Obserwatorzy

poniedziałek, 26 listopada 2012

Próbkowo - Podglądowo :)

Chciałabym przedstawić kilka produktów, które wydały mi się w jakiś sposób interesujące już po kilku użyciach. Nie napiszę na ich temat zbyt wnikliwie z racji tego, że miałam styczność tylko z próbkami, których z regóły nie recenzjuję, ale te aż się prosiły o parę słów :)

Krem Pielęgnacyjny do Rąk DOLIVA

Od producenta:

 " z toskańską oliwą z oliwek

Krem do pielęgnacji dłoni szorstkich, wysuszonych, wymagających intensywnej kuracji. Szybko się wchłania, doskonale nawilżając i regenerując skórę rąk, która staje się miękka i miła w dotyku. "



Już po kilku użyciach mogę napisać, że faktycznie przyjemnie nawilża i daje uczucie natychmiastowej ulgi, ale najciekawsza jest jego konsystencja. Kolejny produkt, który mnie zaskoczył pod tym względem :) Przy rozsmarowywaniu wydaję się jakbym chciała rozmazać tłuszcz na mokrej skórze, idzie tępo i topornie, trzeba się trochę namęczyć. Może przez tą oliwę na samym początku składu tuż po wodzie? Nie mogę powiedzieć jakie są efekty po długim stosowaniu, ale produkt dość ciekawy.


A tak wygląda całe opakowanie:

źródło
Cena: ok. 17zł / 100 ml do kupienia chyba tylko w aptekach



Krem na Cellulit i Rozstępy BINGO SPA

Chyba dobrze większości znany z poprzedniej kampanii Bingo :) Konsystencję ma bardzo fajnąwchłania się szybko i nie zostawia tłustej warstwy, ALE okropnie śmierdzi :( Przynajmniej dla mnie, większości dziewczyn zapach się podobał. Wg mnie pachnei grejfrutowym syropem na kaszel, dostawałam od niego mdłości i to wcale nie przenośnia. Załamałabym się, gdybym kupiła w internecie całą pół litrową butlę. Przez niego postanowiłam, że nigdy nie kupię żadnego smarowidła nie sprawdzając zapachu.



źródło
Cena: 25-30zł / 500 ml


Płyn Micelarny DELIA

Użyłam kilka razy i wylałam całą odlewkę (wybacz Paula...) Zmywa całkiem dobrze, ale nie mogłam znieść tego pienienia się na twarzy i OGROMNEGO lepienia. Pieni się nawet najmniejsza ilość wylana na wacik, a na twarzy zostawia okropnie klejącą watstwę, którą ma się ochotę natychmiast zmyć. Nie przeszkadza mi tak nawet warstwa oleju, którą aplikuję sobie czasami na twarz. Coś okropnego.


źródło
Cena: ok 7zł / 210 ml



Mam do Was pytanie: Czy wszystkie płyny micelarne w jakimś stopniu się pienią? Czy tylko niektóre? Chciałabym kupić sobie jakiś porządny, ale bez tego efektu...







piątek, 23 listopada 2012

Balsam do włosów: Nasturcja i ekstrakt perłowy MRS. POTTER`S

Tą odżywkę kupiłam polując na coś lekkiego i bez silikonów. Nie znałam wtedy jeszcze konkretnych nazw tego co będzie odpowiednie, więc trochę się nabiegałam po mojej mieścinie i narobiłam niemałego zamieszania wpadając do drogerii i ściągając z półek wszystkie odżywki po kolei, żeby przejrzeć skład. A jak wiadomo odżywek bez silikonów jest tyle co kot napłakał, przynajmniej w małych miastach z małymi drogeriami, to i moja radość była ogromna kiedy już znalazłam Panią Potters :)


Wprawdzie kryje w sobie Dimethicone copolyol, ale ten zmywa się samą wodą, więc uznaję, że się nie liczy :) Zaraz po nim jest tytułowy ekstrakt z nasturcji, więc już całkiem wszystko w porządku, misja zakończona powodzeniem.

Opakowanie: niczym specjalnym się nie wyróżnia, plastik jest dość elastyczny i pozwala wygodnie wyciskać zawartość, płaskie zamknięcie umożliwiało stawianie opakowania do góry nogami, całość mimo dużej pojemności wygodnie mieściła się w dłoni i nie wyślizgiwałą mi się z niej. Czyli ok.

Zapach: delikatny, nienachalny, trochę kawiatowy, ale po jakimś czasie zaczął zalatywać chemią. Nie utrzymywał się na włosach po spłukaniu.

Użytkowanie: To najciekawsza dla mnie rzecz, gdyż to moja pierwsza odżywka, która się pieni. Nie wiedziałam, że odżywki mogą tak robić :) No więc, ta się pieni. Dla mnie to nawet na plus, bo dzięki temu miałam pewność, że pokryłam nią równomiernie całą czuprynę. Chociaż ani trochę nie poprawiło to wydajności. Ta była średnia; odżywki w porównaniu z innymi nakładałam trochę więcej niż zwykle, ale nie do przesady. Spłukiwała się bardzo dobrze.

Działanie: Ogólnie większość odżywek działa u mnie tak samo i nie widzę między nimi dużej różnicy. Jeśli już któraś się wyróżnia to na minus, bo albo przesusza, albo obciąża.

Ta była w porządku. Już podczas spłukiwania włosy były śliskie i łatwo dawały się rozczesać palcami. Tego głównie oczekuję od odżywek, ponieważ z racji kręconych włosów, to jedyny czas kiedy je rozczesuję ( nie licząc czesania przed samym myciem ) Do odżywiania służą mi oleje i maski. Odżywka ma w moim przypadku ułatwiać rozczesywanie i nie szkodzić. Ta nie szkodzi. Nie obciążała mi włosów, nawet kiedy nałożyłam jej wybitnie dużo. Włosy ładnie się układały, nie przetłuszczały szybciej.

Po prostu całkiem przyzwoita odżywka, spokojnie można kupić. Szczególnie włosomaniaczki, unikające silikonów :)

Koszt ok 9zł / 500 ml

poniedziałek, 19 listopada 2012

Cienie Magic Duo MANHATTAN

Te cienie to strzał w dziesiątkę na jesień, przynajmniej pod względem kolorystycznym :) No spójrzcie, czy nie nadają się idealnie na tę porę? :] I burgund ostatnio modny :) No, ale ja tu dla recenzji:


opakowanie: malutkie, takie w sam raz do torebki. Bardzo wytrzymałe, nie powinno się połamać. Zatrzask również jest solidny, trochę ciężko się otwiera, ale można to uznać za plus, pudełeczko na pewno nie otworzy się samoistnie. Jedynym minusem jest łatwo rysujący się plastik, więc górna cześć opakowania szybko przestaje elegancko się prezentować.

pacynka: warto o niej szczególnie wspomnieć, ponieważ mocno mnie zaskoczyła. Jestem przyzwyczajona do bubli dodanych przez producentów na odczepnego, jednak ta jest ekstra :) Jest malusia, ale mimo to bardzo wygodna i szalenie mięciutka. Nie spotkałam jeszcze tak miękkiej pacynki, nawet kiedy kupowałam takie poważne na długiej rączce. Doszło do tego, że te cienie nakładam tylko nią, bo chyba nejlepiej spośród wszystkich moich pędzli wydobywa kolor.

pigmentacja: bardzo dobra. Najlepsze wg mnie jest to, że można łatwo stopniować intensywność. Chcę lekki kolor, nakłądam odrobinę moim zwykłym pędzlem; chcę czegoś mocniejszego, pomagam sobie dołączoną pacynką; chcę super hiper koloru, nakładam na mokro :) Producent zaznaczył, że można, więc bez obaw :)

kolor: taki trochę metaliczny, z maleńkimi drobinkami. Złoty odcień jest nimi naszprycowany bardziej, pewnie z powodu roli rozświetlacza. Na powiekach prezentuje się to bardzo fajnie, bez bazarowej przesady, spokojnie można używać na dzień. Oko jest rozświetlone, ale nie przeciążone.

użytkowanie: to jest trochę skomplikowana sprawa, bo jak pisałam wcześniej, moje domowe pędzle nie wydobywają z tych cieni tak intensywnego koloru jak załączona pacynka. Warto wziąć to pod uwagę, bo niektórzy nawet nie zwracają uwagi na producenckie pacynki i bez wypróbowania jej, można by uznać cień za bubel, którym nie jest. Ogólnie cień jest dość miękki, łatwo nabiera się na palec, więc nie wiem czemu tak dziwnie się zachowuje..


Po kliknięciu w zdjęcie, trochę widać drobinki :)
Oprócz tego nie osypuje się, nie pyli, nie roluje, wytrzymuje standardowo, czyli u mnie cał dzień. Łatwo się rozciera i bez problemu tworzy płynne przejścia między dwoma kolorami. Efekt na powiece jest naprawdę fajny :) 



Byłby ideałem, gdyby nie to dziwactwo z moimi domowymi pędzlami. Maluję się dość mocno i to, że muszę dodatkowo poprawiać efekt pacynką trochę minusuje ogólne wrażenie. Nie jest to jednak aż tak istotne, kiedy efekt końcowy całkowicie mnie zadowala :)

Cena: 11zł.


piątek, 16 listopada 2012

Mandarynkowa kąpiel do skórek i paznokci z proteinami jedwabiu BINGO SPA

No to co tu owijać w bawełnę, już sama nazwa jest długa, więc po kolei:

Opakowanie: Plastikowy słoiczek, dość twardy, ale mimo to całkiem elastyczny, może nam spokojnie wypadać z ręki :) Bardzo mi się podoba dodatkowa, plastikowa nakładka. Nie wyobrażam sobie, żeby taka sproszkowana rzecz była bez zabezpieczenia, a ochronne pazłotko jakoś nie do końca by mnie przekonywało, bo zrobiłoby się dziurę i proszek fruwa :)


Tak więc, jest przezroczysta nakładka i wszystko fajnie zabezpieczone, proszek zostaje na miejscu :)

Wizualnie sam słoiczek wygląda średnio atrakcyjnie, w sumie jak chyba wszystkie produkty od Bingo. Ale myślę, że dzięki temu cena jest niższa, bo nie trzeba dodatkowo płacić za super pojemniczki. Lubię ładnie opakowane kosmetyki, ale doceniam też inicjatywę producentów, którzy chcą nam sprzedać głównie zawartość, a nie wciskać otoczkę za dodatkową opłatą. Więc się nie czepiam.

Zapach: W opakowaniu, a jeszcze intensywniej po rozrobieniu, pachnie jak pomarańczowa oranżadka. Ta w proszku w saszetkach :) Ogólnie nie zoszę zapachu pomarańczy w kosmetykach, ale ta jest całkiem przyjemna, taka podróż do dzieciństwa :) Aż czasami ma się ochotę wypić tą wodę, bo kolor również bardzo przypomina pomarańczowy napój.

Konsystencja: Jak już wspominałam, proszek, dość drobno zmielony zmieszany jakby z większymi kryształkami. No oranżadka jak nic :)


Używanie: Producent mówi:

" Mandarynkowa kąpiel BingoSpa dogłębnie zmiękcza zrogowaciały naskórek wokół paznokci ułatwiając przeprowadzenie kolejnych etapów manicure.Proteiny jedwabiu intensywnie nawilżają, uelastyczniają i wzmacniają płytkę paznokcia czyniąc go jednocześnie podatnym na zabiegi.Regularne stosowanie kapieli BingoSpa zapewnia paznokciom zdrowy wygląd i wspaniały połysk.

Sposób użycia: w miseczce rozpuścić 1 łyżeczkę preparatu w 100 ml ciepłej wody, moczyć paznokcie przez ok. 5 min. "

Tak też czyniłam. Proszek rozpuszcza się dość szybko, barwiąc wodę na mocno pomarańczowy kolor. Podaczas moczenia ma się wrażenie śliskości czy jedwabistości, bardzo przyjemne uczucie. Nie, że moczymy palce w samej zapachowej wodzie, tylko czuć, że tam faktycznie jest coś więcej.

Od razu po kąpieli skórki są zmiękczone i można odsuwać. Ale byłyby tak samo, po moczeniu w zwykłej wodzie. Mimo fajnego uczucia w trakcie, po wszystkim już wielkiego szału pielęgnacyjnego nie ma. Faktycznie zaraz po zabiegu paznokcie są ładne i błyszczące, ale efekt szybko mija, dużego nawilżenia zrogowaciałych skórek też nie odczułam, chociaż jest trochę lepiej niż bez tych kąpieli.


Ogólnie, nie ma co oczekiwać efektów jak po moczeniu np. w oliwie, ale dla samego relaksu można poużywać. Jeśli ktoś lubi się tak bawić to fajna rzecz, tym bardziej, że w drogeriach nie widziałam nic podobnego, więc taka ciekawostka. Jeśli lubicie też robić np. mani koleżankom, to też można je zaskoczyć "profesjonalnością" i moczeniem paznokci.

Ale tak dla siebie, pod względem pielęgnacyjnym to bym nie kupiła bo niewiele robi oprócz wrażenia :)


Jeśli jesteście jednak zainteresowane to 300g kosztuje 14 zł TUTAJ

A i skład:
- Sodium Hydrogen Carbonate - czyli po prostu Soda Oczyszczona :)
- Sodium Chloride - Chlorek sodu
- Fertilizer Urea - Mocznik, chyba chodzi o to, że w granulkach
- Sodium Lauryl Sulfate - Detergent
- Cocamide DEA - Stabilizator, substancja myjąca oraz renatłuszczająca, zastanawiam się, czy to nie ona obok protein jedwabiu powoduje to uczucie natłuszczenia w trakcie kąpieli, czy jest właśnie tylko stabilizatorem
- Hydrolized Silk - Proteiny Jedwabiu
- Parfum - nasz zapaszek pomarańczki :)
-  CI 15985 - i kolorek

wtorek, 13 listopada 2012

TAGowo mi :]

Jak nie dostawałam żadnych tagów tak ostatnio otrzymałam aż 4 :) Więc notka będzie długa :)

Pierwszy jest od Magdaleny x Bardzo Ci dziękuję :)

TAG: Daj się poznać.
 1. Mam na imię:
Alicja
 2. Moim największym marzeniem jest:
dożyć szczęśliwie starości z człowiekiem, którego kocham :)
3. Najwięcej kosmetyków mam z firmy:
wcześniej Ziaja i Garnier, teraz żadna firma u mnie nie przeważa ilością
4. Moim ulubionym kosmetykiem z firmy z pp. 3 jest:
ziajowe mydło pod prysznic :]
 5. Typ muzyki, której słucham:

rockowa ze mnie dziewczyna :>
6. Moje wymarzone mieszkanie to
jedno duże gdzieś samotnie w lesie, drugie na najwyższczym piętrze apartamentowca w wielkim mieście :D
7. Z rana zawsze staram się:
nie zabić szykując się do wyjścia w pół-śnie
8. Nie umiałabym żyć bez:
banał: miłości :)

A kolejne to Liebster Blogi, z których bardzo (nawet nie wiecie jak bardzo) się cieszę :) 

Zasady Liebster Award:

"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

Pierwszy od Bambusowego Raju:

Ulubiony kosmetyk bez którego nie możesz się obejść:
Są 3: kredka, cień, tusz i coś na usta, bez tego nie wychodzę z domu :) Serio, nawet po bułki...

Ulubiona książka:
Nie mam jednej ulubionej, ale uwielbiam serie Kinga i Ludluma, a ostatnio szaleję za Charlaine Harris i jej serią o Sooki Stackhouse. Częśc zekranizowana jako HBOwski serial Czysta Krew :)

Jakich kosmetyków do makijażu używasz najczęściej?
Tych z punktu pierwszego :]

Ulubiony lakier do paznokci (podaj nazwę firmy i odcień).
Eveline, seria Colour Instant, nr 604 <3

W jakim miejscu na świecie chciałabyś mieć drugi dom (np. żeby tam mieszkać przez kilka m-cy, na wakcjach itp.)?
Na tropikalnej wyspie, lub w centrum Nowego Jorku :) Oczywiście na najwyższym piętrze apartamentowca :]

Czy oglądasz seriale? Twój ulubiony to...
Czysta Krew, South Park, Simpsonowie, 90210

Ulubiony przepis na kosmetyk domowej roboty.
Mój hicior to płukanka z octu jabłkowego: 1 łyżka octu, na pół litra przegotowanej wody i tym płukać włosy po myciu. Są piękne i błyszczące :)

O jakim kosmetyku marzysz i śnisz najbardziej?
Chyba nie mam takiego konkretnego... Chociaż teraz to najbardziej chciałabym wypróbować hennę do malowania włosów, to się liczy? :)

Posty o jakiej tematyce pojawiają się u Ciebie najczęściej?
Typowo recenzyjne, raczej nie rozpisuję się na inne tematy, czasami jakieś ciekawostki.

Jaką fryzurę nosisz na co dzień?
Włosy upięte do tyłu i tam puszczone luźno :)

Szkoła, studia, praca - czym się teraz zajmujesz?
Powinna być dodatkowa opcja: SZUKANIE pracy :P

Drugi jest od Marchew:

1. Zapach! Jaki pierwszy przyszedł ci na myśl?
Czekolady. Cholera..

2. Co chciałabyś na stałe zmienić w swoim wyglądzie (poprawić)?
Zaczęłam pisać, ale wyszło jakoś dużo tego i poczułam się brzydka to skasowałam :P

3. Jaką cechę psychiczną najbardziej w sobie lubisz?
Potrafię się odciąć i nie myśleć o złych rzeczach. Ale są granice.

4. Jaką nieznaną otoczeniu cechę, talent, czy hobby mogłabyś wykazać?
Moje otoczenie na pewno nie wie, że kiedyś zbierałam żywicę z drzew :D Bo bursztynów u nas nie ma xP

5. Co skłoniło cię do założenia bloga?
Impuls. Dobra, musiałam uczyć się do matury, a wiadomo co się wtedy (nie) robi :) 

6. Kto jest twoją ulubioną postacią fikcyjną i co sprawia, że jest to ktoś niezwykły?
Kapitan Jack Sparrow, uwielbiam jego luźny i nieprzejmujący się niczym sposób bycia :)

7. Jaki był twój najgłupszy wybryk z dzieciństwa?
Nie pamiętam :P

8. Ulubiona herbata?
Czarna sypana z cytryną i sokiem malinowym :)

9. Jakiej piosenki możesz słuchać w kółko i na okrągło?
Okresowo znajduję jakąś nową, męczę ja aż znajdę następną. Teraz jest to Breath of Life - Florence & the Machine

10. Jaki kraj chciałabyś zwiedzić w całości gdybyś miała taką możliwość?
Indie

11. Na co wydajesz największe ilości pieniędzy?
Kosmetyki i ubrania

I ostatni od Sary:

1. Ulubiony kolor?
Nie mam, każdy mi się podoba jeśli ma odpowiednie nasycenie 

2. Co chciałabyś robić w przyszłości?
Prowadzić własną restaurację

3. Lubisz biegać?
Absolutnie nie :P

4. Wolisz napisać smsa czy zadzwonić?
Zadzwonić, ale częściej piszę smsy O.o

5. Lubisz chodzić na imprezy?
Tak :)

6. Co robisz w wolnym czasie?
Czytam, albo oglądam filmy, albo gram w gry :) No i prowadzę bloga :)

7. Umiesz pływać?
Tak i uwielbiam :D

8. Na świat patrzysz przez różowe okulary czy wolisz twardo stąpać po ziemi?
Zdecydowanie patrzę przez różowe okulary. Jęsli o czymś myślimy w dany sposób, często właśnie takie się staje :)

9. Ulubiony film?
Iron Man, Piraci z Karaibów i Scherlock Holes cz. I :]

10. Ulubiony utwór?
Nie mam jednego ulubionego, ale aktualnie najczęściej słucham  Breath of Life - Florence & the Machine  

11. Co chcesz dostać od Mikołaja w tym roku? ;)
Marzy mi się tablet, albo czytnik eBooków.. 

No to byłoby na tyle. Ktoś w ogóle przeczytał ? :) I jak zwykle psuję zabawę, bo nie taguję nikogo. Większość już jest otagowana i i tak by się powtarzało.. No nic, ktoś musi byc mordercą tagów :)

piątek, 9 listopada 2012

Matowy róż do policzków MARIZA

Kosmetyków Marizy używam już ponad miesiąc myślę więc, że mogę już co nieco napisać :)

Na pierwszy ogień pójdzie róż. Przyznam, że trochę się go obawiałam, bo o ile z makijażem oczu i ust radzę sobie nieźle, to z resztą twarzy mam pewien kłopot. W tym przypadku jednak kooperacja przebiegła całkiem pomyślnie :)

Kolor: Mój odcień to Soczysty Róż (nr2). Na opakowaniu napisane jest "matowy". Patrzę do środka a tam pałyskują pyłkowe drobinki. Maziam palcem, połyskują na nim dalej. Maziam pędzlem po policzku, nic nie połyskuje, efekt faktycznie matowy :) Dopiero jeśli się mooocno przyjrzymy, to gdzie niegdzie ten pyłek nam się objawi, jednak nie daje efektu rozświetlenia, a raczej lekkiego rozpromienienia cery. Subtelnie a efektownie :) Żaden facet nie zorientuje się, czemu nasza cera promienieje ;)

Pigmentacja jest dość delikatna, ale efekt możemy wzmocnić przy pomocy nowych pociągnięć pędzla.


Użytkowanie: Nie pyli i nie osypuje się. Co bardzo ważne: nie tworzy brzydkich placów, nawet jeśli nabierzemy zbyt dużo na pędzel. Idelany dla rozpoczynającym przygodę z różem i dla takich ciamajd jak ja :) Ciężko zrobić sobie nim krzywdę, gdyż po pierwszym pociągnięciu warstewka koloru jest bardzo lekka i wygląda naturalnie. Do tego bajecznie łatwo go rozetrzeć na krawędziach, dzięki czemu efekt jest jeszcze subtelniejszy. Pięknie stapia się ze skórą. Jak pisałam wcześniej, jeśli oczekujemy czegoś mocniejszego, wystarczy dołożyć koloru.

Jeśli ładnie go rozetrzemy, większość nawet nie pozna, że to nie są nasze naturalnie zaróżowione policzki, a o to przecież chodzi :)



Opakowanie: Tu już trochę gorzej. Ma swoje plusy i minusy. Plusem może być to, że jest bardzo malutkie i z powodzeniem zmieści się nawet w niewielkich torebeczkach. Wygląda też całkiem elegancko. Jest jednak odkręcane i to akurat mi nie pasuje. Wygodniejsze wg mnie byłoby zamknięcie na zatrzask. Rano kiedy się spieszę i chcę nałożyć róż, strasznie mnie irytuje, że muszę bawić się w takie odkręcanie. Do tego opakowanie jest plastikowe, łatwo się rysuje i wygląda na kruche. Więc mimo przyjaznych rozmiarów, zastanawiałabym się, czy nosić go w torebce. No i z racji mini rozmiarów nie ma lusterka, ale to logiczne, coś za coś :)


Trwałość: Średnia. Nie jest jakiś super mocny, ale wytrzymuje całkiem nieźle. Schodzi równomiernie i nawet jeśli wycieramy się gdzieś policzkiem, i że tak powiem główny kolor zejdzie, to jednak zostanie nam taka delikatna warstewka, więc nie zostajemy całkiem "gołe" :)


Cena:13,90 zł, niestey nie wiem za ile gram.

Katalog do obejrzenia np. TUTAJ :)

wtorek, 6 listopada 2012

Cień w nakrętce z jednej, kredka z drugiej strony, czyli: Shadow & Liner STAGECOLOR

Kosemtyki Stagecolor to profesjonalne kosmetyki do makijażu dla gabinetów kosmetycznych i wizażystów. Czyli poważna sprawa, poprzeczka wysoka, oczekiwania również :)

Produkt już sam w sobie jest ciekawostką, ja np. pierwszy raz spotkałam się z taką formą cienia :) Muszę przyznać, że jest bardzo wygodna chociażby podczas podróży. Zamiast taszczyć paletkę lub pojedyncze pudełeczka, mamy cień na drugim końcu eyelinera - w zakrętce :) Do tego jeśli kupimy kilka wariantów, możemy zmieniać sobie nakrętki i tworzyć odpowiednie "zestawy"


opakowanie: plastikowe, niczym specjalnym się nie wyróżnia. Do tego bardzo kruche, zachowuje się jak tandeta z bazarku. Moja cienio-kredka od początku jest przechowywana w pozycji leżącej, nigdy niegdzi jej nie nosiłam, a wystarczył jej kontakt z innymi kredkami obok, żeby być całą odrapaną. Wygląda tak okropnie, jakbym ją nosiłą przez 3 miesiące na dnie torby. Do tego pękła mi jedna z nakrętek, mimo normalnego użytkowania, czyli raz dziennie ściągnięcie i nałożenie.

No za taką cenę i przy przeznaczeniu dla wizażystów, których przybory są intensywnie używane i ciągle przenoszone, muszą być odporne na różne warunki, a do tego prezentować się nienagannie nie tylko przez pierwszy tydzień, to coś nie do pomyślenia :/

Na szczęście mechanizm wysuwający kredkę działa bez zarzutu. (Czasami przy innych automatycznych kredkach zdarzało mi się odkręcić całą żeby sprawdzić jak jest długa, po czym musiałam ja wciskaś z powrotem palcem bo już się nie wkręcała do środka)

Gąbeczka jest na sprężynce, która powoli rozpręża się podczas odkręcania zakrętki, tutaj też nic się nie zepsuło. Cień jest jakby upchany na końcu nakrętki, nie osypuje się nawet mimo mocnego pocierania, nie ma również problemów z jego wydobyciem, nie jest za twardy. Gąbeczka za to jest bardzo mięciutka i przyjemna dla oka.

kolor/pigmentacja: cień jest szary, połyskujący, jakby ze srebrnym pyłkiem. Nadaje się na dzień jak i na noc. Kolor jest nasycony nawet bez bazy i świetnie prezentuje się na oku. Co do czerni kredki również nie mam zarzutów :)

trwałość: bije na głowy wszystko czego do tej pory używałam! Mam takie powieki, że cienie jeszcze jakoś sie trzymają, ale kredki znikają ekspresowo. Ta się trzyma cały dzień bez uszczerbku jak i przetańczoną po nim noc ( sprawdziła się na weselu ). Cień tak samo :) Jeszcze nie spotkałam tak trwałego produktu, pomijając bazę Urban Decay :P

użytkowanie: tu już o wiele gorzej. O ile cień nakłada się bardzo wygodnie, a gąbką daje się świetnie i precyzyjnie operować stopniując efekt lub tylko rozświetlając pewne części oka, to używanie kredki jest tragiczne. Żle leży w dłoni i schodkuje na powiekach. Zamiast gładkiej lini tworzy strasznie poszarpaną obojętnie jak bym się nie starała. Do tego trudno zrobić nią cienką kreskę. Trochę ją już opanowałam, ale nadal nie jest idealnie. Używam jej więc tylko do mocniejszego makijażu, gdzie i tak stapia się z ciemnym cieniem. Jedyny plus, że dobrze się rozciera i w ten sposób można się ratować.






Zdjęcie nie oddaje intnsywności kolorów
Czyli ogólnie świetny pomysł, kolor i trwałość, porażka z opakowaniem i użytkowością kredki. Zdecydowanie nie polecam osobom, które nie mają wprawy w malowaniu. A nawet jeśli się taką ma, to kredka i tak wymaga dodatkowych z nią ćwiczeń. Chyba, że chodzi o to, że wizażyści mają jakieś specjalne tajemne metody malowania i ze zwykłym śmiertelnikiem kredka nie będzie do końca współpracować :)

Cena: ok 100zł

sobota, 3 listopada 2012

O pielęgnacji twarzy

Chciałabym Wam przedstawić kilka kosmetycznych aspektów, które wcześnie nie były dla mnie tak oczywiste. Pewnie większości są doskonale znane, ale możliwe, że komuś coś z tej notki się przyda :) 


Czy płyn micelarny to coś jak tonik?:

„Co to jest płyn micelarny?

Płyn micelarny wygląda jak tonik, ale nim nie jest. Zawiera micele - mikroskopijne kuleczki złożone z połączonych ze sobą cząsteczek lipidowych i wodnych. Część cząsteczek ma więc właściwości hydrofilowe (czyli przyciąga wodę), pozostałe natomiast są hydrofobowe (odpychają wodę, za to dobrze łączą się z tłuszczami). Dzięki temu płyn micelarny bardzo dobrze zmywa makijaż oraz tłuste zanieczyszczenia na skórze.

Płyn micelarny zawiera też składniki nawilżające i odżywcze. Wysokiej jakości płyny micelarne pozbawione są natomiast detergentów, takich jak laurylosiarczan sodu, które często wywołują podrażnienia skóry. Płyn micelarny nie narusza bariery hydrolipidowej skóry, a jednocześnie nie pozostawia tłustego filmu na skórze. Skóra po jego zastosowaniu jest idealnie oczyszczona, ale nie ściągnięta. Płyn micelarny nadaje się do demakijażu oczu, radzi sobie również z wodoodpornymi tuszami do rzęs.

Kupując więc płyn micelarny zastąpimy nim zarówno tonik ,jak i mleczko kosmetyczne, a nawet kosmetyk do zmywania wodoodpornego makijażu oczu.” (źródło: mowimyjak.pl)

Tonik natomiast nie służy oczyszczeniu, a jedynie wyrównaniu pH oczyszczonej już skóry, ewentualnie zmyciu resztek mleczka do demakijażu.

Źródło
Czy po użyciu mleczka do demakijażu można nie myć już twarzy?

Teoretycznie i oficjalnie można. Ogólnie to metoda dla osób z suchą skóra, którym nie służą żele do mycia i woda sama w sobie. Ja jedak nie wyobrażam sobie zmycia pełnego makijażu wyłącznie mleczkiem i zakończenia oczyszczania przetarciem skóry tonikiem, tak aby nigdy nie widziała wody. Poza tym nie udało mi się jeszcze całkowicie zmyć makijażu z oczu wyłącznie przy pomocy nasączonego wacika.

 Z drugiej strony trudno jest domyć ciężki makijaż samym żelem z wodą. Najlepszym wyjściem wg mnie jest więc wstępne oczyszczenie tłustym mleczkiem, które rozpuszcza makijaż i brud i usunięcie resztek (brudu i mleczka) delikatnym żelem. Przemywamy na koniec skórę zimną wodą, aby domknąć pory, używamy toniku i ewentualnie kremu. Też mam bardzo suchą skórę, ale wolę użyć kremu niż martwić się, czy dokładnie wszystko zmyłam. Od kilku miesięcy stosuję OCM, ale mleczka używam nadal. Całodzienny balast nie mazia mi się wtedy tak z olejem :)

Czy do nawilżania okolic oczu konieczny jest oddzielny krem specjalnie do nich?

Nie jest. Musimy jednak pamiętać, że skóra w okolicach oczu jest o wiele cieńsza i suchsza niż na reszcie twarzy. Łatwo więc ją podrażnić czy zwyczajnie przeciążyć i doprowadzić do puchnięcia albo pieczenia. W takim razie ciężkie tłuste kremy absolutnie się tam nie nadają, ale jeśli mamy jakiś lekki i po posmarowaniu na próbę wszystko jest w porządku, możemy go używać również „na oczy”.

Jak często stosować peeling twarzy?

To zależy od typu cery i pory roku. To bardzo indywidualna kwestia i po prostu trzeba się obserwować, ale ogólnie cery tłuste mogą pozwolić sobie na ścieranie nawet do 3 razy w tygodniu, gdyż ich warstwa skóry jest grubsza i często pokryta większą ilością obumarłych komórek. Cery suche, delikatne i naczynkowe 1 raz w tyg, lub rzadziej. Często też mogą pozwolić sobie tylko na łagodniejszy peeling enzymatyczny. W zimę powinniśmy peelingować się rzadziej, gdyż skóra jest bardziej wrażliwa z powodu wiatru i mrozów. W lato natomiast bywa przesuszona i łuszcząca się, więc w tym okresie możemy pozwolić sobie na częstsze zabiegi.


Chyba wystarczy na dzisiaj :) Jest to kolejny artykuł napisany na prośbę iperfumy.pl także, zapraszam do ich działu z kosmetykami do pielęgnacji twarzy :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...