Obserwatorzy

niedziela, 18 sierpnia 2013

Avon i stopy, szału nie ma, jak zwykle.

O stopy dbam, bo mam, tadam :D Sorki, musiałam :P

Dbam o stopy, bo lubię, ale i muszę, inaczej , patrząc na to do jakiego stanu potrafię je zapuścić bez tego, miałabym kopyta. Sam etap wieczornego SPA jest przyjemny, a jeszcze przyjemniejsze jest uczucie gładkości zaraz po nim. Nie tym razem. Spa siłą rzeczy było, ale reszta.. eh. Avon jak zwykle nie zawodzi, nadal ze mną nie współpracuje.

Dzisiaj mam do opisania pewną stopową trójeczkę. Mogę się nią co najwyżej pobawić w pielęgnację. Taką udawaną.

Kąpiel do stóp z solą morską i algami.

Ma odświeżyć stopy i je nawilżyć. Odświeży na pewno, w końcu moczymy je w wodzie, huh. No i to tyle działania.

Płyn jest dwu fazowy, przed użyciem wstrząsamy, a niebieski kolorek i wygląd samej buteleczki całkiem przyjemny dla oka. Niestety już na początku widać pewną niekonsekwencję: mamy wlać 4 zakrętki do miski z wodą. Jakie zakrętki, skoro produkt jest na zatrzask? Nie wiem, lałam więc te zakrętki na oko, niech im będzie, że to tylko tak orientacyjnie..


Lałam i to co nalałam całkiem przyjemnie pachniało. To drugi z nielicznych plusów. Taką właśnie morską bryzą, czyli trochę męskimi perfumami, bardzo mój ulubiony zapach, więc pewną dozą sympatii buteleczkę jednak obdarzam :) Pachniało przyjemnie, jednak na zalecaną ilość baardzo delikatnie. Stopy po moczeniu nie pachniały wcale.


Tak patrząc po składzie to nawilżać chyba ma olej mineralny, na liście zaraz po wodzie i trochę silikonu. Sól morska i algi są daleeeko po zapachu, nie ma co, Avon style pełną parą, nazwać czymś produkt i dać tego śladowe ilości :/ Mamy też detergent, czyli po moczeniu mycie mamy z głowy. Jakby co.

Jedyne z czego jestem faktycznie zadowolona to buteleczka, zostawię ją sobie, bo malutka, z dzióbkiem i na zatrzask. Przyda się.

Lawendowa maseczka do stóp z glinką.

Kąpiel była, czas na dalsze działania złuszczająco zmiękczające. Nee, nie tym razem. Maseczka ma złuszczać i znowu, nadawać świeżość. Co oni tak z tą świeżością.. Można nakładać na stopy i na łydki. Ok, ale z łydkami to straczyłaby chyba tylko na jakieś 3 razy.


Na zdjęciu w katalogu wygląda obłednie, taka gęsta fioletowa glinka rozprowadzona na podeszwie stopy. W rzeczywistości jest to rzadka, siono fioletowa maziaja i cieknie wodą. Przed użyciem musiałam wstrząsać. Na stopy nakładałam ilości ogromne (przez to nie starczyła mi nawet na 10 razy), a i tak ciągle były prześwity i ogólnie o efekcie z katalogu mogłam pomarzyć.


Maseczka lubi się utleniać, szczególnie przy zakrętce, na ciemno fioletowo. Na stopach trzymamy ją do zaschnięcia, czyli u mnie ok 15 min. W tym czasie oczywiście nogi mamy uniesione i generalnie staramy się niczego nie wybabrać. Następnie zmywamy (co akurat nie przysparza problemów, maseczka schodzi łatwo) i nie cieszymy się miękkością i gładkością, no może jakąś minimalną. Jak dla mnie mogłaby nie istnieć.


Jedynie pachnie nawet ładnie, czuć trochę tej lawendy, nawet glinki, jakoś tak przyjemnie.

I o dziwo szok, glinka już na drugim miejscu w składzie, no wow. Tylko co z tego. Ale w sumie nie zrażajcie się, czytałam dużo pozytywnych opinii o niej, więc jest szansa, że u większości osób jednak się sprawdzi.

Wygładzający scrub do stóp-cynamon i pomarańcza.

Ten najbardziej mi się podoba, bo w końcu jest czymś co do cholery działa. Pachnie jak rozpuszczone w samochodzie pomarańczowe landrynki, dla mnie fuj, i ma dziwną ciągnącą konsystencję, ale sprawuje się niczego sobie.


Używam go na moją dzinsową rękawicę KLIK i trę uprzednio osuszone ręcznikiem stopy. To osuszenie jest dość ważne, bo po mokrych zwyczajnie się ślizga, z resztą jak większośc używanych przeze mnie peelingów. Właściwie to nawet na opakowaniu jest zaznaczone, że stopy mają być suche.  Drobinek jest dużo, są drobniutkie i całkiem ostre, ale nie kaleczą. Przyjemnie masują i czuć, że coś robią. Po tym zabiegu w końcu moje stopy wiedzą, że coś z nimi robiłam i z chęcią przyjmują większą porcję kremu. No ale identycznie działa na nie peeling za 3zł z Biedronki i jaki kolwiek inny, który nie okazał się kremem z 3 dziarenkami na krzyż.

Szkoda gadać.



31 komentarzy:

  1. mozna sie zniechecic :/ ja ostatnio z avonu kupilam chlodzacu balsam do stop z zielona herbata i mieta oraz peeling z tej samej serii i jak narazie jestem bardzo zadowolona (niebawem bedzie recenzja na moim blogu jesli bylabys zainteresowana). Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do Avonu już od dawna jestem zniechęcona, ale mam go niestety jeszcze w swoich zapasach, które na szczęście coraz bardziej się uszczuplają :P No nie lubię wyrzucać i już :) Ale z ciekawości z chęcią zajrzę, chociażby po to, żeby przeczytać o czymś co się dobrze spisuje i jednoczeście jest z Avonu :D

      Usuń
  2. Miałam krem z serii cynamon i pomarańcza i byłam zadowolona, oczywiście głównie ze względu na zapach, bo działanie nie było powalające :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już lepiej mieć taki krem do rąk, zawsze to bliżej nosa, bo co nam po zapachu na stopach xP

      Usuń
  3. i właśnie dlatego od dawien dawna trzymam się zdala od kosmetyków Avon. Jedyne, co byłabym skłonna zamówić to paletkę cieni ale na tym się kończy przygoda z Avon. Polecam Ci krem do stóp i paznokci No.36 u mnie recenzja ;)) Dostaniesz go w Rossmanie za 5 zł z groszami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z Avonem miałąm sporo do czynienia, zawsze to ktoś z rodziny, albo z koleżanek machał katalogiem i ciężko było się operzeć tym kolorowym zdjęciom, a i człowiek zbyt dużow tedy nie wymagał to się kupowało :) Ale już koniec, zużywam niedobitki i nigdy więcej :) O, paletki i z kolorówki to ja bym właśnie jeszcze bardziej nie zamówiła po moich przygodach z kolorami w katalogu a w rzeczywistości :/
      Już zaglądam :*

      Usuń
  4. Avon czasem może i ma dobre kosmetyki, ale wolę nie ryzykować :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ile się trzeba nacierpieć żeby trafić na te dobre, to pff.. Nie warto :P

      Usuń
  5. Jakoś nie mam szczęścia do kosmetyków z Avonu. Uważam, że nie warto w nie inwestować, ponieważ ich ceny nijak mają się do jakości...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ich ceny to chyba czysty przykład tego ile trzeba zapłacić tym sławnym paniom z katalogów i w ogóle za cały marketing. Przykro, że na dobrej jakości ksometyki już nie starcza :P

      Usuń
  6. Też wiele razy się zawiodłam na Avonie, chociaż kilka produktów mieli niczego sobie..., ale składy mają godne politowania, hehe. Ładne opakowanie i gwiazda spoglądająca na nas z katalogu, to już niestety nie wystarczy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystarczyło kiedy wszystkie kosmetyki jakie kupowałam były bublowate, bo opierałam się na drogeryjnym szicie i myślałam, że tak już jest i tyle. Ale teraz, kiedy zobaczyłam, że ksometyki mogą faktycznie działać, i to jak!, to niee.. nie ma już miejsca dla Avonu i bublowatości :D

      Usuń
  7. Właśnie dlatego nie lubię kosmetyków z Avonu, są bo są ale rewelacji nigdy nie robiły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze, że głupi człowiek (ja) długi czas mimo wszystko się na jakieś ładne zdjęcie nabierał :D

      Usuń
  8. AVON coraz częściej mnie zawodzi,chyba przestanę się u nich zaopatrzać...

    OdpowiedzUsuń
  9. ja z avonu praktycznie nic nie miałam. Tylko ten ostatni produkt ciekawy.
    A nie można odkręcić tejnakrętki, by odmierzyć te 4 porcje? (swoją droga jak tak patrze to na dlugo takie cudo w takim wypadku nie starczy )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można, ale w takim razie jaki jest sens tego dzióbka, skoro trzebaby go odkręcać i lać z wielkiej dziury? :P No fakt, nie starczy, nie wiem, czy się martwić czy cieszyć xP

      Usuń
  10. Mocne to o zakrętkach! też wyłapuję takie rzeczy i mnie one rozwalają... :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wg mnie dowód, że producenci coś wypuszczają i generalnie aby wypchnąć. Produkt jest niespójny, ale co tam, niby czemu mielibyśmy go dopracowywać, i tak konsumentprzeciez kupi, miejmy go za idiote.

      Usuń
  11. Avon jakoś nigdy mnie nie kusił.

    OdpowiedzUsuń
  12. avon ma swoje perełki jak i bubelki .. kosmetyki do stóp należą do tych drugich ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bubelków jednak jest przytłaczająco więcej :(

      Usuń
  13. Jak już zostało to napisane w powyższym komentarzu, Avon ma swoje "perełki" jak i buble. Trochę się jednak zmienia w ofercie i produktach. Ostatnio czytałam dwie pozytywne recenzje reklamowanego w mediach tuszu do rzęs Mega Effects od Avon, który jest nowością z katalogu 11 czy 12. Wcześniej też czytałam o mydełku peelingującym Foot Works. Opinia o nim nie była może bardzo pozytywna, ale też nie była negatywna. Mydełko działa przy niezbyt twardej skórze na stopach i okazuje się, że świetnie wygładza skórę przy zastosowaniu go na łydkach i udach. Należy jednak pamiętać o zastosowaniu jakiegoś kremu lub olejku nawilżającego po jego użyciu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wg mnie ma jednak więcej bubli, niż perełek, a to wszystko tonie w morzu przeciętności. Ceny jak dla mnie są nieadekwatne do jakości, kosmetyki ogólnie są mocno średnie i zbyt często kolorówka nie zgadza się z kolorami w katalogu. Wszystko ładnie i zachęcająco wygląda na zdjęciach, a do ręki dostajemy zazwyczaj średniaki i nic specjalnego. Przez to niestety nawet nie zastanawiam się nad tym tuszem, ani mydełkiem, mimo, że brzmią całkiem ciekawie..

      Usuń
  14. kiedyś miałam z A. scrub do stóp, którego nie mogłam wycisnąć z tubki :/ ; obecnie bardzo odbiłam od tej marki, w końcu tyle jest kosmetyków na rynku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masakra :D

      No włąśnie, mamy ogrooomny wybór, więc po co na siłę siedzieć przy czymś, co męczy.

      Usuń
  15. Hmm kiedyś miałam taki zestaw, spray, krem i peeling o zapachu coś-tam-coś-tam z miętą. Uwielbiałam go, ale tylko dlatego, że pachniał jak mojito - poważnie. Czuć było dosłownie zapach brązowego cukru, limonki i mięty, coś pięknego. A działanie ścierająco-nawilżające? No cóż, tutaj było wielkie nic...
    Avon rozczarowuje, jeśli chodzi o pielęgnację stóp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, to faktycznie musiało być coś pięknęgo :) Szkoda, że nie przydatnego :P Avon, jak dla mnie, rozczarowuje we wszystkim.. Serio, praktycznie wszystko z czym się spotkałam okazało się wielkim B.

      Usuń
  16. miałam coś do stóp z Avonu ale to bardzo dawno temu... nawet nie pamietam co to było....

    OdpowiedzUsuń
  17. z tych wszystkich katalogowych firm najbardziej lubię Yves Rocher, a najmniej właśnie Avon.. jest tak mocno średni ze wskazaniem na słaby, że nawet niespecjalnie chce mi się szukać w ich ofercie perełek. już wolę robić zakupy online w YR - tam przynajmniej jest ta kręcąca nuta niepewności - będzie bubel czy coś genialnego? ;)). w przypadku Avonu wszelkie zakupy miałyby klimat "no to weźmy tych kilka gówien, kto wie, może trafi się coś przyzwoitego" ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Hahah z tym ostatnim zdaniem trafiłaś w sedno :D Chociaż za YR też za specjalnie nie przepadam, kreują się na naturalnych, a tak naprawdę to zwykłe kosmetyki z drogerii i tym mnie odpychają. Szału dla mnie nie ma żebym aż zamawiała ich z neta, wolę coś, czego faktycznie stacjonarnie nie dostanę, typu rosyjskie szampony itd :) Ale to wiadomo, dla każego coś innego :) Chociaż przy Avonie to zgadzamy się co do joty :P

    OdpowiedzUsuń

Bardzo się cieszę z każego komentarza i czytam je wszystkie :)

Na pytania odpowiadam na swoim blogu pod danym pytaniem, aby również inni mogli poznać odpowiedź.

Nie musicie zapraszać mnie do siebie, zaglądam do każdego komentującego i bez tego :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...