Mleczna maska do włosów Kallosa jest chyba znana większości naszej blogosfery, ale czy wiedziałyście, że firma Kallos zajmuje się również produkcją o wiele szerszego wachlarza kosmetyków? Mają m. in. balsamy, mydła, cały włosowy arsenał od stylizatórów, po odżywki i farby, no i kolorówkę łącznie z podkładami i lakierami do paznokci. Ja się zdziwiłam :)
Z tego co widzę na stronie są dwie serie: KJMN to produkty do włosów, a LOVE to kolorówka.
No i dzisiaj mam do przedstawienia właśnie coś z kolorówki i nie wiem jak z jakością innych rzeczy z tego działu, ale w tym konkretnym przypadku niestety szału nie ma. Chociaż i tak mały ból, bo z dostępnością jest ciężko, więc w sumie nie ma co żałować.
Opakowanie: Pod względem estetycznym bardzo mi się podoba.Minimalistyczne, bez zbędnych napisów, bialutkie i całkiem trwałe. Takie eleganckie. Zakrętka wygodnie leży w dłoni i można sobie fajnie operować przy oku. Wkurza mnie tylko uszczelka przy ujściu. Coś tu jest nie tak, bo przy wyciąganiu i wkładaniu pędzelka strasznie brudzi się szyjka z zewnątrz. Na całej długości jest już czarna i po czyszczeniu ten stan powraca w mig, obojętnie jak bym się nie starała. Dużo się marnuje, paluchy mogą się brudzić, no i przez taki oblepienie zmniejsza się trwałość. Minus.
Aplikacja: Właściwie to taka sobie, trzeba mieć spore pokłady cierpliwości i kupę czasu. Pędzelek jest wg mnie zbyt gruby i mało elastyczny, do tego potrafi ukłuć, nie zmniejsza się na końcu i jeszcze rozczapirza. Kreski wychodzą grube, przez rozczapirzanie często niejednolite, tusz nie spływa po całej długości pędzelka na jego czubek w trakcie rysowania, przez co trzeba robić krótkie kreseczki i 100 razy doprawiać. DO KITU i napewno nie nadaje się dla rozpoczynających przygodę z tuszem, można się łatwo zrazić. Każde malowanie to dla mnie spora męczarnia, ale da się zrobic nim porządny makijaż nawet z cieniutkimi kreseczkami. Tyle, że czasami trzeba się przy tym nieźle nakląć.
Trwałość/Użytkowanie: Trwałość jest świetna, to chyba jedyny plus. Kolor wychodzi czarny i ładny, trzyma się na powiece do samiuśkiej nocy. Cienie potrafią mi spłynąć, tusz skruszyć, ale liner zostaje na swoim miejscu. Więc męczarnia z malowaniem nawet by się opłacała, gdyby nie to, że tusz strasznie wysusza mi powieki i je dosłownie marszczy. MARSZCZY! No serio? Przy cienkiej kresce to nie jest aż tak widoczne czy odczuwalne, ale przy grubszych już tak i to bardzo. Aż nie dawało się wytrzymać z takim uczuciem i albo zmywałam cały makijaż, albo próbowałam ratować się wazeliną nakładaną na sam liner. Słaby interes biorąc pod uwage fakt, że przez pędzelek kreski łatwo schrzanić i albo odrazu wychodza grube, albo wygrubiają się przy próbie odratowania tego co mi tam powychodziło.
No nie polecam. Liner z tego co pamiętam kosztował chyba w granicach 7-10zł a za tą cenę można spokojnie kupić coś lepszego, np. takie Wibo.
Strasznie dawno mnie tu nie bylo i niestety zapowiada się, że takie przerwy mogą zdarzać mi się cześciej :(
Dostałam pracę! :D Z czego się bardzo cieszę, ale to praca na zmiany i albo wstaję o 5, albo wracam o 22.30. Mój rozkład dnia jest teraz całkowicie przewrócony do góry nogami, muszę się trochę przestawić i ogarnąć to wszystko logistycznie, bo zwyczajnie brakuje mi teraz doby. No i wracam wypompowana, może nie tak fizycznie jak nerwowo. Mam dużo do opanowania i nauki, a tu nie za bardzo jest miejsce na popełnianie błędów, ale mam nadzieję, że szybko wszystko załapię i zapamiętam i będzie dobrze :)
Czyli powinni sie zając jednak włosami:)
OdpowiedzUsuńHahah patrząc na liner to fakt :D Ale nie wiem jak z innymi rzeczami, po opiniach całkiem nieźle :)
UsuńNo cóż, nie można być dobrym we wszystkim. A pracę ogarnij spokojnie, blog poczeka ;)
OdpowiedzUsuńCo racja to racja :) Już jest coraz lepiej, powoli się oswajam i strasznie się z tego cieszę :)
Usuńładna czerń
OdpowiedzUsuńNo właśnie kolor ma bardzo ładny, szkoda, że się marnuje.
UsuńGratuluję znalezienia pracy :D
OdpowiedzUsuńDziękuję! :D :***
UsuńW końcu się coś ruszyło :)
Usuńgratuluję ! :)
OdpowiedzUsuń:*
Usuńna tym przykladzie widac,ze kolorowka im raczej nie wyszla.
OdpowiedzUsuńJak tak czytałam opinie innych rzeczy to nie było najgorzej, ale chętnie bym jeszcze sama wypróbowała kilka egzemplarzy żeby się przekonać jak to z tą kolorówką w końcu mają :)
UsuńGratuluję i życzę spokojnej organizacji czasu na nowo :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Juz zaczynam się odnajdywać powoli w tym wszystkim :)
UsuńZaskoczyłaś mnie innymi produktami Kallosa, póki co miałam przyjemność korzystania tylko z ich masek. Coś mi się wydaje, że w najbliższym czasie powinnam nadrobić swoje zaległości i poszukać tych produktów u siebie :>
OdpowiedzUsuńJa właśnie też myślałam, że mają tylko maski a tu taki numer :D Nie wiem czy stacjonarni gdzieś znajdziesz, bo z dostępnością jest kicha, ale mam nadzieję, że Ci się uda :)
Usuń;) wolę eyelinery w pisaku, bo takimi niestety nie umiem namalować prostej krechy ;)
OdpowiedzUsuńpOZDRAWIAM!
A mi się te w pisaku źle kojarzą, bo wszystkie które miałam zapychały się po kilku użyciach :(
UsuńMiłego dnia :*
pracy gratuluję ;)
OdpowiedzUsuńa z Kallosa lubię szampony ;)