Czy było się czego bać, albo czy w ogóle warto zapuszczać się w te rejony półek? W moim przypadku nic złego się nie działo, ale moją skórę ciężko znokautować. I tu też rozpoczyna się kwestia uczciwości producentów. Jaki jest koszt wytworzenia przeciętnego drogeryjnego kremu za 15zł? Faktycznie niewiele poniżej tych 15zł, czy może np. 2zł, czyli tyle samo ile kremy, po które ze strachu nigdy nie wyciągnęłybyśmy rąk? Ile wynoszą w takim razie marże lub sztucznie zawyżane ceny w celu zapewnienia ułudy lepszej jakości? % na kampanie reklamowe? Tego pewnie nigdy się nie dowiemy, więc jak zwykle dochodzimy do wniosku, że wiemy iż nic nie wiemy. Podejrzewam, że niejedna szminka za 5zł będzie identyczna jakościowo do tej za 25zł, tylko w tym drugim przypadku producent był cwańszy i mydli nam oczy, a my płacąc więcej czujemy się bezpieczniej.
Tak naprawdę ja już dawno przestałam się tak czuć. Wiem, że wysoka cena nie jest gwarancją bezpieczeństwa, a nawet rozszyfrowanie w 100% składu też nią nie jest. Proporcje, receptura, warunki produkcji i jakość poszczególnych składników, sposób przechowywania itd. tego nie wyczytamy z opakowania. Smutne, jesteśmy więc zdani na testowanie na sobie wszystkiego i w sumie błądzenie po omacku. Zaszkodzi, nie zaszkodzi, skąd miałaś wiedzieć, że akurat ten tonik a nie inny spowoduje wysypkę.
Wkurza mnie to. Czasami machnę się na coś droższego, wezmę bez namysłu, a później siedzę i się zastanawiam, za co ja zapłaciłam tyle pieniędzy? Za średnią jakość, chemiczny zapaszek i tandetnie wykonane opakowanie? Ciężko to dostrzec, placebo robi swoje, wydaliśmy grubszą kasę, to często długo nie widzimy tych wszystkich mankamentów śmiejących nam się w twarz.
Bywa też odwrotnie, jak np. ja z tym pudrem:
Puder MADAM
O firmie nigdy nie słyszałam. Otworzyłam opakowanie, ciężkie całkiem porządnie wykonane z lusterkiem. Pomiziałam, no puder jak puder, na twarzy nic się z nim nie dzieje, matuje na długo, nie robi plam, nie pachnie dziwnie, nie pyli, przyjemnie się go używa, jestem zadowolona. Po wieelu miesiącach sprawdziłam go w necie. Nie znalazłam już tego konkretnego egzemplarza, ale inną, pewnie odśieżoną wersję. Zgadnijcie ile kosztuje, 2zł! SZOK
Gdybym odrazu wiedziała ile kosztuje, pewnie nawet bym go nie dotknęła ze strachu. Albo odrazu znalazła same wady, bo przecież za taką cenę nie może być w nim nic dobrego. A jednak! I kolejne pytanie: na ile nasza ocena produktu to rzeczywiście nasze odczucia, a na ile psychika, świadomość ceny i opinii innych?
talc, magnesium stearate (Związek organiczny), kaolin (glinka), corn starch(skrobia kukurydziana), isopropyl stearate, zinc stearate(Związek organiczny), methylparaben, octyldodecanol (emolient), lanolin, petrolatum, parrafinum liquidum, tocopheryl acetate(synetyczna witamina E) parfum, mica, barwniki
Widzicie co tu jest na początku?! I ogólnie, spodziewaliście się pewnie samych rakotwóczych chińskich chemikalii, a tu proszę, całkiem przyjemnie. Ja jestem w szoku. Pozytywnym szoku.
Tutaj za to cena odpowiada jakości. Wprawdzie nie wiem ile kosztował konkretnie, ale jest produktem Tescowym, więc pewnie niezbyt wiele.
Shea Butter + Coconut Body Lotion
Fajna nazwa. Szkoda tylko, że patrząc na skład to tytułowe masło shea i kokos znajduje się gdzieś na samym końcu w śladowych ilościach, daaaaaleko za zapachem. Ogólnie parafina, gliceryna, silikon i zapchajdziury. No ale dobra, skład to nie wszystko, działamy.
No i nie podziałałam. Balsam wali chemią, która siedzi na skórze jeszcze długo po aplikacji, więc na ciało nie dałam rady go nakładać. zużyłam w bólach do rąk i stóp, chociaż czułam bezsens tej czynności, gdyż nic a nic nie nawilżał. Muszę oduczyć się tego zużywania na siłę...
Cena zapewne adekwatna do jakości.
Lepiej już było z biedronkowym kremem. To chyba jeszcze stare wersje, bo widzę, że na ich stronie pojawiły się nowe opakowania, chociaż u mnie w sprzedaży ciągle jeszcze są te.
Balsam do Stóp Be Beauty
Śmierdział ctrynowym płynem do naczyń, ale w działaniu był całkiem dobry, muszę przyznac, że nawilżał porównywalnie do droższych odpowiedników z drogerii. Ładnie się rozprowadzał i szybko wchłaniał, dałabym za niego nawet 3x więcej.
Cena 2,99zł.
Peeling do Stóp Be Beauty
Tutaj tez sukces. Zapach identyczny co kremu, ale działanie równie przyjemne. Dobrze scierał, nawet bardzo dobrze. Stópki były mięciutkie i gładkie po wszystkim, a ja czułam, że coś z nimi robię, a muszę powiedzieć, że lubię mocne zdzieraki. Ten mi odpowiadał i pewnie jeszcze po niego sięgnę. Trzeba tylko pamiętać, żeby peelingować stopy uprzednio lekko osuszone ręcznikiem, wtedy będzie ok, inaczej peeling tylko się ślizga nic nie robiąc.
Cena: 2,99zł
Dezodorująco - Antyperspirujący żel do stóp Be Beauty
Musiała trafić się jakaś zakała :) Ten żel to kompletny niewypał, okrutnie śmierdzi jakimś syropem na gardło, a poza tym wkurza jeszcze bardziej i w sumie szkodzi. Może miałby szansę zadziałać, bo już za wodą zawiera w składzie aluminum chlorohydrate, ale zaraz za nim alkohol denat i glicerynę. I właśnie tak czuć. Później jest nawet ten wyciąg z szałwii, ale co z tego.
Żel jest rzadki, wręcz lejący, ciężko go aplikować, a do tego nie wchłąnia się tylko zastyga warstewką na skórze, coś w stylu surowego bialka z jajka, i wysusza okrutnie. A do tego jak zastyga to ściąga trochę skórę, nic przyjemnego. Nie, dziękuję, aż wywaliłam do kosza, nawet ja nie dałam rady.
Cena: 2,99zł
Błyszczyk do ust Glance Shine - Quiz
Hah do złudzenia przypomina ten z Loreala Glam Shine, nawet nazwę podrobili :D Ogólnie byłby całkiem przyjemny, pachniał ładnie mambą i nieźle się prezentował, chociaż nie przepadam za takimi kolorami, ale trochę kleił usta. Tak w sumie, gdyby odcień był ciemniejszy, to bym używała, bo nie było to aż tak bardzo uciążliwe. Czyli do przyjęcia.
Cienie Fashion Trendy - Quiz
Tutaj pełen sukces, cienie niczym nie odbiegają od swoich droższych kolegów. Mięciutkie, dobrze napigmentowane (no poza żółtym), nie pylą, ładnie się nakładają i blendują, nie rolują się, a na powiekach wytrzymują cały dzień. Koralowy jest moim ulubieńcem i często używam go solo z kreską, albo dodaję nim kolorku nakładając na ciemniejszy makijaż np. w zewnętrzne kąciki. Tak, widać go i nie, nie rozciera mi cieni pod spodem. Jestem na tak :)
Eyeliner - Quiz
Tutaj już gorzej, kredka raczej z tych tępych i trudnych. Cięzko się nią pracuje, cięzko rysować kręskę, a już o roztarciu nie ma mowy. Do tego ten jasny kolor, można się namachać a i tak prawie nic nie będzie widać, żeby chociaż nadawał sie na linię wodną, no ale z racji swojej tępości, nie nadaje się.
Wychodzi 50:50. Czyli w moim przypadku więszka szansa, że nie trafię na bubla jeśli kupię coś w wyższej cenie (specjalnie nie piszę, że z wyższej półki, bo cholera skąd mamy wiedzieć co faktycznie zasługuje aby tam stać), chociaz i tak spodziewałam się o wiele gorszego wyniku, bo ja wiem, że jakieś 90% z takich tanioszków to czyste zło i truciciele.
Kiedyś wszystko było takie proste, oglądało się reklamy i wiadomo było co kupic ;) A teraz człowiek coraz bardziej uświadomiony, głupieje. Drogie nie zawsze = dobre, tanie, nie zawsze = złe, nie wiadomo po czym poznać, dopiero po zakupie i użyciu. Jesteśmy królikami doświadczalnymi z których koncerny doją kasę.
I taką mam właśnie płentę na koniec...
Tylko coraz bardziej się tym wszystkim irytuję, kiedy widzę, jak małym kosztem można zrobić coś porządnego, w takim razie te wszystkie droższe produkty powinne być już przecudowne. A nie są. Czy nadejdą kiedyś czasy, że będziemy płacić dokładnie za to, co dostajemy, na jasnych zasadach, bez naciągania? Marzenia..