Obserwatorzy

sobota, 30 czerwca 2012

Waniliowy krem do depilacji - PERFECTA

Po raz kolejny przekoanłam się, że używanie kremu do depilacji, przynajmniej w moim przypadku, to strata czasu, nerwów i pieniędzy.

Ale po kolei.

Po pierwsze: zapach. Producenci mogliby dać sobie spokój z tymi śmiesznymi zapachami w kremach do depilacji, bo one i tak nigdy nie przebiją się przez smród chemikaliów, żeby naprawdę można było powiedzieć, że pachnie. Wolałabym nie być w ten sposób oszukiwana, wszyscy wiemy jak jest ale nie, na opakowaniu jak byk: Vanilla. Przynajmnije chemii byłoby mniej.

Po drugie: 3 min ekspres. Jasne. Trzymałam 4 razy tyle, czyli 12min, a i tak musiałam natrzeć się szpachelką, żeby włoski w miarę dokładnie usunąć. Dosłownie natrzeć. Wolałabym tego uniknąć, sam środek i tak jest wystarczająco drażniący dla skóry, rozpuszcza przecież włosy. Słyszałam jednak o alternatywie, podobno dobrze jest ścierać krem szorstką stroną gąbki. Gąbka oczywiście do wyrzucenia.

Po trzecie: Nie da się tego paskudztwa zmyć. A co najlepsze, producent zaleca zmywanie kremu samą ciepłą wodą. Dobre sobie. Po ostrym szorowaniu gąbką z żelem, szułam smród tego kremu jeszcze na drugi dzień. I znowu niepokoi mnie to, jak silnie drażniący jest to środek. Wolałabym więc nie musieć przetrzymywać jego pozostałości na skórze przez dobę!

Dodatkowo, po jego użyciu nie mogę poprawić pozostałych włosków maszynką do golenia. Nie daje się zmyć do tego stopnia, że moje nogi są wręcz obślizgłe i maszynka nie chwyta osłabionych włosków przyklejonych do skóry. Mam dylemat: szorować do czerwoności i dalej się podrażniać, czy nie szorować, a i tak się podrażniać przez zostawienie niedomytego kremu. Dosłownie, jakbym się oblała klejem. 


Po czwarte: wydajność. Tubka 100ml kremu za ok 10-12zł wystarcza mi na 4 użycia na same łydki. Słabo.

Żeby jeszcze krem dawał trwalsze efekty od maszynki. Nic z tych rzeczy. Włoski wyrastają równie szybko jak przy zwykłym goleniu. Wcale nie są delikatniejsze, rano na drugi dzień są tak samo kłujące jak po golarce. Z resztą jest to środek powierzchniowy, nie osłabia cebulek, więc teoretycznie działa na tej samej zasadzie co maszynka. Usuwa to co wystaję nad skórą. Jedynie włoski nie są scięte na ostro żyletką, tu już zależy od rodzaju włosa, niektórzy rzeczywiście mogą czuć mniejszą szorstkość. 


No i komfort używania: Nie chciałoby mi się siedzieć w łazience nieruchomo niecałe 15 min i czekać na działanie kremu, więc nakładałam go w pokoju zaopatrzona w tonę ręczników papierowych. Oczywiście wszystko w obrębię mam wysmarowane, bo tu coś spadnie, tam się dotknę. Okropność. Chociaż tu mu trzeba przyznac, konsystencję ma dobrą, nie spływa po nogach i łatwo się rozsmarowuje. To jedyny plus.

Podsumowując: Jeśli nie ma żadnej różnicy między babraniem się ze śmierdziuchem, do tego drogim, jeśli chcielibyśmy go używać na stałe, a szybkim goleniem pod prysznicem, wybór jest prosty :)




środa, 27 czerwca 2012

Paczki i początek kuracji

Dzisiaj przyszedł do mnie listonosz i dostałam do przetestowania pewnie Wam już znany MEGA KRZEM. Opakowanie zawiera 60 tabletek i to ma mi starczyć na 2 miesiące kuracji. Efekty po tym czasie powinny być już zauważalne. Poczytałam trochę opinii na jego temat w internecie, brzmią bardzo obiecująco :) Akurat walczę z rozdwajającymi się paznokciami i próbuję zmusić moje włosy do szybkiego wzrostu, więc jestem pełna nadziei, ponieważ:


"MEGA KRZEM z metioniną zaleca się:
- przy nadmiernym wypadaniu, łamliwości włosów
- przy nadmiernej łamliwości i kruchości paznokci
 - w celu regeneracji, wzmocnienia i pielęgnacji włosów i paznokci" 


Nosz kurczę, toż to objawy każdej kobiety ;)



No dobra, ale na włosy to był zawsze skrzyp. Ale dlaczego akurat skrzyp? A no dlatego, że zawiera krzem. Ale jeszcze więcej krzemu (przyswajalnego) zawierają pędy bambusa, aż 70%. No to mamy teraz tabletki ze skrzypu i pędów bambusa, bomba krzemowa :) Ale nazwa jest myląca, bo oprócz samego krzemu tabletki zawierają również:


No jak dla mnie nieźle :D Wszystko to ma nam dostarczyć niezbędnych elementów, bo jak wiadomo człowiek źle odżywiony źle wygląda i żadne mazidła nie pomogą mu tak jak działanie od środka :P Pewnie, że lepiej byłoby mieć wspaniałą dietę, ale jeśli nie ma wyjścia, to taka tabletka ma być naszym wyjściem awaryjnym. No dobra, tyle w teorii, zobaczymy po dwóch miesiącach :)

A tu jeszcze mam Różaną Mgiełkę do twarzy z Archipelagu Piękna :) Pachnie bardzo przyjemnie, ale muszę ją wziąć w obroty, wtedy zjawię się z recenzją ;) Spodziwajcie się mnie wkrótce :>





poniedziałek, 25 czerwca 2012

Maseczka oczyszczająca pory kwiat lotosu AVON

Maseczka jest obłedna, nawet jeśli komuś by nie działała, warto jej używać dla samego zapachu ;) Ale wg mnie działanie też ma bardzo fajne, delikatnie oczyszcza i wyraźnie wygładza cerę. Używam jej 2 razy w tygodniu, po regularnym stosowaniu zauważyłam też zmniejszoną ilość wągrów. Oczywiście nie jest to jakieś duże i spektakularne zmniejszenie, bo to byłoby zbyt piękne i proste, ale jest zdecydowanie lepiej :)

To jedna z niewielu maseczek, która po pierwszym użyciu wywołała u mnie efekt WOW z powodu wyraźnych rezultatów. No i ten zapach.. Piękny, nie wiem czy tak pachnie kwiat lotosu, ale nie obchodzi mnie to :D Zapach jest bardzo delikatny, napewno nie podrażni intensywnościa, jednak mimo to utrzymuje się bardzo długo. Wyczuwam go na skórze nawet po zmyciu maseczki i wyszorowaniu twarzy żelem. Aż szkoda mi nakładać tonik :)

Kosztuje chyba ok 20zł za 75 ml jednak często są na nią promocje. Ja swoją kupiłam za ok 10zł. Jest bardzo wydajna, jak pisałam używam ją 2 razy w tygodniu juz kilka miesięcy, a nie dotarłam nawet do połowy. Wg mnie całkowicie zasługuje na miano SPA, sesje z nią są dla mnie bardzo relaksujące :)


Podoba mi się również to, że dokładnie widać kiedy należy ją zmyć. Po prostu wysycha i zaczyna pękać. Myślę, że to jedna z form oczyszczania, coś w stylu mechanicznego wyciągania zanieszyczeń. 


W rzeczywistości nie mam takich dziwnych oczu, aparat trochę przekłamuje, bo trzymałam go pod kątem :P


piątek, 22 czerwca 2012

Paczuszki :)

Dzisiaj przyszła do mnie wyczekiwana paczuszka od Safiry, a w niej: żel aloesowy, pomadka i maseczka z czerwonej glinki :)


Miałam okazję zamówić u nich 3 dowolne produkty w cenie 20zł + 5 zł za przesyłkę. Myślałam, że w takim wypadku nikt nie będzie się spieszył z realizacją zamówienia, ale jestem bardzo pozytywnie zaskoczona :) 
20.06 przelałam pieniądze a dzisiaj ( 22.06 ) dostałam paczkę. Dodatkowo byłam błyskawicznie informowana o każdym etapie przygotowywania i wysyłania paczki. Podejście do klienta na 6! Oby więcej takich firm :) Już nie mogę doczekać się testowania :D 


A tutaj jeszcze próbki z Yves Rocher: 





czwartek, 21 czerwca 2012

Puder z mąki ziemniaczanej :)

Albo jak kto woli - skrobi ziemniaczanej :) Tak, do twarzy nie używam pudru z drogerii, tylko ze spożywczaka :D Taki puder szczególnie polecają dziewczyny stosujące na codzień wysokie filtry do twarzy. Zawarte w większości zwykłych pudrów talk i mika neutralizują działanie niektórych filtrów, tak więc dziewczyny znalazły rozwiązanie, z którego i ja korzystam i polecam, chociaż sama nie używam filtrów. Lubię jednak to co naturalne, a braku naturalności skrobi nie można zarzucić :)

Nada się również skrobia kukurydziana, musi to być jednak skrobia nie mąka. Tylko w przypadku ziemniaczanej skrobia i mąka to to samo. Przypuszczam, że działaja podobnie jak pudry bambusowe.

Wbrem pozorom, taki puder mnie nie bieli. Jest całkowicie transparentny, wiadomo tylko, trzeba go urzywać z umiarem a nadmiar zetrzeć, bo jednak nie jest niewidzialny i jak nałożymy za dużo, to faktycznie będziemy w białym proszku. Matuje bardzo ładnie i na długo -  mówię to ja, skórny świetlik ;)

Co ciekawe przy systematycznym stosowaniu zauważyłam, że nawet bez niego moja skóra wydziela mniej sebum, ale absolutnie nie jest to efekt wysuszenia. Nie znalazłam nigdzie żadnych informacji na temat naturalnych właściwości skrobi na skórę, mogę więc Wam opisać tylko zauważone efekty, niestety nie oprę ich na przyczynach. A więc dalej co do efektów, unormalizował mi troszkę cerę. Mam również wrażenie, że koi podrażnienia na twarzy. Skóra po nałożeniu jest strasznie gładziutka, aż chce się jej dotykać :)


Przesypałam ją po prostu do wyparzonego opakowania po zużytym kremie, a nakładam pędzelkiem do różu. Muszę jednak znależć dla niej jakieś szersze mieszkanko, bo z tego ciężko się ja wydobywa.


Tutaj sama warstwa mojego kremo - podkładu

A tu z pudrem -
możecie kliknąć i powiększyć zdjęcia, żęby lepiej się przyjrzeć, chociaż wiadomo jak to z aparatami, trochę fałszują:)



środa, 20 czerwca 2012

Moje pierwsze współprace :)

Udało się i mi nawiązać swoje pierwsze współprace z firmami, które już pewnie znacie na wylot ;)
Teraz i ja dołączam do testów :D (Mini Sudomaxów było 6 nie 3, ale zostały uprowadzone w momencie rozpakowywania i nie zdążyłam zrobić zdjęcia :P )


wtorek, 19 czerwca 2012

Suplement do żucia - Colostrum

Tym się ostatnio faszeruję :) Tabletki są w dość ciekawej formie, bo to pastylki do żucia o mlecznym smaku. Przypominają trochę cukierki pudrowe, ale tak pyszne jednak nie są. Niestety to ma nam pomagać, nie smakować, ale ogólnie wg mnie są całkiem niezłe. Chociaż mój S. nie przełknął drugiej pastylki. Kwesta gustu :)

Co to w ogóle jest Colostrum?
"Colostrum to suplement diety zawierający wzmacniającą i uodporniającą substancję (siarę), którą niemowlaki otrzymują w mleku matki w pierwszych dniach życia (to właśnie ten rodzaj mleka jest dla noworodka pierwszym najważniejszym zastrzykiem odporności oraz czynnikiem wzrostu). Opracowana przez naukowców metoda pozwoliła pozyskać ten składnik z mleka krowiego tuż po porodzie. Tabletki Colostrum są unikatowym regulatorem odporności. Badania potwierdzają występowanie w nich ponad 20 przeciwciał dla bakterii (Escherichia Coli oraz z rodzaju Salmonella, Streptococcus, Staphylococcus i Cryptosporidia), wirusów i grzybów, które są przyczyną wielu groźnych chorób" 

Czyli jest to siara wołowa(!) uzyskiwana z mleka krowiego zaraz po porodzie. Ma wspaniale wpływać na odporność, wirusy i grzyby.

Nie wiem jak z odpornością, bo w tym okresie właściwie nie choruję ale myślę, że całkiem dobrze. Ogólnie mam wrażenie, że mój organizm jest nieco silniejszy, nie czuję się już tak osłabiona i mniej odczówam zimno. Znikły mi też plamki z języka, które porobiły mi się po antybiotyku, tak więc to już ogromny sukces.

CHARAKTERYSTYKA produktu : 
 - posiada zdolność neutralizowania bakterii i toksyn.
-  pomaga w spalaniu tłuszczu u osób ćwiczących lub przebywających na diecie.
- wspomaga leczenie uszkodzeń skóry, mięśni i innych tkanek.
- spomaga kuracje przeciwtrądzikowe, zalecane przy cerze problematycznej.
- wspomaga odchudzanie.


Colostrum przeznaczone jest szczególnie dla osób chcących poprawić swoją kondycję fizyczną, odchudzających się, intensywnie uprawiających sport oraz po kuracjach antybiotykowych i w czasie rekonwalescencji.

Działanie: 
- wspiera układ odpornościowy. - myślę, że tak, ale muszę przekonać się jeszcze w bardziej chorobowym okresie
- wspomaga organizm podczas kuracji antybiotykowych - zdecydowanie TAK, wspomaga podczas i leczy przykre skutki przyjmowania antybiotyków tuż po

- stymuluje naturalne mechanizmy obronne - biorąc pod uwagę dwa punkty wyżej, to też TAK 
- regeneruje organizm dodając energii -
TAK 
- pozytywnie wpływa na pracę układu pokarmowego (jelit) -
hm, tutaj ciężko mieć pewność, moje bóle brzucha i wzdęcia ustały, ale nie wiem czy to zasługa wyłącznie tych tabletek, czy zdrowszego odżywiania się od kiedy w ogródku pojawiły się pierwsze warzywka.
- sprzyja zachowaniu zdrowej i pięknej skóry -
TAK, TAK i TAK :) tego to się nie spodziewałam i długo nie łączyłam faktu poprawy cery z tabletkami, ale niczego spektakularnego nie wprowadzałam ostatnio do jej pielęgnacji więc to muszą być tabletki.No to tak: cera zrobiła mi się gładziutka, mniej czerwona i wątpię żeby to była tylko zasługo opisywanego wcześniej kremu z aronią, mniej sucha nawet kiedy niczym się nie kremuję i mniej pryszy chce mi wyskakiwać. Po prostu WOW :) 
- colostrum znane jako "młodziwo" (naturalny lifting) - Tutaj to nie mam pojęcia, jestem za młoda :)

W opakowaniu jest 100 tabletek, należy przyjmować dziennie od 2 do 4. Jestem dość mała więc spokojnie zjadam tylko 2 :) Czyli w moim przypadku opakowanie wystarcza na 1 miesiąc i 20 dni. Efekty zauważyłam dopiero po miesiącu, czyli zrobiło się fajnie to zaczęły się kończyć :) Z tym, że po ok 1.5 tygodnia wysypało mnie pryszczami, wystraszyłam się, ale producent zastrzegał, że cera może zacząć się oczyszczać. Nie przerwałam kuracji i wszystko wróciło do normy, ba, poprawiło się o 200% :)

Colostrum jest sprzedawane jako tabletki, albo syrop, w różnych pojemnościach. W internetowych aptekach piszą głównie o jego świetnym działaniu na przeziębienie :)

Moje 100 tabletek, akurat tego producenta ("Colostru z Nowej Zelandii uważane za najlepsze na świecie" hihihi uwielbiam takie opisy)  kosztuje ok 50.00 zł, ale producenci i ceny są naprawdę różne, nie wiem tylko, czy działanie jest podobne, bo to moje jedyne opakowanie jakie wypróbowałam i narazie nie mogę sobie pozwolić na drugie. :)

Ogólnie, bardzo polecam. Tylko cena może być dość zaporowa, chociaż w sumie jeśli się kupuje opakowania po 50 tabletek to wychodzi od 18 do 25 zł miesięcznie więc nie jest źle :)




poniedziałek, 18 czerwca 2012

Napiszę coś o sobie z okazji wyróżnienia :D

Wyróżnienie dostałam od Słonecznika :) Bardzo Ci dziękuję :*


ZASADY:
1.Należy napisać od kogo dostało się wyróżnienie.
2.Umieścić banerek.
3.Napisać 7 rzeczy o sobie.
4.Podarować wyróżnienie 10 blogom.

No to lecę :D

1. Jestem tegoroczną absolwentką technikum hotelarskiego, właśnie wróciłam z pierwszej części egzaminu zawodowego. Druga część w środę :(

2. Do niedawna byłam absolutną maniaczką opalania. Robiłam z siebie skwarkę w tydzień, jak tylko pogoda dopisała. Teraz jest całkiem odwrotnie, dostałam manii na punkcie filtrów i unikania słońca. Nawrócenie ;)

3. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia (tak, to możliwe) w moim narzeczonym, kiedy miałam 14 lat :P Jesteśmy już razem 6 lat i tak zostanie już do końca:*

4. Uwielbiam czytać. Niestety nie znam umiaru i jeśli książka jest dobra nie odkładam jej póki nie skończę. Wiąże się to w ekstremalnych sytuacjach z chodzeniem spać o 5 rano. Chyba, że ktoś mnie zmusi. Aktualnie, jedyną osobą posiadającą takie zdolnośći jest Pan z punktu wyżej :)

5. W wolnych chwilach lubię również "grać w gry" :P, piec ciasta i to co ostatnio zapuściłam, czyli rysować. Niestety mam połowiczne zdolności i nie potrafię rysować z pamięci, mogę tylko odtwarzać to co widzę :/

6. Jeju, jeszcze dwa :P Nienawidzę kupować sobie spodni, bo zawsze, ZAWSZE nie pasują.  Ja nie wiem co ze mną jest nie tak :) Z tego powodu wszystkie, które mam ledwo się trzymają, bo to za każdym razem cud, że jakieś znalazłam i nie mam siły wybrać się po nowe :)

7. Za dużo sobie wyobrażam :> Tak sobie wyobrażam, że czasami nie wiem co mi sie przytrafiło, co wyśniło a co sobie wymyśliłam :P

Uff.. No to teraz Wy się poćcie ]:-> Do zabawy zapraszam:


niedziela, 17 czerwca 2012

Zapraszam do Archipelagu Piękna :)

Witajcie :)

Tym razem przychodzę do Was z inną "propozycją nie do odrzucenia" :> Biorę udział w Programie Partnerskim na stronie Archipelagu Piękna

 Do udziału zapraszam również Was. Już za samą rejestrację i umieszczenie banera na swojej stronie dostajemy 5% zniżki na wszystkie zakupy, a dodatkowo do każdego zakupy otrzymujemy pełnowymiarowy produkt do testów. Biorąc pod uwagę, że ceny i tak są bardzo przystępne, takie dwa bonusy to wg mnie duża gratka :D


Jeśli jesteście zainteresowane, więcej szczegółów po kliknięciu w baner:


kosmetyki spa

Ja upatrzyłam już parę rzeczy dla siebie :D  
Glinka Biała - 9.99zł  
Olejek do włosów migdałowy 200 ml - 22.99zł

Ręcznie robione mydełko z ylang ylang i olejkiem geranium-100g za 13,99zł

O i tego szukałam, bo do tej pory działałam na zwykłym hula :) 
Hula Hop z funkcją masażu - 49.99zł
No to szykują się małe zakupy, nie wiem tylko co na to mój budżet, bo chętnie wykupiłabym połowę sklepu :) 

sobota, 16 czerwca 2012

Zapraszam na rozdanie :)

Tym razem u Panny Dominiki:

KLIK


Jest o co walczyc ;)

22 sztuki kolorówki
17 lakierów do paznokci
13 sztuk kosmetyków dla ciała, kończyn, włosów
10 płytek do stemplowania paznokci
6 paczuszek z cyrkoniami do ozdabiania paznokci
3 paletki Sleek (Sunset, Storm, Bad Girl)
rozcieńczalnik do lakierów Inglot
perfumy GLOW by JLo




piątek, 15 czerwca 2012

Skarb w kosmetyczcie - olejek z drzewa herbacianego

Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić moim fenomenalnym odkryciem :) Najpierw wkleję Wam to, co pisze o nim jedna z aptek internetowych:


1)Olejek herbaciany a Stopy 
a) Grzybica stóp
co najmniej 2 razy dziennie wcierać olejek w skórę objętą zmianami grzybiczymi. Po ustąpieniu objawów stosować profilaktycznie 1 - 2 razy tygodniowo.
b) Grzybica paznokci
co najmniej 2 razy dziennie, zalać paznokieć olejkiem, wcierać przez 20-30 sekund.
c) Pocenie stóp oraz pękanie skóry na piętach
moczyć stopy w letniej wodzie z dodatkiem 30 kropli olejku.

2) Olejek herbaciany a trądzik, krosty , łupież
a) Trądzik twarzy
po umyciu twarzy przemyć wypryski olejkiem herbacianym.
b) Inne partie skóry
w przypadku występowania na większej powierzchni skóry przemywać wacikiem zmoczonym letnią wodą i skropionym paroma kroplami olejku herbacianego.
c) Łupież
przy każdym myciu głowy dodać do szamponu parę kropli olejku. Również nacierać skórę głowy roztworem o stężeniu 10-15 kropli olejku na 100 ml wody, spłukiwać po 30 minutach.

3) Olejek herbaciany a przeziębienia
a) Kaszel, katar
Nalać 20-25 kropli olejku z drzewa herbacianego do kominka (lampki) do aromaterapii, zapalić i umieścić w sypialni.

4) Olejek z drzewa herbacianego a inne dolegliwości
a) Stany zapalne dziąseł
płukać jamę ustną roztworem 20 kropli olejku na jedną szklankę wody letniej. Uważać żeby nie połknąć roztworu.
b) Opryszczka powstała w wyniku przeziębienia
zmoczony wacik w letniej wodzie nasączyć paroma kroplami olejku oraz smarować 3-4 razy dziennie w miejscu powstania opryszczki.
c) Ukąszenia owadów
miejsce ukąszenia smarować olejkiem herbacianym do momentu ustąpienia objawów."

A teraz ja :)
 Używam go już od dość dawna. Kupiłam go głównie w celu leczenia wyprysków. Teraz wiem, że już nawet z tego powodu nie mogłoby go zabraknąć w mojej kosmetyczce :) 

Pryszcze, krostki znikają w zaskakującym tempie. Ok 1 - 2 dni, góra 3 jak trafi się jakiś naprawdę oporny. Nie ma ani śladu. Jeśli zdążymy posmarować miejsce, które podejrzewamy o niedługie "urodzenie" bąbla, to rzeczony nigdy się nie pojawi, gdyż zostanie zlikwidowany już w zarodku. Dla mnie rewelacja.  Od chwili, w której go kupiłam, nie mam problemów z nieprzyjemnymi niespodziankami, wystarczy, że obserwuję twarz i działam z wyprzedzeniem :)

Z tego co czytałam, radzono rozcieńczać olejek z kremem lub stosować na waciku z wodą, bo może wysuszać. Mnie nie wysusza, nakładam go po prostu na noc i kilka razy w ciągu dnia, w miarę potrzeby, palcem prosto z buteleczki. Myślę też, że na waciku zbyt dużo by się go marnowało.

Używałam go również na ukąszenia po komarach. Tutaj również sukces. Swędzenie i czerwone place znikają dosłownie w oczach. Dodatkowo znacznie odstrasza robactwo od zbliżania się do nas :) Akurat bardzo przydatne w obecnej porze roku :)

Płukałam nim usta, oczywiście rozcieńczając z wodą, gdy miałam problemy z puchnącym dziąsłem. Również sukces, działanie jeszcze lepsze od szałwii.

Pomógł mi też na niezidentyfikowane krostki na rękach, które pojawiły się znikąd. Zrobiłam eksperyment, część posmarowałam a część nie. Te posmarowane znikły po 3 godzinach, nieposmarowane po 2 dniach.

I ostatnia super rewelacja. Co jakiś czas usta atakuje mi ropna, wirusowa opryszczka. Te, które miały wiedzą co to za cholerstwo. Mam z reguły zajęte wtedy ok 1/3 ust i tak ok 2 tyg biegam z obrzydliwą skorupą :/ Jak na razie jedyna rzecz, która sobie z tym poradziła, to olejek. Posmarowałam kilka razy miejsce, które powoli zaczynało się zmieniać, tak jak w przypadku pryszczy. Opryszczka nie zdążyła wyskoczyć! Za to chyba jestem mu najbardziej wdzięczna, nie wiecie jak takie coś potrafi oszpecić na długi czas, a dzięki temu olejkowi nie muszę się już bać nawrotów.

Jak na razie to wszystkie dolegliwości, na które go stosowałam :) Pamiętajcie tylko, żeby nie smarować nim miejsc dotkniętych uczuleniem, bo od takich rzeczy już nie jest i może tylko pogorszyć, a jest naprawdę silnym specyfikiem. Niestety, nie ma leku na wszystko :)

Przeszkadzać może również zapach - jest bardzo intensywny, ziołowy, ale patrząc na działanie nie jest dużym problemem. Olejek możemy kupić w każdej aptece, kosztuje ok 10 zł za 10 ml, ale taka ilość w zupełności wystarczy. Jest bardzo wydajny, używa się go w końcu kropelkami.  


A i bardzo Ważne! Przed zakupem dokładnie sprawdźcie skład, czasami sprzedają mieszanki olejku z innymi składnikami. Koniecznie musi to być jednak czysty olejek bez dodatków i z atestem, kupiony w sprawdzonym miejscu, żeby nie zrobić sobie krzywdy!

To chyba wszystko :)


 


środa, 13 czerwca 2012

Zapraszam na rozdania :)

Tutaj:
KLIK

i tutaj:
KLIK

Odżywcza maseczka do twarzy PERFECTA DAX

Kompletny bubel :( Jako iż używam własnoręcznie robionego pilingu z miodem jak i olejku migdałowego i z obu tych rzeczy jestem bardzo zadowolona myślałam, że taka maseczka będzie wspaniałym połączeniem. Jednak sklepowe produkty najczęściej bardzo odbiegają od naturalnych, albo w ogóle nie mają z nimi nic wspólnego.

Maseczka jest dość oryginalna, bo nie wymaga spłukiwania. Po 15 min należy zetrzeć wacikiem nadmiar lub wmasować w skórę. No ok. Pierwsze co uderza po otwarciu opakowania to obrzydliwie słodki zapach. Może znajdą się jakieś jego zwolenniczki, dla mnie był jednak odpychający i zdecydowanie za bardzo intensywny. To duży minus z uwagi na to, że maseczki miałam nie zmywać. Ale trudno, jeśli działa to przecierpię. Niestety nie tyle nie działa co robi dużo szkód w postaci tony wyprysków i zaskórników :( Maseczkę nałożyłam na noc, po 15 min starłam a resztki wmasowałam. Rano obudziłam się z całą twarzą pokrytą malutkimi grudkami, co nigdy wcześniej mi się nie zdarzyło. Mam tendencję co najwyżęj do wyprysków tu i ówdzie, ale jeszcze nigdy nie miałam tak okropnie zapchanych porów. Ale fakt, te niewielkie kawałki skóry pomiędzy nimi były nawilżone :/ Z efektami "odżywczej kuracji" zmagałam się ponad tydzień.

Dałam jej jednak jeszcze jedną szansę i tym razem po 15 min, wbrew zaleceniom producenta, zmyłam z twarzy jak każdą inną maskę. Efekt ten sam, tylko ilość grudek trochę mniejsza.

Resztę maseczki zużyłam jako krem na noc do rąk, w tej roli sprawdziła się całkiem przyzwoicie.



niedziela, 10 czerwca 2012

Dezodorant z talkiem - do stóp ACERIN

Ten dezodorant to prawdziwe wybawienie dla moich stóp w takie pory jak ta, kiedy to nosze obcierające sandałki albo mało przewiewne baleriny. Chyba wszystkie wiemy, że zamiast balerin równie dobrze możemy nałożyć w upalne dni na stopy plastikowe worki, czują się wtedy podobnie. Bardzo pomoce na szczęście okazują się skarpetki stopki (zasłaniające tylko palce). Jeśli jednak akurat ich nie mamy, albo chcemy zwiększyć komfort bardzo polecam dezodorant z talkiem.

Pojemnik jest wygodny w użyciu, wystarczy spryskać nim stopy, szczególnie w spodniej okolicy palców. Trzeba tylko pilnować żeby zawsze stał w pozycji pionowej, gdyż leżąc ma tendencję do zapychania się.
Zapach ma bardzo świeży i przyjemny, jednak nie o niego tutaj chodzi. Najważniejszy jest talk, który oblepia nasze stopy, pochłania pot i zapobiega otarciom. Przy sandałach trzeba uważać, bo stopy są zabielone, ale do balerin jest to idealne rozwiązanie.

Nie wyobrażam już sobie noszenia balerin bez wcześniejszego spryskania stóp :)

 


czwartek, 7 czerwca 2012

ShinyBox wysyła pierwsze paczki :)

Jeśli jeszcze nie słyszałyście o ShinyBox, to czas to naprawić :)

"ShinyBox to pięknie zapakowane pudełko z pięcioma mini produktami kosmetycznymi, dostarczone do Twoich drzwi każdego miesiąca.

 To sposób na poznanie najnowszych trendów w kosmetyce, odkrycie luksusowych produktów oraz wypróbowanie ich przed zakupem.
"

W odróżnieniu od innych Boxów ten dostajecie ZA DARMO. Wystarczy tylko każdorazowo uzbierać 100 Shiny Stars. Starsy dostajemy dzięki linkom polecającym. Za każdą zarejestrowaną osobę dostajemy 5 punktów, ale jeśli wypełnimy krótką ankietę na temat typu naszej urody już na starcie mamy 20 pkt. Czyli wystarczy jeszcze uzbierać 16 chętnych osób i mamy swojego Boxa :) W czerwcu wysyłane będą już pierwsze paczki. Niedługo będziemy mogły zobaczyć co też się w nich kryje :)

A tymczasem zapraszam do rejestracji z mojego linku i rozpoczęcie zbierania Starsów :)

KLIK!


środa, 6 czerwca 2012

Odżywka utwardzająca do paznokci JOKO

Tyle się naczytałam na Waszych blogach o powalającej na kolana odżywce Eveline, a że męczyłam się ze swoimi paznokciami i rozdwajającą się płytką od miesięcy, to czym prędzej pognałam do drogerii coby i dla siebie jedno cudo zdobyć. Niestety chyba w moim mieście jest więcej blogowiczek, bo ani jedna Eveline nie ostała się na sklepowych półkach ;) Między smutno pozostawioną pustką zerkały na mnie nieśmiało ziognorowane JOKO. Szkoda mi ich było, siebie z resztą też, bo nie chciałam wracać z niczym, to przygarnęłam jedną.

No i bardzo dobrze, że to zrobiłam, bo okazała się cudowna :) Mam (MIAŁAM) łamiące się paznokcie i rozdwajającą się i pożółkłą od nieudanego eksperymentu płytkę. Pierwsze dwa tygodnie używałam 4 warstw odżywki. Producent nie zaleca aż tyle, ale nie chciałam na nią nakładać lakieru, a moje żółciutkie nie nadawały się w takim stanie do publicznego pokazywania. Całe szczęście odżywka jest mleczna, ale i tak dopiero czwarta warstwa dała radę zamaskować ten wstrętny kolorek.

 Fajnie się wtopiła w płytkę i zamaskowała wszystkie ubytki nadając przy tym moim paznokciom zdrowy i naturalny wygląd. Mogłabym ja tak nosić dla samego efektu, nawet gdyby nie odżywiała :) Ale odżywia! Teraz patrzę i nie wierzę. Paznokcie twarde jak nie wiem co, równiutkie i błyszczące, i nie wiem jak to możliwe, ale nieco zjaśniały :) Jestem więcej niż zadowolona. Używam jej od tamtej pory jako bazę pod lakiery. Tutaj odkryłam jej dodatkowy plus, bo o dziwo lakiery dzięki niej lepiej kryją i często wystarczy już pierwsza warstwa, co wcześniej się nie zdarzało.

Tak więc, nie tylko Eveline króluje wśród odżywek ;)


3 warstwy i początek kuracji

niedziela, 3 czerwca 2012

krem do twarzy na noc Aronia NATURALIS

"ARONIA KREM PÓŁTŁUSTY do cery przesuszonej, zmęczonej, z problemami naczynkowymi. Krem efektywnie stymuluje regenerację komórek, odżywia i chroni naskórek. Zawarte w nim aktywne składniki - antocyjany aroniowe niwelują siateczkę rozszerzonych naczynek sprawiając, że twarz odzyskuje swój młodzieńczy wygląd. Dzięki silnym właściwościom antyoksydacyjnym aronii krem poprawia mikrocyrkulację krwi likwidując także drobne zmarszczki i obrzmienia."

Krem jest całkiem fajny, ale nie jakoś specjalnie wybitny. Cudów nie robi, chociaż faktycznie moja cera jest leciutko mniej czerwona. Ładnie nawilża, ale jak w większości kremów jest to efekt doraźny i krótkotrwały tzn. nawilża tak długo dopóki się go regularnie stosuje. Zapomnijcie o jakimś super odżywieniu aronią na dłużej. Nazwa Naturalis też trochę myli, bo już na drugim miejscu wśród składników, zaraz po wodzie, jest parafina, czyli jest jej najwięcej i to ona głównie jest odpowiedzialna za nawilżenie. Dziewczyny ze skłonnością do zapychania porów muszą na nią uważać, czyli krem nie jest dla każdego. Mi akurat krzywdy nie robi i żadnych zaskórników nie zauważyłam.

Ma fajny kolorek, taki aroniowo - jogurtowy :) Producent zastrzega, że jest to naturalny efekt spowodowany zawartością antycyjanów aroniowych, czyli żadne barwniki. Zapach również ma przyjemny, na skórze pachnie jednak o wiele lepiej niż w słoiczku. Utrzymuje się dość długo. Dla tych, którym się jednak nie spodoba może to być dość uciążliwe. Konsystencja jest bardzo gęsta, ciężko się go nakłada i przez to zużywa dość sporo. Trzeba odczekać aż trochę się rozpuści pod wpływem ciepła skóry i dopiero wtedy można go dokładnie rozsmarować na twarzy. Pozostawia tłusty film, ale rano już go nie mam. Nie wiem tylko, czy jednak się wchłania po czasie czy po prostu wcieram go w poduszkę :)

Taki neutral, dla tych, którzy muszą po prostu wysmarować czymś twarz bo się napina z przesuszenia po myciu, radzę kupić coś o przyjaźniejszej konsystencji :) Dla tych, którzy oczekują super efektów też radzę kupić coś innego. Cena ok. 22 zł.







rozdanie :)

Tym razem u Pinkocholiczki  :)

Rozdanie dość nietypowe, bo wymaga inwencji twórczej ;) Bardzo ciekawy pomysł, zapraszam Was również do udziału w zabawie :*


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...