdę duży problem z utrzymaniem cieni na powiekach. To może być ratunek. Jeśli takiego nie macie i zwykła baza działa tak jak powinna jest to raczej zbędny wydatek, bo nawet nie zauważycie tego efektu utrwalenia, skoro cienie i tak się trzymają. 



niedziela, 9 września 2012

Paczki :)

Ostatnio moja twóczość została podwójnie doceniona i udało mi się wygrać 2 świetne paczuszki :) A raczej paczuchy! No to chwalę się :]

Pierwsza od Carmilla Make-up 




A druga od: beauty-labyrinth 




Ogromny zastrzyk nowości :) Niektórych rzeczy nawet nie podejrzewałam o istnienie, np. lakieru zmieniającego kolor pod wpływem ciepła :> 

Jeszcze raz ogromnie Wam dziewczyny dziękuję :* Bardzo mnie te przysyłki podniosły na duchu, bo ostatnio przechodzę dość smutnawy okres, a taka paczuszka to jednak spora radość.. :) To żaden materializm, po prostu wiecie jak to jest ;) Prawda? 




piątek, 7 września 2012

Jedwab do ciała BINGO SPA i zaskoczenie składem

I kolejny nawilżacz od Bingo :)

  • opakowanie: tutaj największy minus. Twarda cylindryczna butelka (w tym przypadku płaska byłaby lepszym rozwiązaniem)  i duży otwór bez jakiego kolwiek dozownika. Nigdy nie wydobyłam jedwabiu tyle ile chciałam, o wygodnej aplikacji można zapomnieć. Najpierw czeka się godzinami aż spłynie w dół, a później leci z grubej rury. Jedyny plus jest taki, że otwór jest na nakrętkę, do której pasuje każda standardowa pompka, nawet po mydle w płynie. Ja sobie taką zainstalowałam i jest super. Ale nie każdy w domu akurat ma.
  • konsystencja: kremowo - żelowa. Średnio gęsta, ale po kontakcie ze skórą natychmiast się topi, co bardzo przyspiesza i ułatwia rozsmarowywanie. Wchłania się bardzo szybko, chociaż nieco wolniej od serum
  • zapach: ten zdecydowanie przypadł mi do gustu :) Wg mnie tak powinien pachnieć jedwab, świeżo i delikatnie. Nie jest nachalny, ale utrzymuje się dość długo.
  • działanie: bardzo dobre, nawilża i koi skórę również po peelingu czy goleniu. Przy systematycznym stosowaniu widać, że skóra jest w lepszym stanie niż na początku. I bardzo ważne dla mnie: nie lepi się, skóra jest gładka z lekkim filmem, ale nic a nic się nie lepi.
  • skład: bardzo mnie zaskoczył :) Myślałam, że opiera się głównie na silikonach a tu... Z resztą same przeczytajcie. Niby trochę dalej w składzie ale nie aż tak daleko :) No i jaka ilość :)
Skład: Aqua, Isopropyl Mirystate, Glyceryl Stearate (and) Ceteareth 20 (and) Cetearyl Alcohol (and) Cetyl Palmitate, Paraffinum Liquidum, Cyclopentasiloxane (and) Cyclohexasiolxane, Cetyl Alcohol, Soluble Collagen, Propylene Glycol, Aloe Extract (Extrakt z aloesu), Linum Usitatissimum Seed Extract ( wyciąg z nasion siemienia lnianego), Chamomile Recutita Extract (ekstrakt z rumianku), Hydrolized Silk, Tocopheryl Acette, Morinda Citriflora Extract (Extrakt z owoców Noni), Propyle Glycol (and) Waterm (and) Laminaria Digita Extract (algae) (wyciąg z alg), Olea European (oliwka europejska), DMDM-Hydantoin, Phenoxyetanol, Methyl Paraben, Ethylparaben, Propyl Paraben, Buthyl Paraben, Isobutylparaben, Parfum 

Cena 12 zł / 300 ml



wtorek, 4 września 2012

Mleczko do mycia twarzy i szyi z jedwabiem - BINGO SPA

Był nawilżacz, teraz czas na coś do mycia :)
  • opakowanie: bardzo mi odpowiada; plastikowa wysoka butelka o cylindrycznym kształcie - wydaje się mała, ale w rzeczywistości jest bardzo pojemna (300ml). Nie znoszę, kiedy producenci spłaszczają butelki żeby tylko wydawały się większe, jak już mówiłam nie lubię stosowania na mnie takich chwytów. Do tego pompka (najwygodniejsze dla mnie rozwiązanie) i srebrna, metalowa(?) obrączka pod nią <3 Wygląda bardzo elegancko :)
  • konsystencja: średnio gęsta w kierunku rzadkiej. Osobiście wolę trochę gęstsze żele, ale to kwestia gustu. Ogólnie używa się go wygodnie, nie spływa między palcami ani nie znika po dolaniu wody na rękę :) Kolor mleczno perłowy.
  • zapach: świeży, bardzo delikatny, nienachalny Nawet jeśli komuś się nie spodoba to nie będzie mocno przeszkadzał. Ja osobiście go uwielbiam, pachnie trochę perfumami, trochę mydłem :) Nie pozostaje na skórze po spłukaniu mleczka.
  • działanie: bardzo dobrze zmywa i oczyszcza. Radzi sobie nawet z moim topornym czarnym cieniem, nie muszę specjalnie trzeć żeby go domyć. Niestety z oczami trzeba bardzo uważać, bo jeśli dostanie nam się pod powieki wywołuje dość silne pieczenie :( Z tego powodu jego zdolności demakijażowe nie są u mnie w pełni wykorzystywane i stosuję go raczej rano bądź do zmywania maseczek. Z nimi również radzi sobie bardzo dobrze. Jak to detergent, wysusza i ściąga twarz, jednak o wiele mniej od przeciętnych żeli. Używanie po nim kremu nie jest konieczne, a twarz po myciu jest matowa a nie świecąca od nadmiernego ściągnięcia skóry.
Skład: Aqua, Sodium LAureth-2 Sulphate, Sodium Dodecylbenzenesulfonate, Cocamide DEA, Sodium Chloride, Styrene/Acrylates Copolymer, Propyle Glycol, Hydrolyzed Silk Protein, DMDM-Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Lactic Acid, Parfum, CI 16255.

Cena: 10zł / 300ml




sobota, 1 września 2012

Serum Czekoladowo Limonkowe - BINGO SPA

Mam nadzieję, że nie macie jeszcze dość recenzji Bingo, bo właśnie wstawiam swoją :) Nie przedłużam:

  • opakowanie: typowy dla masełek słoiczek z zakrętką, z uwagi na małą gramaturę (150g) dość poręczne. Niestety deliaktne, plastik jest cienki i łatwo go wygiąć. Do mnie doszło już wgniecione podczas transportu. Dzięki cienkiemu plastikow opakowanie jest lekkie, ale lepiej żeby nie wypadło nam z ręki na podłogę. 
  • konsystencja: miękkiego masła :) Przyjemnie się nabiera i rozsmarowuje, nie musimy z nim walczyć.
  • zapach: muszę przyznać, że to jeden z ciekawszych zapachów i warto poświęcić mu więcej uwagi.. Osobiście nie lubię takiego połączenia i dla mnie używanie serum przez to traciło, ale zapach to kwestia gustu. Jeśli ktoś lubi czekoladę i limonkę to świetnie, bo aromat jest naturalny, pachnie jak lody cytrynowo-czekoladowe, nie czuć żadnej chemii, a do tego szalenie trwały i intensywny! Smarowałam się na noc: pachniałam jeszcze dość intensywnie w południe następnego dnia, smarowała się moja koleżanka czułam serum z odległości 2 metrów. Co lepsze, raz na pierwszy plan wyłaniała się limonka, innym razem było zdecydowanie bardziej czekoladowo. Dość interesujące. Więc ostrzegam, z uwagi na intensywność, na serum powinny zdecydować się raczej osoby, którym po prostu odpowiada taki zapach, bo do neutralnych zdecydowanie nie należy
  • wchłanianie: ten aspekt też bardzo mnie zaskoczył. Myślałam, że serum będzie ciężkie i tłuste, a tu nic z tych rzeczy. Jest bardzo leciutkie i ekspresowo się wchłania. Dosłownie. Dla przykładu: zawsze przy balsamowaniu aplikuję na całe ciało grubą warstwę bez wsmarowywania, odkładam opakowanie i zajmuję się wcieraniem. Tym razem nie musiałam już nic wcierać, bo kiedy odłożyłam opakowanie wszystko było już wchłonięte. Jakby skóra go wypiła. Super dla leniuchów :) 
  • działanie: na solidną 5. Nie jest takim dobrym nawilżaczem jak mój żel aloesowy, ale zdecydowanie lepszym  od wielu balsamów, których do tej pory używałam. Skóra jest mięciutka, z lekkim filmem, po kilku godzinach nie wyłaniają się suche placki, jak to się działo z innymi. 
Cena: 16 zł / 150 g.


 Skład: Aqua, Theobroma Cacao Seed Butter, Parafinum Liquidum, Glyceryl Stearate (and) Ceteareth-20 (and) Cetearyl Alcohol (and) Cetyl Palmitate, Cetyl Alcohol,Cyclopentasiloxane (and) Cyclohexasilocane, DMDM-Hydantoin, Ethylparaben, Methylparaben,Propylparaben, Butylparaben, Isobutylparaben, Phenoxyethanol, Parfum      




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...