W przedostatniej notce opisywałam produkty, które porzuciłam z powodu tego, czego dowiedziałam się w trakcie blogowania. Teraz chciałabym poruszyć to bardziej ogólnie. Zostawiłyście sporo komentarzy na temat własnych doświadczeń i pod wieloma z nich mogłabym się podpisać. Jak pewnie większość dziewczyn :) Postanowiłam dopisać jeszcze resztę rzeczy do tej listy i sama sobie dzięki temu trochę to poukładać.
Nie ukrywam, że liczę też na Wasze przemyślenia i podsumowania, bo jak to u bab bywa, bardzo mnie interesuje jak żyją inni, czyli Wy :> Jestem bardzo ciekawa, które rzeczy się nam pokrywają, a które prowokują całkowicie inne zachowania.
Tak więc jeśli temat ciekawi i Was i macie ochotę pogadać, to piszcie tu, albo piszcie u siebie i wysyłajcie linki :) Mam nadzieję, że ktoś się skusi :)
A więc ja:
- zaczęłam chodzić do drogerii 2 razy : ) -Wcześniej wchodziłam, kupowałam to co mi się podobało i wychodziłam. Później się wściekałam, że zmarnowałam pieniądze na coś, co muszę wywalić. Teraz wchodzę i przeobrażam się w szpiega na obczyźnie. Lustruję półki, zapisuję w pamięci, wracam do domu i szukam na blogach opinii o konkretnych już produktach. Wiem, że wszystkie recenzje są subiektywne i nie każemu będzie pasowało to samo, jednak dzięki tej metodzie ilość kupowanych bubli ograniczyłam do minimum.
Oprócz samej opinii ważne jest też dla mnie sprawdzenie konsystencji, poczytanie o zapachu, obejrzenie swatchy itp., żeby jak najcelniej trafić w swój gust i potrzeby. W "moich" drogeriach testery prawie nie istnieją, więc praktycznie za każdym razem trzeba kupować w ciemno i teraz okazuje się, że to co robimy na naszych blogach to kawał całkiem przydatnej roboty :) No chyba, że należy się do szajki drogeryjnych wandali i pakuje paluchy w każdy zamknięty produkt na półce. A co.
No i po odsianiu części produktów z listy i dodaniu części nowych ^^ wracam sobie spokojnie i już bez łażenia po alejkach konkretnie idę po co chcę, biorę, płacę i wychodzę. I jestem zadowolona, bo wiem co kupiłam.
Nie znaczy to, że nie robię żadnych spontanicznych zakupów i za każdym razem lecę do domu czytać opinie w internecie :) Chociaż tyle tego czytam na codzień, do tego te wszystkie akcje lustracyjno szpiegowskie, że w sumie czasami mam wrażenie, iż lepiej znam asortyment drogerii niż panie w nich sprzedające.
- wkurzam się na niekompetencję pań w drogeriach - jak już przy nich jesteśmy. Też tak macie? Proszę, powiedzcie, że tak, bo już nie wiem, czy ciągle jestem normalna, czy powinnam zacząć się za siebie wstydzić.
Panie nie wiedzą gdzie co mają na półkach, pytane o radę wciskają mi to co aktualnie reklamują w TV (reklamują to pewnie dlatego, że dobre), a pytane o konkretne działanie nie potrafią powiedzieć nic więcej, oprócz tego co napisał producent na etykietce. Tyle to i ja sobie przeczytam. Oczywiście o jakiejś podstawowej znajomości składów można zapomnieć. Do tego dyskusje, które między sobą toczą. Stoję cicho między alejkami, kontempluję szampony i słucham jak to stawiają na naturalną pielęgnację i teraz używają "Kremów BB" od Garniera, czy Eveline'a i nie wiedzą jak Baśka może używać kremów 40+, skoro przecież ledwo dobiła do trzydziestki. Głupia, przeciez jej się zmarszczki od tego porobią. I weź teraz idź pytać takie o coś jeszcze...
- robię z siebie kosmitę i wroga nr 1 w sklepach - nie, nie dlatego, że im się wcinam w rozmowy, bo jeszcze nigdy się nie odważyłam :) Chodzi o to, że czasami chodzę od brzegu półki do brzegu i biorę w łapska po kolei każdy szampon, odżywkę czy krem, oglądam skład, odkładam i tak następne aż do końca. Albo aż znajdę to czego szukam. Pewnie chcę coś ukraść, albo nie mam pieniędzy i przyszłam się pobawić i teraz wkładam łapy w każdą rzecz, i to jeszcze po kolei! jak głupia, pewnie chora psychicznie, i zaraz na bank zepsuję im misternie ułożoną konfigurację butelek. A jak już po tym całym cyrku wychodzę bez kupowania niczego, to cieszę się, że wychodzę, bo jeszcze bym usłyszała co o mnie mówią :P A już ich wzrok mówi za dużo -.-.
- nauczyłam się umiaru i lepiej obserwuję własne ciało - żeby przetestować i rzetelnie coś zrecenzjować trzeba niejako skupić się na danej rzeczy i odseparować ją od innych. Jeśli w tym samym czasię wprowadzę do pielęgnacji twarzy nowy tonik, serum i krem to nie będę wiedziała co jak działa. Teraz, nawet jeśli kupię kilka produktów na raz, zaczynam używać ich w pewnych odstępach czasowych, często odstawiam też na jakiś czas wszystko inne żeby sprawdzić jak np. dany krem zachowuje się zaaplikowany całkowicie solo.
Wyszło mi to na dobre i stało się fajnym nawykiem. Teraz łatwiej mi stwierdzić co pomogło, a co zaszkodziło. Liczba przykrych niespodzianek ograniczona do minimum, a moja pielęgnacja jest coraz bliżej doskonałości, gdyż kosmetyki wzajemnie się uzupełniają zamiast działać wszystkie na jednym polu, a na innych wcale :) No i wiem, czego konkretnie w danym okresie potrzebuję i sobie to wprowadzam przy pierwszych symptomach, które też już coraz lepiej odczytuję. Dzięki temu moje ciało jest we względnej stabilizacji i nie doświadczam już mega przesuszy, na które nic nie działa, albo przetłuszczu, czy innych skrajnych sytuacji.
- jestem piękniejsza :D - tak mi się przynajmniej wydaje :) Ta świadoma pielęgnacja przynosci całkiem niezłe efekty. Do tego odkrycie lepszych produktów i ogólnie nowych technik dbania o siebie ^^. I czytanie instrukcji makijażowych też przyniosło rezultaty. Teraz nie boję się używać bornzera, czy róży, a moje makijaże stają się coraz ciekawsze i bardziej dopracowane :)
- żyję zdrowiej - to jest coś co mi się najbardziej podoba :) Już przed blogowym etapem starałam się żeby jako tako to u mnie wyglądało, lubiłam czytać różne artykuły na ten temat, ograniczać śmieciowe jedzenie, czytałam składy na jedzeniu, itd, ale szału nie było. Teraz regularnie czytam u Was o nowych sposobach na zdrowie, piękno i dobre samopoczucie :) Podrzucacie fajne teksty i piszecie z własnego doświadczenia, co jest najlepszą motywacją dla mnie. Jednak czytać o czymś u żywego człowieka, który pisze co dokładnie u niego się zmieniło, i z którym można porozmawiać wprost pod wpisem, a czytać suchy art. w internecie to zupełnie co innego.
Również trend na zdrowe i jak najbliższe naturalności kosmetyki, mocno rzutuje na wszystko co wybieram w sklepie. No i wybieram, mam nadzieję, bezpieczniej.
Ćwiczenia :) Zawsze byłam leniuchem, a wszystkie ćwiczenia wydawały mi się albo nudne, albo zbyt trudne. I motywacji też brakowało. Teraz ciągle któraś podrzuca jakiś nowy filmik z Mel B, a to jakies nowe wyzwanie, a tu zdjęcia z przed i po, a tam garść motywacji, no i jak tu dalej siedzieć na kanapie? Teraz ćwiczę regularnie od kilku miesięcy i wcale mi sie nie nudzi. Znalazłam treningi idealne dla siebie i normalnie jak nie ja! :D I jest super, nie trzęsę już tłuszczem jak chodzę, poprawiło mi się trawienie, stałam się bardziej wytrzymała, pewniejsza siebie, no i te endorfiny :] A do tego pokonywanie swoich granic. Uwielbiam widzeć, że ćwiczenia przy których jeszcze niedawno umierałam teraz wychodzą mi bez większego wysiłku. To niesamowity pozytywny kop :) Chyba każdy lubi widzeć, że robi się w czymś lepszy niż był, a praca przynosi efekty :)
- i jestem bardziej twórcza- tyle tego DIY i inspiracji, że nie sposób powstrzymać w mózgu wprawionych w ruch zębatek. Teraz wykombinowywuję takie rzeczy, o które bym się wcześniej nie podejrzewała :P
- przestałam być naiwniakiem - Ogólnie okres przed odkryciem blogów uważam za czas kompletnej nieświadomości i chodzenia po omacku. Ślepo wierzyłam w obietnice producentów, w kolorowe reklamy i wesoło płaciłam za ładne opakowania i gażę Pani Sławnej Aktorki, którą dana firma wynajęła do drogiej kampanii. Teraz wiem, że bajki z przednich etykiet można sobie wsadzić pod kucyk, brzydkie opakowanie nie oznacza złego kosmetyku, a tani produkt może być lepszy od drogiego, a drogie nie równa się wysokojakościowe. Witamy w Matrixie, teraz nic nie będzie takie jak było wcześniej.
- używam produktów niezgodnie z ich przeznaczeniem i robię różne inne dziwne rzeczy - Golenie nóg na odżywce? Nakładanie kremu do rąk na włosy? Mąki ziemniaczanej zamiast pudru? Mycie włosów szamponem dla dziecie/płynem do higieny intymnej? Wazelina na brwi? Ale jak to.. To szminkę można przetopić z inną, do kremu coś dolać, a pokruszony puder zalać spirytusem i nic się im nie stanie? I po co nakładać na twarz olej, a na głowę kozieradkę? Jaką randkę? Na te pytania odpowie chyba każda kosmetyczna blogerka, za to zdecydowana większość "normalnych" ludzi popuka się w czoło :D A okazuje się, że czasami można fajnie poeksperymentować, a niektóre produkty lepiej sprawdzają się w innej roli niż ta narzucona przez producenta :) I nie koniecznie zaraz wybuchną.
- jestem mądrzejsza ^^ - wiele dziewczyn pisze bardzo mądre posty, poparte niemałą wiedzą. Dzięki temu obaliłam w swojej głowie wiele mitów, któe zostały zasiane w wieku nastoletnim i wrastały w moją świadomość aż do niedawna. Ale nie chodzi tylko o mity, dowiaduję się ogólnie dużo różnych ciekawych rzeczy, nawet nie tylko o samej pielęgnacji, ale np. o mechanizmach zachodzących w skórze, o budowie i zachowaniu włosów, o chemicznym aspekcie różnych substancji. Jestem dzięki temu bardziej świadoma, a to co czytam mogę wprowadzać w życie i jeszcze lepiej i skuteczniej dobierać dla siebei różne produkty i sposoby ich aplikacji. To tak jakbym dostawała do ręki cegły, tylko skombinować narzędzia i mogę budować swój zamek piękności tak, żeby się nie zawalił :)
- i mniej ufna - niestety, to jeden z gorszych aspektów. Na początku pewnych rzeczy nie widziałam, jednak jeśli się siedzi w jakimś grajdołku dłuższy czas i regularnie go obserwuje, to niektóre zachowania daje się prędzej czy później wyłapać.
Dużo recenzji jest naciąganych pod "sponsorów". Mało fajnie być okłamywanym, to raz, mało fajnie być źle postrzeganym na zewnątrz z powodu innych ludzi, to dwa. To temat znany wszem i wobec, więc chyba nie ma sensu się nad nim rozwlekać w tym i tak już przydługim poście. Wszyscy wiemy o co chodzi.
Za dużo ludzi daje się łapać na owczy pęd. Ktoś puści jakąś sensację, prawie nikt nie sprawdzi jak to jest faktycznie, ale notki na dany temat wyrastają jak grzyby po deszczu. To mnie nauczyło, że nie zawsze jeśli dużo ludzi o czymś pisze, mają rację. Wyszło też, że często informacje, które są przekazywane okazują się nierzetelne, niesprawdzone, fałszywe. Niebezpieczna rzecz, bo nadal istnieje sporo osób, które to co czytają biorą za pewnik. Ja wcześniej brałam, no bo skoro tyle ludzi o tym mówi, to musi być prawda. A tu nie do końca. Apeluję więc o sprawdzanie 10 razy tego co chcemy wypuścić do sieci. Niby to e tam, tylko blogi kosmetyczne, ale pracujemy nie tylko na swoją reputację, a bierzemy odowiedzialność za ludzi, którzy nas czytają i ufają nam. Czasami czytam takie bzdury, że nie wierzę. Często są nieszkodliwe i jedyne co robią to wprowadzają w obieg błędne myślenie o danej rzeczy, ale zdarza się też, że dany temat może okazać się niebezpieczny dla czyjejś cery, a nawet i zdrowia.
Ja już się nauczyłam i teraz długo zgłębiam dany temat i przesiewam informacje, a często i tak nie mam pewności, że jest na pewno tak a nie inaczej. I to nie chodzi tylko o blogi, ale i o wszystko co czytam, albo dowiaduję się w inny sposób. Zasada ogranicznoego zaufania powinna obowiązywać także w życiu, a nie tylko na drodze. Bez popadania w paranoje chyba każemu wyjdzie na zdrowie.
- mam rozrywkę i spełniam się grafomańsko :) - no nie ma co, oprócz tamtego brzydkiego podpunktu, pisanie bloga to świetna zabawa. Piszę sobie, pstrykam fotki, a później cieszę się jak dziecko z każdego komentarza :D I czuję się taka famous :] A jak dostanę jakiegoś maila od firmy z propozycją współpracy to już całkiem famous razy 1000 :D A kiedy przychodzi listonosz i otwieram paczkę, to jak dziecko w Boże Narodzenie :)
- czuję, że gdzieś przynależę - No wiadomo, że każdy w realnym życiu gdzieś przynależy, ale fajnie udzielać się w jakimś miejscu, być zżytym z innymi bywalcami, dyskutować sobie, czytać miłe słowa, znać się na wzajem. Już nie raz pisałam, że Blogspot jest dla mnie społecznością i nikt nie istnieje tutaj sam sobie, żyjemy w tym naszym światku razem, jak paczka znajomych. I to jest takie super :) Siadam do komputera po ciężkim dniu i wiem, że tutaj będzie ok, że mam tu swoje miejsce.
- mój chłopak zaakcpetował moją górę kosmetyków - :P Wcześniej strasznie marudził, że po co mi tyle tego, wcieram w siebie jakiś chemiczny badziew, a później na starość będę miała twarz do kostek. Teraz dał mi spokój, bo mam wymówkę: muszę napisać recenzję, to używam :D No i chyba przekonał się, że mniej więcej wiem co w siebie wcieram i już tak nie panikuje. Nawet sam sobie zacząl wcierać ^^
- wydaję więcej kasy, ale mniej - Jestem kobietą, logika musi być :) Wydaję więcej, bo czytam o różnych specyfikach na blogach, nowościach, limitowankach, których istnienia wcześniej nawet bym nie zauważyła, a co więcej, wcale nie byłyby mi do życia potrzebne :P A teraz niesety je zauważam i ślinka cieknie. Jest też druga strona tego medalu, jak pisałam wcześniej, nie kupuję już w ciemno, więc przynajmniej nie wyrzucam tak pieniędzy w błoto. No i często wystarczy mi, że sobie coś pooglądam u Was w postach i udaje mi się niejako nasycić samymi zdjęciami. Dzięki temu nie lecę po 15 identyczną szminkę :) Chyba, że mam doła to i tak idę, na poprawę humoru :P
- poznałam masę nowych rzeczy - nie chodzi mi o nowe marki, ale np. o naturalne mydła. Wcześniej nie wiedziałam, że mydła w kostce mogą być robione w domu i zachowywać się zupełnie inaczej od tych ze sklepu. Nie znałam tylu kosmetycznych zastosowań, octu jabłkowego, aloesu, siemienia lnianego. Nie słyszałam o naturalnych balsamach, ani mineralnej kolorówce. Nie wiedziałam o hennie, woskach zapachowych i całej reszcie mojej listy, którą ciąglę uzupełniam o coś nowego :)
To chyba byłoby na tyle, pewnie zapomniałam o części rzeczy, bo sporo dopisałam jak przeczytałam na nowo, ale i tak wyszło długo :)
To podzielicie się jak jest u Was? :)
Genialnie napisane :)
OdpowiedzUsuńI ja jestem nielubiana w sklepach kosmetycznych :)
Mogę do tego wszystkiego dodac, że ja - skromna Ewelinka, zaczęłam czytać składy i etykiety od deski do deski :)
:*
UsuńHahah, niedługo będziemy musiały chodzić do drogerii grupami, bo w końcu się wkurzą i zaczną nas wypraszać :P
Zwiększona świadomość to niewątpliwy rozwój własnej osoby :]
Blogowanie bardzo zmienia! Ja sama dzięki temu lepiej znam się na "tych sprawach" i po prostu stałam się bardziej krytyczna i mniej wrażliwa na krytykę :)
OdpowiedzUsuńLepiej znać się na naszych babskich rzeczach to jedno, ale dwie ostatnie, które wymieniłaś, to w życiu jak najbardziej przydatne sprawy :)
UsuńA ja żadko chodze do drogerii bo wole kupowac przez neta dlatego nie denerwuję się na głupotę babek co udają, znawczynie :) chociaż ja sama nie jest żadną znawczynią :) ja przez blogowanie wyszukuje ciagle nowinek zeby nie pokazywac w kólko tego co 3/4 blogów recenzuje, czasmi mi się udaje czasem nie :)
OdpowiedzUsuńjednak najlepsze w blogowaniu jest poznawianie wielu świetnych dziewczyn :)
A ja właśnie wolę stacjonarnie, jednak lepiej czuję się jak mam daną rzecz w łapie. No i zawsze chcę mieć już, teraz, a nie czekać aż dojdzie i martwić się, że może jednak nie dojdzie :O
UsuńNie trzeba być znawczynią, żeby nie pierdzielić głupot :) Chociaż zdaję sobie sprawę, że w takich Naturach itd. pracują zwykłe babki, takie same jak w innych sklepach i wcale nie związane z tematyką kosmetyków. No ale jak już się tam siedzi, to wypadałoby jednak coś w tą swoją pracę włożyć, trochę się dowiedzieć, być na bierząco, już nawet nie dla klientek jeśli odklepuje się robotę od 9 do 17 i z tyłka, ale żeby nie robić z siebie idioty.
Każdy ma swoją wizję bloga i to też jest fajne :) O tak, bez dziewczyn to tu nie byłoby nic do roboty :D
ja bym np chciała pracowac w drogerii bo bym mogla wreszcie swoje zainteresowanie przeniesc w pozyteczna rzecz :D a tak to zostaje mi studiowanie ochrony srodowiska i praca w gabinecie weterynaryjnym a wylewanie kosmetycznych opinie na blogu :D
UsuńJa też bym chciała :D I szczerze mówiąc strzela mnie w kościach jak widzę takie baby chyba z ulicznej łapanki na tych stanowiskach, a ja bez pracy, chociaż w swoim mniemaniu nadawałabym się milion razy lepiej :P
UsuńMożesz zawsze kosmetycznie zająć się zwierzaczkami, pogadać z pracodawcą i otworzyc obok jakiś punkt piękności dla nich ^^ Szamponiki, odżyweczki, malowanie pazurków, psie perfumy i te sprawy :>
wow sporo tego, ja na promocji w Rossmannie -40% kupiłam tylko kosmetyki, które polecone były na blogach, które czytam - co do pań w drogeriach podczas zakupów pierwszy raz si.e o coś spytałam i szybko mi poleciła pordukt, testowałyśmy na dłoni chyba ze sto razy a nawet przyniosła mi chusteczkę ;)
OdpowiedzUsuńNo trochę mi się rozpisało :) Przynajmniej konkretnie wiedziałaś po co iść :) Mam nadzieję, że się sprawdzą :)
UsuńO, no to fajnie trafiłaś, ja mam raczej pecha do ekspedientek w drogeriach, za to wiecej szczęścia w innych sklepach :)
wow, rozpisałaś się
OdpowiedzUsuńja do drogerii prawie wcale nie chodzę, ale to urok małej miejscowości i praktycznie ich braku...
zamawiam głównie, więc świadomie, najpierw czytając recenzje
też czuję się przynajmniej piękniejsza ;) chyba lepiej się maluję itp
bardziej świadomie nakładam na siebie kosmetyki, itp.
blogowanie to fajna 'rzecz' ;D
Ręka mi się trochę omsknęła na klawiaturze :P
UsuńJa też mieszkam w małej miejscowości, na szczęście jest całkiem względnie z drogeriami. Chociaż przez kilka miesięcy te najważniejsze były zamknięte, ale przetrwałam trudny czas dzięki zapasom :D
No tak, robiąc zamówienie to już faktycznie człowiek się zastanawia 10 razy co do koszyka włożyć.
A fajna, fajna, rozwijamy się i niech ktoś powie, że nie :D Jak kwiatuszki :]
czyli podsumowując blogowanie dużo uczy :)
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom całkiem poro :]
UsuńJa mam z wieloma sprawami to samo, co prawda czytam o kosmetykach mnóstwo, ale jakoś nie kręci mnie by kupować kremy/balsamy itp itd. Kupuję tylko to, co wiem że może mi pomóc bo przeczytałam o tym tyle treści, że jestem na to pewna. Do drogerii idę tylko wtedy, gdy wiem, że mam coś na oku. Dużo się bawię w DIY, co widać na blogu. O naturalnych sposobach wiedziałam, ale o większości też się dowiedziałam tutaj, zwłaszcza tych włosowych. A uczucie piękności.. hm. to chyba indywidualna sprawa.. ale kobiecie się nigdy nie dogodzi. I miło się czyta posty u osób, tak samo jak i komentuje i odbiera taką pozytywną energię przekazywaną w poście-komentarzu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mnie w sumie pielęgnacja też nie kręci, wiem czego konkretnie używam i tego się trzymam, ale za to szaleję za kolorówką i jak widzę w notkach jakąś fajną to ślinotok :P
UsuńW sumie fakt, ale mało komu się dogodzi, chyba z tego powodu ciągle dążymy do czegoś lepszego i właśnie się rozwijamy na różnych polach :) Są plusy i minusy..
Ja najbardziej lubię jak ktoś pisze i ja piszę, a on mi odpisuje, wtedy właśnie czuję tą pozytywną energię, bo wiem, że nie jestem ignorowana i nie piszę w próżnię, tylko tam po drugiej stronie siedzi jakaś babeczka i jest interakcja :)
Ja Ciebie też :* :D
Dobre ujęcie, świetnie napisane :)
OdpowiedzUsuńCo u mnie blogowanie zmieniło?
Dało przede wszystkim możliwość poznania wspaniałych osób, zyskałam Przyjaciółkę i to taką przez ogromne P!
Nauczyło większej otwartości wobec zmian czyt. zaczęłam słuchać rad/sugestii odnośnie grafiki/publikacji itd.
Zakupy robię tak, jak robiłam. Tutaj nic się nie zmieniło :D No może poza jednym, lista must have z reguły się wydłuża a nie skraca :P
Jeszcze tutaj wrócę, bo niestety mam mało czasu a po całym dniu padam na nos. Urlop nie jest idealną porą do blogowania ;) ale zaglądam żeby dać znać, że jestem/bywam/czytam i zostawiam ślad :)
:)
UsuńZauważyłam, że właśnie wiele dziewczyn się zaprzyjaźniło dzięki blogowaniu i to tak realnie :) Człowiek czasami się nie spodziewa, kiedy i gdzie pozna kogoś bliskiego..
Nauka otwartości też jest dobrą sprawą. I niech mi ktoś powie, że to co tu się u nas kosmetycznych dzieje to same durnoty, a my jesteśmy głupie i próżne i nic więcej :)
Oj, to przydałoby się nauczyć do tej otwartości, większej stanowczości. Dla swoich zachcianek :D
Dziewczyno, to nie chcę Cię tu w najbliższej urlopowej przyszłości widzeć! Urlopić się i wypoczywać, a nie szaleć na blogach do nieprzytomności :> Ale później jak najbardziej wpadaj :*
Jakoś mi się tak miło na sercu zrobiło jak przeczytałam Twój tekst. Uświadomiłam sobie, że mi blogowanie też dało bardzo wiele! Dużo rzeczy pokrywa się z tym co napisałaś i teraz wiem jak wiele mi to dało szczęścia i radości. Też wiem więcej i jestem mądrzejsza i szczęśliwsza, cieszę się że odkryłam ten świat i mam nadzieję że ani ja oni on nie zamponimy o sobie!
OdpowiedzUsuńP.S.
Ja też denerwuję się na Panie w drogeriach..... Naprawdę nie spotkałam się z takimi z którymi mogłabym porozmawiać o składach, działaniu, dobrym wyborze kosmetyków....one wiedzą mniej niż ja.... Też na razie się powstrzymuję przed komentarzem, ale nie wiem ile jeszcze tak wytrzymam! Szlak mnie trafia jak widzę klientkę która szuka szamponu, a Pani ekspedientak poleca jej Syos-a bądź H&S......a włosy klientki są "smutne", suche, postrzępione...Masakra!
O właśnie, użyłaś bardzo ważnego sformułowania: blogowanie i to co sobie z niego wybierzemy dla siebie, potrafi dać szczęście i radość :) Dla mnie też wejście tutaj było jedną z lepszych decyzji :) Nie wiem jak ja wcześniej żyłam :)
UsuńNo właśnie, człowiek idzie do takiego przybytku i ufa. Powierza się tym kobietom, a one nie powiedzą "nie wiem" co byłoby o wiele bezpieczniejsze, ale doradzają źle, aby coś doradzić, a później kończy się to dla klienta różnie. Już chyba wolałabym być potraktowana gburowato i nie uzyskać pomocy, niż uzyskać całkowicie złą i później ponosić konsekwencje tego na własnym ciele..
Napisałaś to wszystko, co siedzi w głowach chyba każdej z nas, piękne podsumowanie, brawo! ze mną jest dokładnie tak samo, z tą tylko różnicą, że jeszcze nie umiem robić obłędnych makijaży i nie robię kosmetyków w domu (pewnie wszystko kwestia czasu...). a mój mąż jest zachwycony tym, że teraz jestem taka wypucowana, wypielęgnowana i zadbana. Jasne, nigdy nie byłam kocmołuchem, ale różnica jest ogromna i - jak to on mówi - już sama pewność siebie wynikająca ze świadomej pielęgnacji sprawia, że jestem piękniejsza (to takie miłe, ołmajgad :D)
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńOczywiście, że kwestia czasu :] Wsiąkniesz w te umiejętności nawet nie wiedząc kiedy, jak ja :P Wcześniej miałam tylko kredkę, brązowy cień i tusz + 1 bezbarwny błyszczyk, a teraz szaleję i nawet mi nieźle to szaleństwo wychodzi :S
Oj tak, ja właśnie też widzę ogromną różnicę i czuję ją! Ale fajnie to podsumował, no nie no, aż sobie muszę zapamiętać :] Chciałabym żeby mój mi coś takiego powiedział, bo na razie to się cieszę, że nie muszę z nim już walczyć o to, że używam tylu smarowideł, eh :) Woli mnie bez niczego i jak niczego nie używam, cieszę się z tego, ale jednak czuję się pewniej (i piękniej) jak używam.
o nie, faceci stawiający na naturalność – wiele kobiet padłoby z zachwytu, ale przecież nie blogerki urodowe ;)
UsuńHahah no dokładnie :P Oj ile się z nim nawalczyłam to moje, ale ja nie mogę żyć bez swoich kosmetyków :)
Usuńswietny post
OdpowiedzUsuńz wieloma rzeczami sie zgodze
ja mieszkam w UK i tutaj mozna godzine stac przy jakiejsc szafie z kosmetykami lub brac po koleji kazdy szampon z polki i czytac sklad i moze przez ten czas raz ktos podejdzie uprzejmie pytajac czy moze pomoc :) obsluga w sklepach jest mega kompetentna,zna sie na kosmetykach,super doradza i az chce sie kupwac,najbardziej lubie dziewczyny z Lush,zawsze dadza mase probek ;) ja bloguje dopiero od pol roku ale uwielbiam to,moje hobby i mozliwosc dzielenia sie tym co kocham <3
Kurczę, chciałabym żeby tak było wszędzie.. To aż niebezpieczne, bo w mojej sytuacji ograniczam eskapady po kosmetyki, a tak to bym chodziła i chodziła :P A portwel by pustoszał :) Jak to jest, że w innych krajach wiedzą jak zadbać o klienta, wiedzą, że zadowolony klient wróci po więcej, a u nas z miejsca traktuje się go jak intruza i złodzieja..
UsuńJa już pisałam, że założenie bloga to i dla mnie jedna z lepszych rzeczy jaką zrobiłam :]
Zdecydowanie się zgadzam. Chociaż blog pochłania dużą część mojego życia nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. To co mnie jednak denerwuje to podejście ludzi. Dbasz o siebie, prowadzisz bloga, to jesteś pusta i nie warto w ogóle z Tobą gadać. A gdyby to był blog o innej tematyce, to już reakcja jest inna. No ale cóż, nie warto się przejmować ludźmi i robić swoje :)
OdpowiedzUsuńOj tak, blogi to straszliwe pożeracze czasu.. Ale jakie przyjemne :]
UsuńZ drugim niestety też się zgadzam. To tak jakbyśmy założyły te blogi, bo kompletnie nic innego nie robimy, a kosmetyki to nasz jedyny cel w życiu.. Ja nawet nikomu ze znajomych nie mówię co robię, wie tylko grupka najbliższych, która rozumie i tyle. No ale w nosie, robię to dla siebie i tu się między innymi dziewczynami czuję dobrze, więc kicham na głupie opinie :)
dokładnie, blogowanie to zarąbista rzecz. mam podobne odczucia ;)
OdpowiedzUsuńJakim cudem żyłyśmy wcześniej tyle czasu bez tego? Ja nie wiem :)
UsuńDzięki za wizytę i komentarz ;). Uwielbiam Twoje komentarze :) zawsze widać, że czytasz notkę :) to szalenie miłe!
OdpowiedzUsuńCo do Twojego posta, mi trudno się wypowiedzieć bo dopiero weszłam do blogosfery ale faktycznie wiem coraz więcej i jestem bardziej świadoma bo wiele się od Was nauczyłam :). Niestety często zatrudniają w sklepach ludzi, którzy nie mają o niczym pojęcia :( i robią wielkie oczy jak się o coś zapyta...
Pozdrawiam :)
A ja uwielbiam Twoje, z tego samego powodu :]
UsuńJa właśnie też się nie spodziewałam ile nowych rzeczy się tutaj dowiem.. :)
Tak, i człowiek tam gdzie powinien dostać pomoc jest zosatwiony sam sobie, albo otrzyma złą. I już nie wróci. U nas jeszcze nie wszyscy wiedzą jak walczyć o klienta..
Buziaki :*
Oj tak, niesamowita ilość racji:) prowadząc bloga można się wiele nauczyć a i wiele w sobie wykształcić. Ja w maju nie wydałam chyba nawet 50 zł na kosmetyki:)
OdpowiedzUsuńJa mogę śmiało powiedzieć, że w pewnym sensie jestem nową osobą dzięki blogowaniu :]
UsuńNo i postawa godna pochwały, Twój portwel jest Ci wdzięczny :D
Oj najbardziej podoba mi się akceptacja pasji przez faceta :D
OdpowiedzUsuńHahah to niewątpliwie dobry aspekt, dla mojego i jego zdrowia psychicznego :D
UsuńCzytam i widzę siebie, ale to chyba każda z nas tak ma, w blogowaniu odkryłam siebie na nowo, jestem mądrzejsza, bardziej świadoma swojego ciała, nauczyłam się wsłuchiwać się w jego potrzeby " poznałam " wiele wspaniałych ludzi, choć wirtualnie, ale jak że miło czytać komentarze, w których przegadujemy się, i uśmiech zjawia się na twarzy, nawet gdy w realnym świecie wcale do śmiechu nie jest ;)
OdpowiedzUsuńI kto by pomyślał, że "głupie pisanie o takich pierdołąch" przyniesie tyle dobrego, tak kompleksowo, nam jako kobietom i ludziom :)
UsuńOj tak, blogspot to świetne miejsce na ucieczkę od codziennych problemów i odegnanie chmur z myśli :)
Masz świetny blog. Jestem zachwycona! Obserwuję z największą przyjemnością!
OdpowiedzUsuńŁoo, dziękuję :* A ja akurat zaobserwowałam Ciebie :D
Usuńczy mogłabyś pokazać am kolczyki, z chińskiego sklepu?
OdpowiedzUsuńJa na swoje czekam, nie długo powinny dojść.
Pojawią się w następnej notce, czyli jutro, albo pojutrze :) Przedłużyłam z nimi współpracę i zanim je pokazałam chciałam ustalić słowa do podlinkowania :)
UsuńKtóre wybrałaś?
bardzo fajna notka :))
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy pomysl na posta:)
OdpowiedzUsuńU mnie bardziej swiadome podejscie do kosmetykow zapoczatkowaly filmiki na Youtube. Blog powstal raczej jako sposob na ujscie kreatywnej energii. A poza tym podoba mi sie punkt o przynaleznosci do jakiejs wspolnoty- poniewaz mieszkam teraz daleko od bliskich i przyjaciol, istneijac w blogosferze czuje wiez z innymi blogerkami.
tak! Prowadzenie bloga ma wiele swoich plusów :D
OdpowiedzUsuń