To już ostatni produkt od Bingo i niestety tak jak jego poprzednicy z obecnej współpracy, również robi u mnie duże nic. Jestem strasznie zawiedziona, ponieważ kosmetyki z poprzedniego kwartału spisały się świetnie wszystkie. Widocznie musi być równowaga we wszechświecie :)
Opakowanie: typowe dla Bingo, prosty słoiczek z papierową naklejką. Wolałabym jednak, żeby maska do twarzy była zapakowana w bardziej higieniczną tubkę. Taki kosmetyk zużywa się o wiele dłużej niż zwykły krem do twarzy, więc odpowiednio dłużej stoi otwarty i niezbyt cieszy mnie myśl, że wszystkie bakterie z moich palców będą się w nim tyle czasu kisiły..
Konsystencja: Wg mnie żelowa. Mleczny żel, który po rozprowadzeniu staje się przezroczysty.
Zachowanie na skórze: Maskę żel rozprowadza się bardzo łatwo i jak już pisałam staje się po tym przezroczysta, a po jakimś czasie praktycznie niewidoczna, gdyż całkowicie wysycha. Właśnie wysycha, a nie wchłania. Na twarzy powstaje rodzaj matowego filmu. Lekko szczypała kiedy nakładałam ją na podrażnioną skórę.
Zapach: Okropny. Nie wiem do czego go porównać, ale jest lekko słodkawy i mdły. W słoiczku pachnie mocna, ale na szczęście już na twarzy traci o wiele na intensywności i tak mocno nie przeszkadza.
Działanie: No i klapa. W moim przypadku używanie tej maski to strata czasu, ponieważ skóra po jej zmyciu jest dokładnie taka sama jak przed całym zabiegiem.
Możę wkleję to co obiecuje producent:
"Maska do twarzy BingoSpa zawiera 4% czystego oleju sojowego oraz ekstrakt algowo-roślinny
Olej sojowy BingoSpa zawiera 15% nasyconych kwasów tłuszczowych, kwas linolowy, olejowy, palmitynowy, bogaty jest również w witaminę E i naturalną lecytynę. Olej sojowy jest doskonałym emolientem odbudowującym naturalną barierę ochronną skóry oraz dzięki zawartości kwasu linolowego, przywraca skórze właściwy poziom nawilżenia.
Olej sojowy jest dobrze wchłaniany przez skórę, chroni ją przed utratą wilgoci.
Kompleks roślinno-algowy wspomaga regeneracyjne i ujędrniające działanie maski BingoSpa. "
No cóż. U siebie nie zaobserwowałam ani regenaracji skóry ani jej nawilżenia, nawet w minimalnym stopniu. Z racji tego, że maska nie zostawia lepkiej warstewki próbowałam ją zużyć do rąk, ale nie miało to sensu ponieważ po nałożeniu zasychała tworzą ten swój film i miałam wrażenie, że ściąga moją przesuszoną skórę jeszcze bardziej.. Pokombinuję z nią jeszcze i może zużyję jako bazę do masek z produktów kuchennych, np. z kakao czy mączką owsianą. Myślę, że jako taki podkład spisze się całkiem nieźle.
I Skład: Aqua, Glycerin; Glycine Soja (Soybean) Oil, TEA, Acrylates/Steareth-20 Martacylathe Copolymer, Propylene Glycol, Aqua, Echinacea Angustifolia Extract, Centella Asiatica Extract, Trigonella Foenum-Graecum extract, Carbomer, Propylene Glycol, Parfum, DMDM-Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone, Metylisothiazolinone, Ethylparapen, Metylparaben, Propylparaben
Całkiem bogaty, nie wiem czemu kompletnie niczego ze mną nie robi. U niektórych dziewczyn, z tego co czytałam, działa całkiem fajnie, więc po prostu trzeba się wstrzelić.
Cena: 12zł / 120 g do kupienia TUTAJ
U mnie też niestety maska się nie sprawdziła :(
OdpowiedzUsuńWesołych i spokojnych ;*
Wesołych i spokojnych Świąt życzę :)
OdpowiedzUsuńnie miałam jej ;)
Strasznie nie rozczarowała ta maska ;/
OdpowiedzUsuńNie miałam :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie miałam jeszcze możliwości wypróbowania kosmetyków tej firmy, aczkolwiek wiele dobrego o nich słyszałam. Może kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam A.