opakowanie: wg mnie ciężko się ją wyciska, muszę użyć sporo siły. Tubka jest dość gruba i twarda, jednak to jej jedyny minus. Dziubek jest długi i cienki, można precyzyjnie kontrolwać wyciskaną ilość. Jeszcze nigdy nie wycisnęło mi się zbyt dużo. Nakrętka jest spora, dość długa i fikuśna - przez co nie tylko ciekawie wygląda, ale i nie ślizga się i nie wypada z ręki. Pustą przestrzeń w okół dziurki na dziubek wypełniono plastikiem, dzięki czemu nie sposób w niego odrazu nie trafić i zakręcić w sekundę. Może niektórzy zawsze potrafią odrazu wszystko zakręcić, ja niestety nie, więc to dla mnie ogromna wygoda :) Wiecie, to celowanie 10 razy nakrętką, koszmar :)
aplikacja: nakłada się bardzo wygodnie, jak podkład do twarzy. Nie trzeba długo rozsmarowywać i wklepywać, chociaż mogłoby to trwać jeszcze krócej. Rozleniwiłam się chyba po podkładzie w słoiczku, gdzie wystarczy 2 razy przejechać palcem po powiece :) Nie wiem tylko czy wszystkie takie są, czy tylko mój egzemplarz, ale wygląda jakby była zwarzona. Konsystencja jest kaszkowata, jednak przy rozsmarowywaniu zachowuje się kremowo i w niczym nie przeszkadza.
działanie: to jest właśnie ciakawe. Kolor podbija porównywalnie, może troszkę słabiej od dużo tańszej bazy z Bell, jednak trwałość jest ogromnie większa. To jest jej główny atut. Ogólnie nie ma problemu z demakijażem, ale np zeswatchowaną na ręku z pierwszym lepszym cieniem trudno zmyć wodą i mydłem, kiedy Bell znikała już od samej wody. Tak więc cienie trzymają się u mnie nawet kilkanaście godzin i wyglądają jak świeżo nałożone, mimo upałów czy dużej aktywności fizycznej. Niegdy nie weszły mi jeszcze w załamania powieki ani się nie zrolowały, nawet te najtańsze trzymają się dzielnie. Wszystko ładnie się na niej rozprowadza i blenduje. Maskuje żyłki i zaczerwienienia.
W takich tubkach mamy 4 rodzaje, różniące się kolorami: (źródło)
Cena: $20.00 / 11 ml
Polecam raczej osobom, które mają naprawdę duży problem z utrzymaniem cieni na powiekach. To może być ratunek. Jeśli takiego nie macie i zwykła baza działa tak jak powinna jest to raczej zbędny wydatek, bo nawet nie zauważycie tego efektu utrwalenia, skoro cienie i tak się trzymają.
na maluję wiec mi nie potrzebne ;D
OdpowiedzUsuńuwielbiam bazę UD :) nie wyobrażam sobie makijażu bez niej :)
OdpowiedzUsuńWszystko fajnie, tylko ta cena ;)
OdpowiedzUsuńNie maluję się cieniami ;)
OdpowiedzUsuńJestem jakas dziwna bo kupiłam niedawno baze (Inglota) a zauważyłam, ze bez niej cieni trzymaja sie dłużej ;/
OdpowiedzUsuńChyba jednak nie jesteś, sporo osób na nią narzeka :(
Usuńmi tam wystarcz z Virtuala, szkoda by mi było tyle kasy na bazę ;)
OdpowiedzUsuńNo cena jest.....koszmarna. Szkoda, bo mam straszną ochtę na ten kosmetyk.
OdpowiedzUsuńOczywiście zapraszam do obserwowania i komentowania mojego bloga oraz na rozdanie :)
Ja na szczęście nie używam cieni. :D
OdpowiedzUsuńSzkoda że cena taka duża:/
OdpowiedzUsuńTwardy orzech do zgryzienia z tym wyciskaniem :D
OdpowiedzUsuńNie używam takich rzeczy hi
szkoda, szkoda
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie miałam bazy w tubce, to zjawisko jest mi nie znane, ale wygląda świetnie. Mam bazę z pędzelkiem (pod cienie) oraz na twarz z patyczkiem - a to coś nowego.
OdpowiedzUsuńPierwsze widzę:) nie kupiłam jeszcze żadnej bazy pod cienie, bo nie wiem na co się zdecydować. Poczytałam Twoje komentarze i wiem, że INGLOT odpada. Już jakaś wskazówka.
OdpowiedzUsuńTa w tubce za droga myślę, jak na pierwszy raz, bo nie wiem jak to w praktyce potem będzie i czy będę stosować.
Pozdrawiam:)
Ja bardzo ją lubię. Bardzo:D
OdpowiedzUsuńSuper baza :) Zakochałam się :)
OdpowiedzUsuńCzy baza Ud w wersji Oryginal nadaje sie jako korektor pod oczy? Czy ma jakiś kolor czy jest bezbarwna?
OdpowiedzUsuńMa mniej więcej taki kolor jak na ostatniej grafice, ale po rozsmarowaniu robi się właściwie bezbarwna, minimalnie tylko przykrywa żyłki na powiekach. Na cienie pod oczami nie nadaje się w najmniejszym stopniu :( Nic a nic ich nie zakrywa.
Usuń