Kremik, do którego mam mieszane uczucia. Jego wady powinny go u mnie zdyskwalifikować, ale jest mimo wszystko tak fajniutki, że no nie mogę i używam namiętnie i pewnie jeszcze kiedyś wrócę, łamiąc swoje zasady o jak największej naturalności w kosmetykach.
Konsystencja: i tutaj nie wiem o co chodzi, bo w mojej wersji zamiast gładkiego kremiku jaki zaobserwowałam w innych recenzjach, mam coś kaszkowatego z wyglądu. Widać to trochę na zdjęciu. W dotyku jednak nie czuć żadnych grudek, nie wiem o co chodzi, bo nic nie wskazuje, żeby produkt był zepsuty.
Rozprowadza się genialnie i błyskawicznie, wchłania równie szybko, ale nie ciągnie skóry przy rozprowadzaniu. Za to go kocham, wystarczy kilka sekund i ten etap porannej pielęgnacji mam z głowy, a wiadomo, rano każda sekunda się liczy :>
Działanie: Jak pisałam wchłania się szybciutko i do matu. No bo to ma w końcu robić :) I faktycznie matuje na dość długi czas. Przy mojej mieszanej i świecącej się jak bombka cerze spisuje się przez kilka godzin. Wystarczająco, żeby dopiero pod koniec pracy użyć bibułki i ponownie pudru.
Bo pudru często używam tez na niego, chociaż nie musiałabym, gdyby mi się nie chciało. Na opakowaniu napisali, że krem jest doskonały pod makijaż. Pod pudrem się sprawdza, ale nie wiem jak zachowuje się z podkładem, nie mam czegoś takiego w domu :)
Co z pryszczami? Od kiedy ogarnęłam ten aspekt, nie mam z nimi żadnych problemów, ale używałam go również rok temu, kiedy sytuacja była jeszcze inna i wtedy pod tym względem też się spisywał. Minimalnie, acz zauważalnie zmniejszał ilość wyprysków, a już na pewno nie powodował nowych. Już plus byłby za to drugie, tak więc 1,5 plusa, bo jakiś super anti acne to on nie jest :)
I tu mamy pierwszy niesmak, który mnie mierzi. Właściwie to mierżą mnie głównie napisy na opakowaniu, bo tu producent sobie trochę pojechał.
- kwestia przeciw pryszczowa, która nie zasługuje na bycie tematem przewodnim wg mnie. No chyba, że stosowanie całej linii na raz daje bardziej spektakularne efekty, to jeszcze jest nadzieja.
- UVA/UVB prezentuje się dumnie na samym środeczku, ale ile tego uva/uvb to już nie wiadomo. Czyli tak mało, że nawet nie było co pisać. No, ale przecież filtr jest, trochę frajerów zawsze złowimy.
- kolorytu skóry też nie poprawia, a zaczerwienienia to już nic a nic nie likwiduje
- "Farmona - Labolatorium kosmetyków naturalnych" - chyba tylko z DODATKIEM naturalnych składników, no bo składu nijak do naturalnegoh nie zaliczę
Zapach: I tooo jest too. Uzależnia. No to po prostu najlepszy zapach kremu na świecie, taki świeżutki z jabłkową nutą, coś pięknego, aż chce się smarować i znowu go czuć, bo niestety na buzi nie utrzymuje się zbyt długo :( Żądam, żeby wszystkie kremy tak pachniały, dla mnie mogłyby nie istnieć już inne aromaty :> To chyba on tak kieruje moje odczucia w kierunku tych przychylniejszych, bo nadal jestem obrażona na producenta za te bzdury. Na obronę dodam, że przecież zapach jest dość istotny i to szczególnie w twarzowych rejonach, czyli tych najbliżej nosa, prawda? :]
I cena: ok15zł/50ml, nic tylko brać.
Ogólnie, gdyby nie wymysły na opakowaniu nie miałabym sie doczego przyczepić. Kremik sam w sobie jest bardzo przyjemny i myślę, że spokojnie obroniłby się sam, bez sztucznego wabika na klientów. Lepiej nie spodziewać się szału i być miło zaskoczonym, niż przeczytać o cudach niewidach, a później zaczynać używanie z wysoko postawioną poprzeczką i skupiać się na braku spełnienia obietnic, niż na faktycznym działaniu. Tak wg mnie przynajmniej.
Chyba mnie przekonałaś i w najbliższym czasie kupie :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz równie zadowolona :)
UsuńMam ochotę kupić go tylko dla zapachu już :D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tego zapachu ;d
OdpowiedzUsuńChciała bym poczuć ten zapach :)
OdpowiedzUsuńNiestety obecna rzeczywistość musi być przekolorowana.. tak się dzieje coraz częściej :D
OdpowiedzUsuńa kremik całkiem całkiem :>
Taki "chłyt martetindody" xP
UsuńJestem strasznie ciekawa tego zapachu .
OdpowiedzUsuńhttp://crazylifesaccordingtoclaudia.blogspot.com/
Z tej serii używałam tylko peelingu z maseczką i były całkiem fajne :)
OdpowiedzUsuńja szczerze unikam już wszystkiego co ma napis antytrądzikowe etc. Niesie to tylko odwrotny skutek :)
OdpowiedzUsuńNiestety w więszkości przypadków to prawda :/
UsuńJak zobaczyłam opakowanie, to myślałam, że jakiś nowy krem z Pharmaceris, a tu przebrana Farmona.. Nie podoba mi się taka stylizacja.
OdpowiedzUsuńTej firmie jakoś nie ufam. Zbyt często obiecują zbyt dużo :)
Nawet nie wiedziałam, że upodabniają się do Pharmaceris, nie specjalnie interesuję się ich kosmetykami. Też nie lubię takiego podszywania się.. A no ja za Farmoną też nie przepadam, no ale ten kremik im się zdecydowanie udał. Tylko żeby był bez tych banialuk na froncie...
UsuńJeszcze nigdzie go nie widziałam w aptekach ,ale skoro matuje to będę musiała poszukać
OdpowiedzUsuńużywam z Under Twenty i jestem zadowolona:D
OdpowiedzUsuńŚlicznego masz bloga, wiesz :)
OdpowiedzUsuńzdjecia tez niczego sobie, jak nie zapomnę to będę wpadać... a ze mną to rożnie bywa ;)
http://DEMORDIE.blogspot.com/
Dziękuję ślicznie i zapraszam :*
Usuńłał, nawet niezły!:) i nie jest drogi.
OdpowiedzUsuńZa taką cenę w sumie można wypróbowywać :)
Usuńprzydałby mi się jakiś dobry krem matujący, ale ja mam szalenie szybko świecącą się buzię i u mnie pewnie i tak długo by nie wytrzymał
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc ja też mam z tym spory problem no i właśnie dawał radę :)
UsuńJejku..., jak ja nie znoszę obietnic bez pokrycia na opakowaniach kosmetyków... . Ostatnio używałam kremu do twarzy, który obiecywał, że zatrzyma wodę w skórze, tzn. zapobiega odparowywaniu i nawilża i tylko to. Podczas użytkowania zauważyłam też, że doskonale matuje, wyrównuje koloryt, niweluje zaczerwienienia i łagodzi podrażnienia. Cudo po prostu! A co mi po tym, że producent napisze, że coś jest 9w1, czy 1000 w 1? Takie chwyty, to chyba tylko na początku lat 90-tych działały ;)
OdpowiedzUsuńRobią z nas debili no.
UsuńWow, no ja już zdecydowanie wolę się zdziwić w tą stronę niż w drugą :D
Hah, uwierz, że one nadal działają na zadziwiająco dużą część społeczeństwa :> Serio.. Wystarczy się czasami poprzysłuchiwać w sklepie, czasami aż mnie skręca żeby czegoś nie wypalić do takich ludzi i czym prędzej spylam między inne regały, żeby faktycznie się niekontrolowanie nie odezwać. Gorzej jak podobne pierdoły prawią jeszcze do tego panie sprzedające, któe powinny być bardziej ogarnięte. Brr..
Miałam kiedyś stos próbek - nie robił nic ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda :(
Usuńnie znam tej firmy ale produkt jest ciekawy
OdpowiedzUsuńCzymś trzeba klienta przyviągnąć... A że łatwiej napisać coś kuszącego na opakowaniu to takie rzeczy się dzieją.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tego zapachu, nie powiem!
no popatrz, fajnie, że u Ciebie się sprawdził, bo naczytałam się samych złych rzeczy na jego temat – głównie że nie poprawia stanu skóry i bardzo wysusza. ale zaciekawiłaś mnie tym zapachem, uwielbiam piękne aromaty w kosmetykach :)
OdpowiedzUsuńz tym, że nie podali cyferek przy filtrach, dziwna sprawa – człowiek nie wie, czy ma się spodziewać SPF 3, czy 30 (chociaż to, że nie podali w istocie skłania mnie ku wersji jednocyfrowej :))
obietnice bez pokrycia to niestety standard, zauważyłam, że niektóre zdania z opakowań z automatu olewam już na etapie kupowania.
To dobrze, że ja nic o nim nie czytałam, zanim u mnie zagościł, bo bym się porząnie zniechęciła :) A tu znowu się okazuje, że recenzje recenzjami, a my i tak jesteśmy indywidualni i w sumie to nie wiadomo co jak się sprawdzi :] Och ja też uwielbiam, a przeważnie jak coś u mnie działa to akurat zapach ma do kitu, dobrze, że w końcu mam coś z tą i tą opcją na raz xP Podobno kiedy filtr jest tak mały, że prawie go nie ma, ale w skłsdzie coś tam jest to włsśnie tak podają :/ I to by się zgadzało, przecież jakby było coś konkretnego, to wartoby się tym chwalić, a nie tylko walnąć, że filtr i tyle.
UsuńJa już wcale na obietnice nie zwracam uwagi przy kupowaniu, jedyne co jeszcze czytam, to czy np. rzecz jest do suchych włosów czy przetłuszczających się, albo cery suchej czy tam mieszanej, resztę sobie pomijam i patrzę na skład. Ale to ja, inne blogerki i ludzie w temacie, reszta nadal kieruje się obietnicami :/ No bo nie każdy musi znać się na składach, normalnie człowiek czyta etykietkę i na tej podstawie powinien sobie coś wybrać. A tu takie cyrki odchodzą, strasznie mnie to wkurza, producenci za dużo sobie pozwalają.
też mnie to wkurza :( i chyba też niewiele więcej biorę obecnie pod uwagę poza tym, do jakich włosów/cer przeznaczony jest dany produkt :). a i to czasem olewam i testuję na sobie kosmetyki o przeciwnym przeznaczeniu, jak mi się skład spodoba albo jeśli potrzebuję czasem szoku dla mojego ciała hehe.
UsuńCo blogowanie robi z ludźmi :P Ja też już czasami tak wydziwiam z przeznaczeniem produktów, że aż cieszę się, że w łazience nikt mnie nie widzi xP
UsuńNo nic, tylko brać ;) Cena fajna, zachęcająca, opis działania i efektów mi spodobał się, no a zapach... lubię takie świeże ;)
OdpowiedzUsuńBrać i testować, bo podobno zbiera skrajnie różne opinie :) No ale ja już bym brała za sam zapach :P
Usuńprzyznam szczerze, że nie znam tego produktu:)
OdpowiedzUsuń