A tak na marginesie, okazuje się, że blogger jest świetnym narzędziem statystycznym :) To w nawiązaniu do mojej poprzedniej notki. Nie wiedziałam, ze szklane pilniki tak często się łamią, myślałam, że zwyczajnie jestem skończoną ciapą, albo trafiłam na bubel. Dzięki dziewczyny za taki odzew i nie wyśmianie mojego bardzo merytorycznego posta :) :*
Wracając do Bingo: czytam o tym błotku same zachwyty, ale ja jak zwykle jestem na bakier i poszkodowana :P Swój chyba będę musiała zużyć do dłoni, bo do mojej twarzy nie nadaje się nawet po tuningu :(
Opakowanie: Dobrze już znany Bingo Styl, czyli prosty plastikowy słoiczek z papierową nalepką. No nie do końca mi to odpowiada. Mało higieniczne rozwiązanie, wolałabym tubkę. Peelingu teoretycznie tak szybko nie zużyję, a te kilka miesięcy maczania w nim mokrych paluchów swoje zrobi :> Do tego jak się ma długie paznokcie to też lipa, wiadomo co się dzieje :)
Duży minus za brak zabezpieczenia. Żadnej folijki, żadnego kawałka plasticzka, żadnej nalepki lakującej. W sklepie każdy może pogmerać w słoiczku, a my to później nałożymy na twarz. Do tego cała dość rzadka zawartość migruje sobie na nakrętkę i bardzo nieestetycznie nam ją oblepia. Miodzio.
Zapach: błotny :D Błoto na drugim miejscu w składzie to i nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej :) Nie jest jakiś mocny, delikatny i nie chemiczny. Mogę sobie powyobrażać, że siedzę w jakimś egzotycznym SPA. Albo, że się przewróciłam w kałużę.. Hm.
Konsystencja: dość rzadka, ale mimo to zwarta, nie przecieka przez palce. Coś jak rozrzedzony krem do rąk z powtapianymi ziarenkami maku Niestety, za dużo tutaj "kremu" a za mało "maku".
Działanie: Na mojej twarzy jest dość dziwne. Przy rozsmarowywaniu na buzi czuję, że trochę się tłuści, tak jak bym smarowała się treściwym, ale mimo to rzadkim kremem. Coś tam przy okazji o tą buzię mi się ociera, ale ledwo czuję. A tak, to zmielone pestki oliwek. Jak dla mnie powinno być ich 3 razy więcej. No ale dobra, są tu jeszcze 50% kwasy owocowe, one mają dopełniać dzieła. Chyba mam skórę krokodyla, bo na mnie nie działają. Po zmyciu (peeling zmywa się szybko i bezproblemowo) mam minimalnie mniej skórek (pewnie o tyle, ile dały radę zetrzeć te pożałowane ilości pestek :) ), jednak moja twarz jest jakaś szorstka i tępa w dotyku, a już na drugi dzień rano wygląda jakbym wcale nic z nią nie robiła. A efekty po przeciętnym jakimkolwiek innym peelingu utrzymują mi się przynajmniej 2-3 dni.
Myślałam, że może to wina słabej ścieralności, więc dodałam do porcji peelingu odrobinę cukru, gdyż na jego bazie robię sobie domowe peelingi i działa super. Nic to jednak nie dało, efekt był taki sam, a nawet gorszy, peeling tylko trochę się spienił a na końcu mnie podrażnił. Skończyłam czerwona jak burak i wrażliwa na dotyk. No cóż. Ten rarytas jednak nie dla mnie, zużyję na siłę do dłoni. Szkoda.
Aha. Zmniejszonych porów nie odnotowałam. Na szczęście ich zapchania też nie.
O proszę, pierwsza negatywna opinia na jego temat :) U mnie się sprawdza wyśmienicie!
OdpowiedzUsuńPisałam, że jestem jakimś odwrotowcem :P Musiała się trafić jakaś ofiara, statystyki nie mogą być 100% pochwalne ;)
UsuńCzęsto tak bywa, jeden kosmetyk w życiu nie dogodzi wszystkim :D
UsuńŚwięta prawda! :)
UsuńPierwszy raz spotykam się z negatywną opinią na temat tego produktu... ;O
OdpowiedzUsuńCzarna owca ze mnie ;)
Usuńmuszę wypróbowac, bo jedni piszą, że dobrze się sprawdza, a Ty że nie. z resztą, ciekawe jak u mnie zadziała.
OdpowiedzUsuńZAPRASZAMY. http://vickyandsheo.blogspot.com/ potrzebujemy wsparcia, niedawno zaczęłyśmy ;c
Opinie opiniami, a działanie i tak zostaje niespodzianką, każdy jest inny :)
UsuńJuż do Was zaglądam ;)
Ja go sobie zamówiłam już jakiś czas temu i u mnie się sprawdza bardzo dobrze. Co prawda z tymi kwasami to nie wiem jak jest, bo nie zauważyłam żadnego działania, ale drobinki są ostre i z moją buzią radzą sobie świetnie (jak wezmę za dużo peelingu to gorzej działa, lepsza jest mała ilość;))
OdpowiedzUsuńOo no widzisz.. To ja rzeczywiście psuję mu statystykę :D Kombinowałam z ilością, ale nie widzę efektu tak czy siak :( Ale to ciekawe, że mniejsza ilość lepiej działa :)
UsuńJak biorę go za dużo to drobinki gdzieś się gubią i ich nie czuć, całkiem jakbym się kremem smarowała ;p a tak to jest ok :)
UsuńKumam bazę :D
Usuńehhh i znów w składzie widzę parabeny :(
OdpowiedzUsuńCiężko znależć coś bez nich :( Bingo ogólnie tak ma, ekstrkat, ekstrak, wyciąg, ekstrakt, parabeny, parabeny, parabeny. A byłoby tak dobrze :)
UsuńJa tam bardzo go lubię ;)
OdpowiedzUsuńJeśli nie sprawdza się na buzi to łapki dostaną trochę luksusu:)Niestety nie mogę się wypowiedzieć bo nie używałam ale jak wiadomo każda skóra na ten sam produkt może zareagować inaczej.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNie zmarnuje się, a specjalnego peelingu do łapek nie miałam, więc w sumie akurat :) Chociaż jeśli twarz go nie poczuła to i łapki słabo :(
UsuńDokładnie tak, dlatego nie ma się co kierować tylko i wyłącznie recenzjami :) To bardziej jak wskazówki, ale wszystko trzeba sparwdzić i tak samemu.
Również pozdrawiam :)
Mi w nim tylko ten zapach troszkę przeszkadza, a tak to jest bardzo dobrym zdzierakiem:)
OdpowiedzUsuńZapraszam na Wiosenny Konkurs u mnie :)
http://testujeiopisuje.blogspot.com/2013/03/konkurs-zapraszam.html
U mnie odwrotnie, zapach może być, ale zdzieranie do kitu :)
UsuńDziękuję za zaproszenie i za dołączenie, mam nadzieję, że się rozgościsz Lenko :*
Jak w tytule - mie również nie zachwyca. Nie lubię błotek itp. wynalazków, moja skóra woli inne odkrycia kosmetologii :)
OdpowiedzUsuńTwoja skóra jest dopieszczana z każdej, (podkreślam: z każdej xD ) strony :]
UsuńMi przypadł do gustu, no może oprócz zapachu ;D
OdpowiedzUsuńZapach jest kontrowersyjny :>
UsuńNigdy nie miałam i raczej nie będę jego posiadaczkom niestey cera naczynkowa nie przepada za tarciem twarzy ziarenkami peelingu więc problem mam z głowy. Świtna recenzja
OdpowiedzUsuńMoja cera też trochę podpada pod naczynkową, ale jestem głupia i wielbię się w zdzierakach.. Nie znalazłam jeszcze dobrego enzymatycznego w przystępnej cenie. a Ty czego używasz Sówko?
Usuń:)
szkoda ze u Cb kiepsko wypadł :( ja jeszcze nic nie miałam z tej firmy!
OdpowiedzUsuńNoo.. trochę za niego trzymałam kciuki, bo akurat szukałam sobie peelingu, no ale nic :) Z tego co widzę to ich produkty albo są świetne, albo kompletnie kiepskie, trzeba się wstrzelić :) To jak będziesz coś kiedyś od nich zamawiać, to dobrze celuj :D
UsuńU mnie nawet dobrze się sprawdził.
OdpowiedzUsuńmimo wszystko i tak chętnie bym go wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńWspaniały i bardzo ciekawy blog, pozdrawiam Cię serdecznie :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i zapraszam częściej Trinitko :] I również Cię pozdrawiam! :*
UsuńCzytałem o nim różne opinie, ale w sumie cieszę się, że nie jest dostępny stacjonarnie, bo pewnie bym kupił, a ja wolę mocniejsze zdzieraki. Moim ulubionym jest peeling marki Soraya. Raz chciałem go zmienić i nie wyszło mi to na dobre ; ))
OdpowiedzUsuńJa też wolę mocniejsze, chociaż nie powinnam ze względu na początki naczynkowatej cery :) Soraya mówisz, trzeba będzie sprawdzić. Oczywiście kiedy z powrotem otworzą u mnie w mieście jakieś drogerie, bo Astry na razie zamknięte..
UsuńMi pasował jeszcze różany z Ziai, niby drobniutki a ścierał porządnie :)
Nie przejmuj się KOCHANA, z poczatku zrobiło mi się przykro że mnie oskarżasz o palgiat kiedy ja odbieralam Ciebie jako blogerke bardzo pozytywnie :) jednak przeprosilas i jest dalej okej :*** no tamta dziewczyna nie napisała ze to tez nie jej projekt - ale to nic :) Ja Ci wybaczam :) i specjalnie nie skasowałam komentarza bo nie chciałam abys odebrąla mnie ze boje sie krytyki :)
OdpowiedzUsuńKOCHANA jest okej , naprawde :)
Usuńprzeciez nic sie nie stało ......serio :) mi teraz jest glupio ze Tobie też jest głupio :) nie ma sie czym przejmowac...moj komiks to nic w porównaniu do tych sławnych i np. tej co zalinkowałas..robiłam go o 1 w nocy dlatego taki niedorobiony hehehe moge skasowac link jak chcesz ....hehehe
nie przejmuj sie niczym :***
Ciekawe jak u mnie by się sprawdził. Ile cer tyle opinii :) nie martw się, nie wszystko każdemu pasuje.
OdpowiedzUsuńNawiasem mówiąc szklane pilniki często się łamią...
Nie ma innego wyjścia jak tylko przekonać się na własnej skórze :] Dokładnie, ile cer tyle opinii, można sobie czytać, ale sprawdzić i tak trzeba samemu :>
UsuńPóki nie wstawiłam tamtego zdjęcia w poprzedniej notce, to nie miałam o tym pojęcia! Dziewczyny dopiero mnie oświeciły :)
dobrze wiedziec, ze do kitu :p przynajmniej nie bede wyrzucac pieniedzy w błoto ;)
OdpowiedzUsuń